Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Abraham dokonał aktu obrzezania. Wyznaczył tym samym granicę między swoją wspólnotą i resztą ludzi. Jego lud miał odtąd żyć oddzielnie, wedle swoich praw i nakazów, świadom swego wybrania, obcy dla wielu. Akt, który oddzielił go od innych, przywiódł go bliżej do Boga i dlatego okazał się godzien wizyty Najwyższego, zatroskanego bólem swego wybrańca. Odtąd naszym nakazem i dobrym uczynkiem jest, idąc śladem Pana, odwiedzić cierpiącego.
Abraham siedział w namiocie, czekając na gości i na nauki Boga. Tak Żydzi do dzisiaj, siedząc, odmawiają modlitwę „Szma Israel” (Słuchaj Izraelu), by od Adonaj otrzymać szczególne wezwanie. Siedząc w odrzwiach domu, witamy wszystkich, którzy zostali objęci przymierzem. Wypełniamy w ten sposób wymóg gościnności. Tora uczy, że jest to pierwszym obowiązkiem Żyda: należy udzielić gościny każdemu, niezależnie, kim jest i skąd przybywa. Stoi ten nakaz nawet przed obowiązkiem uszanowania Boskiej obecności, Szechiny. Siedząc u bram piekła, Abraham broni obrzezanych przed wpadnięciem w czeluści gehenny.
Było wyjątkowo gorąco. W Talmudzie napisano, że również w dniu sądu będzie z nieba lał się żar. Grzesznicy zostaną pochłonięci, a sprawiedliwi uzdrowieni. Abraham uniósł głowę i zobaczył trzy postacie. Pojawili się niespodziewanie, jakby byli utkani z powietrza. To byli aniołowie. Każdy z nich miał inne zadanie. Michael przybył, by zwiastować Sarze narodziny dziecka, Gabriel miał zburzyć Sodomę, a Rafael – uleczyć Abrahama. Mimo bólu, Abraham zerwał się i słowem „Adonaj” (Panie) powitał gości. Kazał obmyć ich zakurzone stopy, nie tylko by lepiej się czuli, ale by usunąć ślady nieczystego. Prosił, by usiedli w cieniu dębu. Żywe drzewo nawiązuje do Tory, drzewa życia: nakazane jest, by siąść z gościem w cieniu Tory i o niej tylko rozmawiać. Abraham kazał podać im chleb, który – naucza pismo – jest pokarmem serca, a także mięso koźlęcia.
Interpretatorzy spierali się, czy to rzeczywiście się zdarzyło. Majmonides-Rambam uważał, że ludzkie zmysły nie pozwalają dojrzeć aniołów. Cała ta scena jest wtedy czymś na pograniczu snu i jawy, niesie obraz wizyjny, dostępny jedynie czystym i świątobliwym. Anioł Michael zapowiada, że za rok urodzi się im dziecko. Sara nie mogła w to uwierzyć. Oboje rodzice byli już bardzo starzy. Abraham wtedy upewnił się, że ma przed sobą anioły. To, co po ludzku było niemożliwe, stało się możliwe tylko za sprawą Boga. Sara poczęła dziecko w Nowy Rok, a Izaak urodził się na święto Pesach.
Po posiłku aniołowie ruszyli w kierunku Sodomy. Odprowadził ich Abraham. Tam wydarzyła się straszna katastrofa. Z nią związana jest już kolejna, ósma próba wiary ojca narodów. ©