Góry, światy, bogi...

Mistrz kompromisu, który wmuzyce godził impresjonistyczną subtelność zekspresjonistyczną drapieżnością. Twórca kochliwy, opiewający idealną, czystą miłość ijednocześnie zachwycający się jej erotyczno-orgiastycznym obliczem. Erudyta, doskonale poruszający się zarówno wmeandrach starożytnej mitologii, jak izawiłościach licznych wariantów podhalańskich melodii...

27.03.2007

Czyta się kilka minut

Karol Szymanowski, ostatnia wizyta u Iwaszkiewiczów. Stawisko, 1934 r. /
Karol Szymanowski, ostatnia wizyta u Iwaszkiewiczów. Stawisko, 1934 r. /

Karol Szymanowski, jedna z największych osobowości kompozytorskich XX wieku, nie był bezkompromisowym eksperymentatorem. Unikał wyczerpującego marszu w awangardzie twórców, czyniących w tradycji muzycznej wyłomy. Wolał raczej podążać krok za nimi, obserwować, słuchać, aby za moment idee dźwiękowych rewolucjonistów oryginalnie przetwarzać. Zawsze czynił to po swojemu, elegancko, bez zbędnych ekstrawagancji, niezwykle szczerze i z godną wielkiego artysty pasją.

W małym dworku

"Jeszcze kiedyś w Tymoszówce/- Ach, fumy wielkopańskie -/graliśmy na cztery ręce/owo »Album Tatrzańskie«" - pisał Jarosław Iwaszkiewicz... Pewnie niewielu pamiętałoby o niewielkiej wiosce na ukraińskiej równinie, gdyby nie narodził się tam 3 października 1882 r. Karol Szymanowski. Był trzecim dzieckiem Anny i Stanisława, którzy zajmowali szlachecki dwór w powiecie czechryńskim, znajdujący się na południowy wschód od Kijowa. Rozpoznany wcześnie talent muzyczny syna rodzice pielęgnowali z czułością. Zrazu ojciec sam uczył Karola gry na fortepianie, później pod swoje skrzydła dziecko wzięło wujostwo Neuhausów, które wówczas kierowało prywatną szkołą muzyczną. Dom rodzinny zawsze pełen był muzyki, pokoje dworku gościły wybitne osobowości artystyczne, a w Elizawetgradzie, mieście oddalonym od Tymoszówki o 70 km, Szymanowski stykał się z prawdziwą sztuką muzyczną. Jednak rzeczywisty szok estetyczny przyszły kompozytor przeżył podczas rodzinnej podróży do Szwajcarii. Elementy języka muzycznego Ryszarda Wagnera, który z miejsca zachwycił Szymanowskiego, na długo miały pozostać słyszalne w jego partyturach.

W 1901 r. Szymanowski wyjechał do Warszawy, by podjąć studia kompozycji u Zygmunta Noskowskiego. Rychło wciągnęło go bujne życie artystyczne i towarzyskie miasta. Narodziły się przyjaźnie z Grzegorzem Fitelbergiem, Pawłem Kochańskim, Ludomirem Różyckim, Apolinarym Szeluto - nierzadko później burzliwe, pełne rozstań i powrotów. Pod finansowym mecenatem księcia Władysława Lubomirskiego w 1905 r. powstaje w Berlinie, ówczesnym centrum artystycznego świata, Spółka Nakładowa Kompozytorów Polskich. Szukający miejsca na europejskiej scenie, twórcy nie tylko głosili ideały odnowienia języka muzycznego, zwrócenia się w stronę zdobyczy kompozytorów zachodnich, przy jednoczesnym braku rezygnacji z narodowej odrębności, ale i podjęli trud promocji polskiej twórczości, wydawania partytur, organizacji koncertów. Dzięki uporowi członków Spółki 2 lutego 1906 r. w warszawskiej Filharmonii zabrzmiała muzyka debiutantów, zaskakująco dobrze przyjęta przez krytykę. Stowarzyszenie jednak nie przetrwało długo. Po kilku latach członkowie rozeszli się, realizując - każdy na własną modłę - niegdysiejsze postulaty.

Młodzieńcze lata Szymanowskiego przynoszą muzykę fortepianową ("Wariacje fortepianowe b-moll" op. 3, "Wariacje fortepianowe h-moll" na polskie tematy ludowe op. 10, dwie "Sonaty fortepianowe: c-moll" op. 8 i A-dur op. 21), kilkadziesiąt pieśni, m.in. do słów Jana Kasprowicza, Wacława Berenta, Tadeusza Micińskiego, poetów niemieckich, w końcu "Uwerturę koncertową E-dur", I i II Symfonię. Smagany stylistycznymi wiatrami Szymanowski już to poddaje się naporowi Ludwiga van Beethovena, Fryderyka Chopina i Aleksandra Skriabina w utworach na fortepian, już to ulega wpływom Wagnera, Ryszarda Straussa i Maksa Regera w twórczości orkiestrowej. Szczególnie udana jest II Symfonia, ukończona w 1910 r., a utrzymana - według Aleksandra Tansmana - w "stylu romantycznie zmodernizowanym". Wyrosła z neoromantycznego ducha muzyki niemieckiej i ekspresjonistycznych wizji twórców rosyjskich, jest syntezą formy sonatowej, wariacji i fugi, z konsekwentnie prowadzonym kontrapunktem. Pełna chromatycznych załamań melodyka i gęsta struktura harmoniczna służy niebywałej ekspresji, której intensywność u jednych budziła zachwyt, u innych sprzeciw.

Sycylia

"Kiedyś na Sycylii/Śpiewano pieśń na drodze,/W deszczu, we mgle,/Na drodze do zamku Mola.//W pieśni tej dźwięczał/Ton ten sam,/Który tu dzisiaj słyszę/Zaklęty w muzyce Karola" - czytamy znów u Iwaszkiewicza. Sycylia to miejsce w Europie wyjątkowe. Swoją obecność zaznaczyli tam Grecy, Rzymianie, Arabowie, Normanowie, wreszcie najpotężniejsze dynastie Starego Kontynentu. Obok monumentalnych ruin greckich świątyń i amfiteatrów w Taorminie, Syrakuzach, Agrygencie, Segeście i Selinuncie, w Cefalu, Monreale i Palermo znaleźć można wyśmienite przykłady sztuki bizantyjskiej, a strzeliste łuki arabskich budowli obecnej stolicy i mieścin południowego wybrzeża sąsiadują z przepychem barokowych kościołów Katanii, Noto i Ragusy. Jak pod lupą na największej wyspie Morza Śródziemnego obserwować można próbę sił cywilizacji Wschodu i Zachodu, ludów Północy i Południa, skrzyżowanie kultur trzech kontynentów - Europy, Azji i Afryki.

Szymanowski po raz pierwszy przepłynął Cieśninę Messyńską w 1911 r. w towarzystwie Stefana Spiessa. Trzy lata później powrócił na Sycylię, zahaczając jeszcze o północną Afrykę. Obie wyprawy otworzyły go na doświadczenie innych kultur oraz uświadomiły znaczenie antyku w europejskiej sztuce i filozofii. W czasie I wojny światowej, więziony przez chorobę kolana w Tymoszówce, oddawał się wspomnieniom ze słonecznej Italii. Uzupełniał je intensywną lekturą prac o sztuce greckiej, historii, geografii świata arabskiego. Chłonął wiedzę, mieszał ją z rozpamiętywaniem odwiedzonych miejsc, oglądaniem zdjęć, aż poczuł, że jest zdolny rozpocząć pisanie nowego rozdziału w historii własnej muzyki - dzieł inspirowanych antyczno-orientalnymi motywami z jednej strony oraz impresjonistyczną aurą usłyszanych niedawno w Paryżu kompozycji Debussy'ego i Ravela z drugiej.

Sonorystycznie fascynujące są "Metopy" op. 29 z 1915 r. W trzech fortepianowych poematach kompozytor uchwycił niebezpieczne piękno kobiet, z którymi podczas trudnej wędrówki spotkał się Homerowy bohater. Syreny kuszą słuchaczy subtelnym, nieco transowym śpiewem, barwionym miękkimi współbrzmieniami w średnim rejestrze, powolnym tremolo odzywającym się to w szklistych wysokich dźwiękach, to w mgliście malowanych niskich i harfowo myślanych figuracjach. Pełna egzaltacji kulminacja w środkowej części cyklu, gwałtowna i szaleńcza, łączy się z namiętnością, jaką darzyła Odyseusza nimfa Kalipso. Kruchość niewinnej królowej Nauzykai ilustrują z kolei początkowe, niemal zamrożone akordy, które zaraz potem rozkładają się w fikuśny melodyczny rysunek, czasem kreślony gestem lekkim, z beztroską, innym razem ze złością i rozczarowaniem.

W tym samym roku powstają "Mity" op. 30, również trzyczęściowy cykl, tym razem przeznaczony na skrzypce i fortepian. Obraz syrakuskiego źródła Aretuzy powstał z uporczywie powtarzanych, pluskających akordów fortepianu i lirycznej linii skrzypiec. Portret Narcyza tworzy refleksyjny, prawie nokturnowy charakter muzyki, zaś część "Driady i Pan" zaskakuje błyskotliwą wirtuozerią, zadziornością i złośliwym żartem. "Mity" to nie tylko dzieło, w którym po raz kolejny objawia się Szymanowskiego fascynacja starożytną kulturą. To utwór, w którym artysta, ściśle współpracując z Pawłem Kochańskim, odkrywa nowe możliwości kolorystyczne skrzypiec. Przecież jego flażolety, gra sul ponticello, jednoczesne użycie pociągnięć smyczka i pizzicata oraz śmiało zastosowane ćwierćtony zachwyciły nawet Belę Bartoka i Sergiusza Prokofiewa.

Apollo i Dionizos

Najpełniej z sycylijską historią kompozytor rozprawił się w "Królu Rogerze", dramatycznym dziele napisanym do tekstu Iwaszkiewicza. Aż sześć lat (1918-24) trwały burzliwe dyskusje obu artystów o ostatecznym kształcie utworu, wśród których sporo było chwil zniechęcenia i pokus porzucenia pracy. Szczęśliwie "Król Roger" został ukończony, należy bowiem do najwybitniejszych dzieł scenicznych pierwszej połowy XX wieku. Jest jednocześnie dzieło muzycznym rozwinięciem powieści "Efebos", którą Szymanowski pisał w latach 1918-19. W zaginionym rękopisie próbował rozliczyć się z dotychczasowym życiem, podsumować intelektualne poszukiwania, artystyczne fascynacje, wejść w dyskurs z palącymi wówczas autora filozoficznymi i religijnymi problemami, w końcu zmierzyć się z wizją miłości i własną seksualnością.

Wzorując się na "Bachantkach" Eurypidesa, konflikt między racjonalną, niejako apolińską refleksją nad życiem, a emocjonalnym, dionizyjskim jego smakowaniem, Szymanowski i Iwaszkiewicz rozpięli między antagonizmy kulturowe, społeczne i religijne. Oto Król Roger, XII-wieczny władca Sycylii, stoi na straży duchowości instytucjonalnej, tradycyjnej, kontemplatywnej, zaś jego adwersarz - Pasterz - mami lud ekstatycznym, nieskrępowanym kultem nowego boga. Celem pierwszego jest obrona dawnego porządku, drugiego osiągnięcie transcendentnej syntezy z naturą, owej katarktycznej mistycznej ekstazy. Wobec atrakcyjności propozycji Pasterza, Król Roger przegrywa, traci nawet najukochańszą żonę Roksanę. Obserwując z bliska religijną orgię menad i bachantek, w samotności oddaje cześć Słońcu.

Panteistyczne przesłanie dzieła, z wyraźnymi wpływami "Narodzin tragedii z ducha muzyki" Nietzschego oraz silne zerotyzowanie libretta, zdradzają powinowactwo z Wagnerowskim "Tristanem i Izoldą" oraz "Prometeuszem" Skriabina. Na gruncie formy i muzycznego języka mnogość odniesień jest wszakże o wiele większa. Trudno nie zgodzić się z opinią Zofii Helman, która twierdzi, że "»Król Roger« nie reprezentuje czystego gatunku operowego, stoi raczej na pograniczu opery i dramatu muzycznego, zawiera również elementy oratoryjne, a nawet cechy widowiska misteryjnego".

Oprócz "Pieśni miłosnych Hafiza" op. 26, "Pieśni księżniczki z baśni" op. 31 oraz "Pieśni Muezzina Szalonego" op. 42, kompozycji przeznaczonych na głos i orkiestrę, do dzieł inspirowanych poezją bliskowschodnią należy III Symfonia "Pieśń o nocy" op. 27. To chyba najdoskonalsza realizacja orientalnych wątków w twórczości Karola Szymanowskiego. Tekst XII-wiecznego perskiego mistyka Djelaleddina Rumiego w przekładzie Tadeusza Micińskiego zyskał zjawiskową oprawę. W monumentalnym utworze na orkiestrę, organy, tenor i chór, ukończonym w 1916 r., twórca rezygnuje z dawnych pryncypiów formalnych, pozostałości symfonicznej konstrukcji łącząc z elementami kantaty i wokalno-instrumentalnego poematu. Kreśli przy tym partyturę wyrazowo homogeniczną, nie określa kolejnych etapów dźwiękowej ewolucji, a miast narracji jednokierunkowej zapętla dramaturgię, co chwilę tworzy gęste, orgiastyczne kulminacje, by za moment się z nich wycofać i pokazać fakturę przejrzystą, niemal solistyczną, wielokrotnie powraca do brzmień już raz pokazanych, zmieniając ich kształt, manipulując harmonicznym kontekstem i wariując melikę.

Pierwotna dzikość

Od 1922 r. Karol Szymanowski regularnie odwiedzał Zakopane. Dołączył do Rafała Malczewskiego, Jarosława Iwaszkiewicza, Stanisława Mierczyńskiego, Jerzego M. Rytarda, ówczesnej intelektualnej elity, która gościła w górskiej miejscowości. Bywał w "Stamarze", "Czerwonym Dworze", pomieszkiwał w "Limbie" przy ul. Ogrodowej, gdzie powstały prawie wszystkie kompozycje inspirowane podhalańskim folklorem. W końcu wynajął "Atmę", willę, w której mieszkał od 1930 r. przez sześć lat. Zaprzyjaźnił się w tym czasie z miejscowymi rodami Rojów, Sobczaków, Wawrytów, wkrótce przyjacielem kompozytora został Bartuś Obrochta, najpierwszy muzyk Podhala. Dzięki niemu poznał tajniki góralskiego grania, wielość tradycyjnych nut i ich odmian, obrzędową przynależność przyśpiewek, rytmiczne zawiłości podhalańskich tańców, bez przeszkód mógł czerpać z folkloru autentycznego, pozbawionego pretensjonalnego miejskiego rytu, tak wszechobecnego w licznych opracowaniach tatrzańskich pieśni.

W 1924 r. twórca zanotował: "Jest w tym wszystkim pierwotna dzikość, schematyczna surowość, nieustępliwość granitowej skały, a jednak wyczuwa się tu zupełny brak wszelkiego improwizatorskiego niedołęstwa, stwarzanie ciągłe pozytywnych, zamkniętych w sobie wartości, pracowite kucie kształtów nie tonących beznadziejnie w bezkrwistym morzu sentymentalizmu, wreszcie wrodzoną im plastykę wyobraźni. Góral - pomiędzy polskimi chłopami - jest, a w każdym razie był niegdyś, artystą par excellance". Jego fascynacja muzyką ludową zbiegła się z europejską modą na folkloryzm. Leon Janaczek w swoich utworach korzystał z twórczości morawskiej, rok młodszy od Szymanowskiego Bela Bartók odwiedzał wsie węgierskie, by uchronić tradycyjny repertuar przed zaginięciem, a rówieśnik Polaka, Igor Strawiński, pisał błyskotliwe balety, w których ekspresja ludowej twórczości łączyła się z wyrafinowaną sztuką kompozytorską.

W "Mazurkach" na fortepian op. 50 z lat 1924-26 Szymanowski nawiązał do spuścizny Fryderyka Chopina. Ale są te miniatury czymś więcej niż muzycznym dyskursem z najwybitniejszym polskim kompozytorem; są laboratorium, w którym twórca badał możliwości artystycznej transformacji góralskiego materiału. Owszem rytmiczny model mazurków zaczerpnął Szymanowski z mazura, oberka i kujawiaka, ale w melodyce i harmonice sięgnął do podhalańskich skal, dokonując zgrabnego mariażu tego, co słychać na polskich nizinach z tym, co pobrzmiewa na południowych górskich rubieżach.

W 1923 r. Karol Szymanowski został poproszony o bycie drużbą na weselu góralki Heleny Gąsienicy-Roj i Jerzego Rytarda. Podczas tej uroczystości skrystalizował się pomysł na dzieło ściśle związane z góralską obrzędowością. Dla artystycznej stylizacji folkloru otwierała ona niezliczone możliwości, a tańce góralskie i przyśpiewki tylko czekały na efektowne opracowanie, mistrzowską syntezę autentycznych melodii i rytmów z genialnym wyczuciem orkiestrowego aparatu Szymanowskiego. Powstał balet "Harnasie" op. 55 (1923-31) do libretta Heleny i Jerzego Rytardów. Pełna ognia muzyka stanowi oprawę historii miłości Dziewczyny i Harnasia, wynoszącą górali do rangi społeczności idealnej, legendarnej. Całość rozpoczyna się na hali, w chwili wiosennego wygonu owiec. Młody Góral pragnie zdobyć serce Dziewczyny, jednak bezskutecznie. Wtem pojawiają się zbójnicy, przeganiają nieszczęsnego zalotnika, a między szefem bandy i zostawioną na pastwę losu Dziewczyną rodzi się uczucie. Odsłona druga przenosi widzów do góralskiej chaty, gdzie odbywa się wesele Dziewczyny z Młodym Góralem. Nieszczęśliwa panna młoda zostaje porwana przez zbójników, którzy nieproszeni wpadają na ucztę. Balet wieńczy miłosna scena kochanków.

Echa narodowych fascynacji słychać jeszcze w późnych dziełach kompozytora, szczególnie w IV Symfonii "Koncertującej" op. 61 z 1932 r. oraz ukończonym kilkanaście miesięcy później II Koncercie skrzypcowym op. 61. O ile w pierwszym utworze jedynie zaznacza się słowiański liryzm w części pierwszej, a w finale pojawiają się oberkowe reminiscencje, to w II Koncercie skrzypcowym podhalański folklor słychać nieustannie. To ostatni znaczący twórczy gest Szymanowskiego, testament, w którym podzielił się wielką miłością swojego życia, miłością do zakopiańskich gór.

***

Wycieńczony chorobą Karol Szymanowski zmarł 29 marca 1937 r. w sanatorium w Grasse niedaleko Lozanny. Pisał jego wieloletni przyjaciel: "Ileż miłości dzwoni, ile dzwoni męstwa,/I ile zapomnienia! Góry, światy, bogi.../Rozdział zamknięty, zakończone trwogi./Dla nas nowe dramaty, walki - i zwycięstwa".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Muzykolog, publicysta muzyczny, wykładowca akademicki. Od 2013 roku związany z Polskim Wydawnictwem Muzycznym, w 2017 roku objął stanowisko dyrektora - redaktora naczelnego tej oficyny. Stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”.

Artykuł pochodzi z numeru TP 13/2007