Gry wojenne

Rosja nie wycofała się z traktatu ograniczającego broń konwencjonalną w Europie. Przyjęła nieistniejące w nim rozwiązanie - moratorium. Ta wątpliwa konstrukcja oznacza, że Kreml traktuje sprawę przede wszystkim jako narzędzie nacisku na Zachód.

24.07.2007

Czyta się kilka minut

14 lipca władze Rosji oznajmiły, że realizują swoją wcześniejszą groźbę o zawieszeniu udziału w Traktacie o Konwencjonalnych Siłach Zbrojnych w Europie (CFE). Prezydent Władimir Putin podpisał dekret, zgodnie z którym moratorium wprowadzone przez Rosję zacznie obowiązywać po upływie 150 dni. Wywołało to falę komentarzy wskazujących, że znajdujemy się coraz bliżej nowej zimnej wojny, a Kreml zdecydowany jest pozbyć się wszelkich krępujących go ograniczeń. Jednak bliższa analiza rosyjskich działań pokazuje, że Moskwie zależy przede wszystkim na wywarciu na Zachód presji i uzyskaniu od niego ustępstw politycznych niż na utorowaniu sobie drogi do rozbudowy sił zbrojnych.

Sam traktat CFE podpisany został u schyłku epoki zimnowojennej, 19 listopada 1990 r. Jego stronami było 16 państw NATO i 6 (bez nieistniejącego już NRD) Układu Warszawskiego. Jego celem miało być, po pierwsze, wyrównanie poziomów sił konwencjonalnych (przewaga liczebna wojsk Układu Warszawskiego zawsze była zmorą dla strategów zachodnich), po drugie - poprzez środki weryfikacji i budowy zaufania uniemożliwić przeprowadzenie agresji na dużą skalę z zaskoczenia. Początkowo redukcją objęte zostało wyłącznie uzbrojenie. Traktat CFE wprowadził ograniczenia na pięć rodzajów sprzętu wojskowego: czołgi, bojowe wozy piechoty, artylerię o kalibrze powyżej 100 mm, lotnictwo bojowe oraz śmigłowce bojowe. Zastosowano wówczas parytet blokowy: NATO i Układ Warszawski jako całość mogły mieć identyczną ilość sprzętu na obszarze stosowania traktatu (który był ograniczony do Europy od Atlantyku po Ural). W miejscach szczególnego nasycenia granicy między blokami sprzętem wojskowym wprowadzono tzw. strefy flankowe (na południu i północy). Dwa lata później, w 1992 r., kontrolę zbrojeń w Europie uzupełniono Traktatem o liczebności sił zbrojnych, zwanym CFE-1A, który określał maksymalną liczbę żołnierzy, jaką mogło dysponować dane państwo.

W pewnym sensie traktat odbiegał od rzeczywistości już w chwili podpisywania. Prowadząc negocjacje, nie spodziewano się, że podział blokowy ulegnie tak gwałtownemu załamaniu. Niemniej traktat spełnił swoje zadanie. Zniszczono dużą liczbę nagromadzonego przez lata sprzętu. Wskutek inspekcji i wymiany danych zwiększeniu uległ poziom zaufania. Agresja na dużą skalę stała się w Europie praktycznie niemożliwa. Jednocześnie, w dużym stopniu z inicjatywy Rosji, od połowy lat 90. ubiegłego stulecia prowadzono rozmowy nad dostosowaniem traktatu do nowej rzeczywistości. Moskwie zależało przede wszystkim na usunięciu ograniczeń flankowych (które i tak łamała podczas konfliktu w Czeczenii) oraz zminimalizowaniu skutków rozszerzenia NATO o państwa Europy Środkowej.

19 listopada 1999 r. na szczycie OBWE w Stambule podpisano nowy traktat nazwany Adaptowanym CFE. Od tego czasu rozpoczął się spór Rosji z Zachodem, którego nie zdołano rozwiązać do dzisiaj. Adaptowany CFE, uwzględniając nową sytuację geopolityczną, zrezygnował z podziału blokowego, wprowadzając w to miejsce pułapy narodowe (dla sił zbrojnych danego państwa) oraz terytorialne (dla jednostek przebywających w danym państwie, tak swoich, jak i obcych). Jednocześnie na tym samym szczycie przyjęto polityczną deklarację (tzw. zobowiązania stambulskie), zgodnie z którą Rosja zobowiązała się do wycofania baz i wojsk z Mołdawii i Gruzji do 2003 r. Moskwa nie wypełniła tych zobowiązań, a w przypadku formalnie wchodzącego w skład Mołdawii, a faktycznie niezależnego Naddniestrza, nawet nie deklaruje takiego zamiaru. W takiej sytuacji państwa NATO solidarnie odmówiły ratyfikacji traktatu. W związku z tym wciąż obowiązuje oryginalny traktat z roku 1990.

Kreml zdecydował się zwiększyć nacisk na państwa NATO w roku 2007. W kwietniowym orędziu do parlamentu prezydent Putin zapowiedział moratorium na wykonywanie przez Rosję postanowień traktatu CFE. W czerwcu odbyła się zwołana na żądanie Moskwy specjalna konferencja państw-stron traktatu, na której strona rosyjska przedstawiła swoje postulaty obejmujące m.in. ratyfikację adaptowanego traktatu przez państwa NATO, zniesienie ograniczeń flankowych oraz podpisanie traktatu przez państwa bałtyckie. Konferencja zakończyła się całkowitym fiaskiem, strony nie uzgodniły nawet końcowego komunikatu.

Mimo to Rosja nie zdecydowała się na wycofanie z traktatu CFE. Przyjęła za to nieistniejące w nim rozwiązanie - moratorium. Sam traktat nie przewiduje bowiem takiej instytucji, dopuszcza jedynie całkowite wycofanie się z uwagi na pojawienie się nadzwyczajnych okoliczności. Warunkiem jest... notyfikacja 150 dni wcześniej. Ta wątpliwa z prawnego punktu widzenia konstrukcja oznacza, że Kreml traktuje kwestię CFE przede wszystkim jako narzędzie nacisku na Zachód.

Moskwa dąży do uzyskania od państw zachodnich ustępstw, które odzwierciedlałyby odzyskaną przez nią pozycję mocarstwową. Chociaż Kreml nie przedstawił precyzyjnie swoich warunków, można się domyślać, że chodzi o uznanie specjalnej pozycji Rosji względem Zachodu. Zaliczyć tu można: rezygnację przez Stany Zjednoczone z budowy tarczy; przedłużenie rozmów o statusie Kosowa; porzucenie dalszego rozszerzania NATO, zwłaszcza na obszarze WNP.

Jednocześnie gra wokół CFE jest dla Rosji elementem dzielenia Zachodu. Moskwa kontynuuje politykę straszenia Europy (groźby wycelowania rakiet, wyjścia z traktatu o rakietach krótszego i średniego zasięgu INF), obwiniając przy tym Stany Zjednoczone o destabilizację bezpieczeństwa Starego Kontynentu. Zdaje się przy tym liczyć, że część państw europejskich spróbuje wpłynąć na Waszyngton i skłoni go do ustępstw wobec rosyjskich postulatów.

Tyle że ta ryzykowna z punktu widzenia Rosji gra może dać zupełnie odwrotny rezultat i spowodować, że obie strony Atlantyku, jeszcze bardziej niż pod wpływem zabójstwa Litwinienki czy odcięcia gazu Ukrainie, zbliżą się w swojej ocenie zjawisk zachodzących w Rosji i środków koniecznych względem polityki Kremla. Ustępstwa Zachodu są również dlatego mało prawdopodobne, że wywołałyby w Moskwie przekonanie, iż jej "siłowe" metody działają.

Pole manewru Kremla również się zmniejsza. Putin przekonał własne społeczeństwo, że Rosja odzyskała mocarstwową pozycję, co oznacza, że będzie mu coraz trudniej zaakceptować kompromis z Zachodem.

Jednak nawet wycofanie się Rosji z traktatu CFE (czego nie można wykluczyć) nie dostarcza większych powodów do obaw, tak z punktu widzenia Zachodu, jak i Polski w szczególności. Traktat powstawał bowiem w czasach, kiedy ilość sprzętu wojskowego wciąż jeszcze liczyła się bardziej niż jakość. Dzisiejsze rozpoznanie satelitarne może natomiast zastąpić wymianę danych i inspekcje. Nie należy też oczekiwać większych ruchów wojsk przy naszej granicy czy gwałtownej rozbudowy sił zbrojnych. Problem polega na tym, że pogorszeniu ulegnie klimat wzajemnych relacji, podobnie jak kontakty pomiędzy siłami zbrojnymi Rosji i państw zachodnich.

Wówczas nawet rzeczywista wola kompromisu będzie traktowana podejrzliwie i z góry odrzucana.

MARCIN KACZMARSKI jest analitykiem Działu Rosyjskiego Ośrodka Studiów Wschodnich i pracownikiem Instytutu Stosunków Międzynarodowych UW. Artykuł wyraża jego prywatne poglądy.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 30/2007