Reklama

Ładowanie...

Groźne bliskowschodnie powikłania

Groźne bliskowschodnie powikłania

12.06.2017
Czyta się kilka minut
Wskazówki barometrów w Zatoce Perskiej zdają się zapowiadać nadejście tajfunu.
Prezydent Egiptu Abdel Fattah al-Sisi, król Arabii Saudyjskiej Salman bin Abdulaziz al-Saud oraz Donald Trump w Rijadzie. 21 maja 2017 r. Fot. Anadolu Agency / GETTY IMAGES
W

W poniedziałek 5 czerwca Arabia Saudyjska i jej klienci, na czele z Egiptem, oskarżyli Katar o wspieranie terroryzmu sunnickiego i współpracę z Iranem, który jest arcywrogiem Saudów. Zerwano stosunki dyplomatyczne i współpracę wojskową z Katarem, wprowadzono blokadę komunikacyjną emiratu.

W ostatnich latach Saudowie przeprowadzili skuteczną interwencję w Bahrajnie, sfinansowali udany pucz w Egipcie i wymusili dymisję emira Kataru (w 2013 r.), prowadzą też wojnę w sąsiedzkim Jemenie. Katar, który gości największą bazę wojskową USA na Bliskim Wschodzie i jest światowym potentatem na rynku gazu skroplonego LNG, stoi dziś przed dylematem upokarzającej kapitulacji lub wojny.

W tle zaś Katarczycy, powołując się na amerykańskie FBI, przypisują Rosjanom atak hakerski, który był iskrą dla tego kryzysu.

Nie kończy się jeszcze kryzys w Katarze, a w Teheranie 7 czerwca dochodzi do spektakularnych ataków terrorystycznych na parlament i mauzoleum ajatollaha Chomeiniego, twórcy republiki islamskiej (bilans to 18 zabitych, w tym 6 napastników). Do zamachów przyznaje się tzw. Państwo Islamskie (IS). Ale Irańczycy nie mają wątpliwości, że zleceniodawcami byli Saudowie, i zapowiadają zemstę. Tymczasem po sąsiedzku trwa wspomniana wojna w Jemenie i odliczanie dni do upadku syryjskiej Rakki oraz irackiego Mosulu, tamtejszych bastionów IS. Jak też odliczanie miesięcy do kurdyjskiego referendum niepodległościowego w Iraku...

Każdy z tych problemów ma swoją specyfikę. Radykałowie sunniccy nienawidzą Iranu. Saudowie – samozwańczy żandarm Zatoki – nie mogą ścierpieć Kataru, który prowadzi niezależną politykę zagraniczną (np. wspiera Bractwo Muzułmańskie, którego Saudowie się boją, i robi interesy z Iranem) albo pozwala sobie na utrzymywanie liberalnej telewizji Al-Jazeera. Wszystkie zaś problemy sprowadzają się do tego, czy ktoś opanuje kryzys trawiący sunnicką część Bliskiego Wschodu i czy ktoś będzie w stanie powstrzymać wzrost potęgi szyickiego Iranu, która na tym kryzysie wyrasta i nim się żywi.

Saudowie są chętni, ale dotąd się bali, bo byli za słabi (pokazuje to ich mało skuteczna kampania w Jemenie). Wraz z wyborem Donalda Trumpa karta się odwróciła. Trump chce zwycięstwa nad terroryzmem, wysyła wojsko do Syrii, współpracuje ze „złymi” Kurdami. Liczy, że gdy pod kurdyjskimi ciosami padnie Rakka, stolica IS, będzie chwila triumfu. Trump (jak znaczna część amerykańskiego establishmentu) obwinia Iran za porażki USA w Iraku i obecny chaos. Teheran ma za to zapłacić. Ma być tanio, szybko i bezpiecznie – najlepiej rękoma sojuszników, klientów i poputczików, bez wybrzydzania i rojeń o demokratyzacji.

Taki właśnie był przekaz pierwszej zagranicznej wizyty Trumpa – tej w saudyjskim Rijadzie. Saudowie potraktowali to jako licencję na wyłączne przywództwo regionalne i dyscyplinowanie sąsiadów. I wzięli się za Katar, oskarżając go o zbrodnię główną: terroryzm i związki z Iranem (lekceważąc przy tym znaczenie Kataru dla Zachodu). Rijad zbroi się, rozwija kontakty z radykalną opozycją irańską (lewacką, etniczną) i może mieć nadzieję na potężnego protektora z Waszyngtonu. Nie ma wątpliwości: zaczął się nowy etap osaczania i duszenia Iranu.

Tyle tylko że Arabia Saudyjska nie wygra asymetrycznego konfliktu z Iranem (za to może się spodziewać bolesnych ciosów), dyplomację ma marną (po stronie Kataru stanęły m.in. Turcja i Kuwejt, które za Iranem dalece nie przepadają). Potężną ma za to – przynajmniej na papierze – armię.

Bliskowschodni „katar” świadczy o poważnym zapaleniu płuc i grozi śmiertelnymi powikłaniami.©

Autor jest kierownikiem zespołu Turcji, Kaukazu i Azji Centralnej w Ośrodku Studiów Wschodnich im. Marka Karpia w Warszawie. Stale współpracuje z „TP”.


Więcej o zamachach w Iranie >>>

Napisz do nas

Chcesz podzielić się przemyśleniami, do których zainspirował Cię artykuł, zainteresować nas ważną sprawą lub opowiedzieć swoją historię? Napisz do redakcji na adres redakcja@tygodnikpowszechny.pl . Wiele listów publikujemy na łamach papierowego wydania oraz w serwisie internetowym, a dzięki niejednemu sygnałowi od Czytelników powstały ważne tematy dziennikarskie.

Obserwuj nasze profile społecznościowe i angażuj się w dyskusje: na Facebooku, Twitterze, Instagramie, YouTube. Zapraszamy!

Newsletter

© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]