Granica polsko-ukraińska: ściana zamiast bramy

Wielogodzinne kolejki, brak systemowej współpracy między służbami obu krajów, handel przygraniczny – tak wygląda codzienność na granicy, którą przekraczają 22 miliony ludzi rocznie.

05.02.2020

Czyta się kilka minut

Piesze przejście graniczne w Medyce, grudzień 2018 r. / FOT. LUKASZ SOLSKI/East News /
Piesze przejście graniczne w Medyce, grudzień 2018 r. / FOT. LUKASZ SOLSKI/East News /

Polskę i Ukrainę łączy osiem drogowych i sześć kolejowych przejść granicznych (tylko dwa kolejowe obsługują ruch pasażerski). To najbardziej oblegana granica lądowa nie tylko dla Polski i Ukrainy, ale także dla całej Unii Europejskiej. Niestety infrastruktura nie jest do tego przygotowana. Została przewidziana na 10-13 milionów podróżnych rocznie. O 10 milionów za mało.

Potwierdzają to badania przeprowadzone w 2019 r. przez Fundację Batorego. Raport „Granica nowoczesnego sąsiedztwa” wskazuje, że kolejki pozostają głównym problemem. Średni czas oczekiwania zwiększył się od poprzedniego badania w 2012 roku.

– Granica może pełnić albo funkcję separacyjną, albo integracyjną, ale nie obie naraz – mówi dr Marta Jaroszewicz, politolożka, współautorka raportu. – Na granicy polsko-ukraińskiej te funkcje się mieszają, brakuje spójnej koncepcji.

Ściana

31 stycznia, przejście Medyka-Szeginie, kilka kilometrów od Przemyśla. To najbardziej oblegany punkt na całej granicy. Z przejścia każdego roku korzysta ponad 5 milionów ludzi. To widać. Od polskiej strony kolejka samochodów osobowych, tirów i autobusów nigdy nie znika, a w okresie świąt i weekendów podróżni spędzają w niej nawet kilkanaście godzin. 

Wzdłuż kolejki nie ma koszy na śmieci ani toalet, więc całe pobocze pokrywa warstwa odpadków. W Szeginiach było to na tyle uciążliwe, że kolejkę przesunięto w las za wioską, by samochody nie stały pod domami. – Pamiętajmy, że problemy na granicy wpływają na mieszkańców, budzą rozgoryczenie i wzmacniają np. stereotypy o Ukraińcach w Polsce – komentuje dr Jaroszewicz.

W wywiadach z raportu Fundacji Batorego mieszkańcy przygranicznych gmin określali granicę jako „ścianę”. Słowo „brama” padało rzadziej. Zwłaszcza że bram jest tylko 8 na 535 kilometrów granicy. Dla porównania: przed wejściem do strefy Schengen na dłuższej o 6 kilometrów granicy ze Słowacją działały aż 52 przejścia graniczne.

Lista problemów jest dłuższa. Ukraińscy podróżni zwracają uwagę na nierówne traktowanie przez polskie służby, polscy – na brak przejrzystości po stronie ukraińskiej. Ciągle zdarzają się przypadki korupcji, a służby graniczne w ostatnich latach coraz rzadziej organizują szkolenia z obsługi klienta i walki z dyskryminacją.

Mrówki

Tracą też przygraniczne społeczności. Igor Krywejko, wójt gminy Szeginie, podkreśla, jak ciężko jest nawiązać dziś współpracę kulturalną czy gospodarczą z polską stroną. – Dawniej byliśmy z Medyką jedną parafią. W Medyce na cmentarzu są ukraińskie nazwiska, u nas – polskie. Ale ciężko dzisiaj o skuteczną współpracę, wymianę kulturową. Granica to utrudnia.

Oczywiście przemyt i handel przygraniczny dalej jest istotnym źródłem dochodu dla mieszkańców. Na przejściach granicznych dalej działają tzw. „mrówki”. Wiele razy przekraczają granicę, wioząc niewielkie partie towarów.

– Każdy wie, o co chodzi w biznesie „mrówkowym” – komentuje Krywejko. – Ale on ma dziś dużo mniejsze znaczenie. Ludzie z mojej gminy pracują w Przemyślu legalnie, w biurach. Dużo chętniej postawiliby na turystykę, na większą działalność gospodarczą. 

Znaczenie przemytu spada tak samo jak jego opłacalność. Wzrasta również ryzyko. Wiktor Hladun z ukraińskiej Służby Celnej z dumą pokazuje nowy skaner na przejściu Medyka-Szeginie. – To urządzenie w kilkadziesiąt sekund prześwietla całego tira. Taki skaner działa obecnie na każdym przejściu z Polską. Kontroli można odmówić, ale dla nas jest to wyraźny sygnał, by takiemu transportowi się dokładnie przyjrzeć.

Kilka dni wcześniej z pomocą skanera udało się zatrzymać przemyt 118 tys. paczek papierosów. Wiozący je mężczyzna miał sfałszowane papiery dyplomatyczne ONZ.

Konieczne zmiany

Oglądając ciasne i leciwe już budynki służb celnych i straży granicznych po obu stronach granicy widać, że bez inwestycji w infrastrukturę nic się na granicy nie zmieni. Wzrastający ruch zarówno towarowy, jak i pasażerski wymaga zwiększenia przepustowości. Część granicy w Szeginiach będzie niedługo remontowana, ale to nie wystarczy. Potrzebna jest szybka budowa nowych przejść. W raporcie Fundacji Batorego padają konkretne lokalizacje, które od dawna są „w planach”. To przejście drogowe Malhowice-Niżankowice oraz turystyczne Zbereże-Adamczuki i Wołosate-Łubnia w Bieszczadach.

Problem jest z finansowaniem tych inwestycji. Przez ostatnie kilka lat robiła to prawie wyłącznie Polska, m.in. udzielając Ukrainie 100 milionów euro kredytu na przygraniczną infrastrukturę. Z wykorzystaniem tych pieniędzy są duże problemy i wiele niejasności.

Ciągle brakuje także umowy o tzw. kontroli w jednym miejscu oraz elektronicznej kolejki – co pozwoliłoby znacząco skrócić czas obsługi podróżnych. Po stronie polskiej w 2018 roku rozwiązano międzyresortowy Zespół ds. Zagospodarowania Granicy Państwowej. Brakuje zatem spójnej koncepcji rozwoju i wykorzystania potencjału granicy z Ukrainą. Niestety, jak czytamy w raporcie „Granica nowoczesnego sąsiedztwa”: „Utrudnienia na granicy polsko-ukraińskiej są obecnie traktowane jako problem techniczny, nie mający implikacji politycznych i gospodarczych”. 

Te implikacje z całą pewnością istnieją i są istotne dla obu państw. Dopóki władze tego nie dostrzegą, a temat nie wróci do debaty publicznej, nie może być mowy o „nowoczesnym sąsiedztwie”.  najbardziej oblegana granica lądowa w Unii Europejskiej pozostanie „ścianą”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reporter „Tygodnika Powszechnego”, członek zespołu Fundacji Reporterów. Pisze o kwestiach społecznych i relacjach człowieka z naturą, tworzy podkasty, występuje jako mówca. Laureat Festiwalu Wrażliwego i Nagrody Młodych Dziennikarzy. Piękno przyrody… więcej