Grecja: czy to już?

Cisza wokół Grecji trwała tylko dwa miesiące – tylko, czy może aż?

15.05.2012

Czyta się kilka minut

Na początku marca Grecja doświadczyła łaski restrukturyzacji swego zadłużenia, czyli, zdaniem rygorystów, zbankrutowała. Zbiorowym wysiłkiem polityków i finansistów udało się doprowadzić do porozumienia (trochę wymuszonego, to prawda) między greckim państwem a większością jego prywatnych wierzycieli; w efekcie dług publiczny Grecji zmalał o ponad 100 mld euro, do spłaty zostało 250 mld. Z kolei grecki parlament przyjął wtedy kolejny program oszczędaności. Otworzyło to drogę do uruchomienia drugiego unijnego pakietu ratunkowego. Wszystko to nie dawało rzecz jasna gwarancji, że Grecja „wróci do żywych”. Ale wydawało się przynajmniej, że po dwóch latach męczarni znaleziono modus operandi, spójny i strukturalny – a nie doraźny – plan działań, dzięki któremu Grecja będzie mogła powoli, latami, ale wychodzić z dołka.

Architekci ratowania Grecji zapewne uwzględniali ten czynnik ryzyka, ale niewiele mogli poradzić – wygląda bowiem na to, że całą operację zniweczyła demokracja: nie sposób pomagać komuś, kto w wolnych wyborach odrzuca pomoc. Gdyby szukać na siłę publicystycznych bon motów, można powiedzieć, że od skazania na śmierć Sokratesa Grecy nie dokonali równie głupiego wyboru. W chwili zamykania tego numeru „Tygodnika” nie było jeszcze jasne, czy greckim politykom z tradycyjnych, wielkich kiedyś partii (konserwatywnej i socjalistycznej), zdetronizowanych w głosowaniu z 6 maja, udało się przekonać do współpracy którąś z partii „antysystemowych” (jeśli pod pojęciem „systemu” rozumieć politykę opartą na reformach oraz współpracy – „antysystemowcy” mówią o kolaboracji – z Brukselą) i utworzyć rząd, czy konieczne będą nowe wybory. Ale to bez znaczenia: obie opcje oznaczają przesilenie – katastrofę? – tyle że odłożone w czasie.

No właśnie, czy wyjście Grecji ze strefy euro – coraz bardziej prawdopodobne – byłoby katastrofą o skutkach odczuwalnych w całej Unii (z brzmiącą jak szantaż zasadą domina: że po Grecji polecą kolejne kraje, zwłaszcza Hiszpania, może Włochy, i strefa euro się rozpadnie), czy też ozdrowieńczym przesileniem, dobrym dla Unii i dla Greków? Na to najważniejsze w Europie pytanie nie ma dziś takiej odpowiedzi, za którą stałaby gwarancja pewności. Przeciwnie: wśród zwolenników obu scenariuszy są ludzie mądrzy, a obie argumentacje brzmią tyleż przekonująco, co czasem apokaliptycznie. „Następne sto dni będą najważniejsze od lat dla całej Europy – wieszczy np. londyński „Guardian”. – Jeśli nie uda się szybko przekonać Niemiec do zmiany kursu, wtedy szanse są jak jeden do jednego, że w strefie euro zostanie tylko wąska grupa państw skupionych wokół Republiki Federalnej”.

W jakimś stopniu sposób rozwiązywania kwestii greckiej na szczeblu politycznym to zatem sprawa nie tylko liczb, ale też wiary – i oportunizmu, który podpowiada maszerowanie szlakami utartymi, politycznie mniej ryzykownymi. Tak to w każdym razie wyglądało do tej pory. Czy jesteśmy już w punkcie, gdy oportunizm w połączeniu z werdyktem demokracji nakażą politykom zmienić strategię? Bo głosują nie tylko Grecy. Dramatyczną klęskę niemieckiej chadecji, partii Angeli Merkel, w wyborach do landtagu Północnej Nadrenii-Westfalii (ma ona prawie tyle mieszkańców, co Węgry i Czechy razem) w minioną niedzielę niektórzy interpretują jako „czerwoną kartkę”, którą Niemcy ukarali swą kanclerz za ratowanie Greków.

Ale nie łudźmy się: w strefie euro czy poza nią, Grecja nadal będzie zdana na pomoc Unii.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, kierownik działów „Świat” i „Historia”. Ur. W 1967 r. W „Tygodniku” zaczął pisać jesienią 1989 r. (o rewolucji w NRD; początkowo pod pseudonimem), w redakcji od 1991 r. Specjalizuje się w tematyce niemieckiej. Autor książek: „Polacy i Niemcy, pół… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 21/2012