Głos demokratycznej Palestyny

Był zwolennikiem pokoju i zarazem żarliwym bojownikiem o demokrację i sprawiedliwość dla Palestyńczyków. Edward Said - przez wrogów nazwany niegdyś “profesorem terroru", dla innych jeden z najwybitniejszych intelektualistów ostatniego półwiecza - zmarł 25 września w wieku 67 lat.

26.10.2003

Czyta się kilka minut

Trudno objąć w krótkiej nocie dorobek autora ponad 20 książek, wykładowcy przynajmniej dwustu uniwersytetów, felietonisty, recenzenta literackiego i muzycznego, działacza i polityka. Kogoś, o kim mówiono, że wiedzie przynajmniej dwa osobne żywoty.

Said urodził się 1 listopada 1935 r. w Zachodniej Jerozolimie w zamożnej rodzinie palestyńskich protestantów. Uformowały go dziecięce lata spędzone w Palestynie i zaszczepiona przez rodziców miłość do Szekspira i muzyki klasycznej. W 1947 r. ojciec--przedsiębiorca zabrał rodzinę do Kairu. Rok później, gdy powstawał Izrael, Said nie miał tam już nikogo: wszyscy krewni opuścili ojczyznę. W 1951 r. rodzice wysłali go do Ameryki; wkrótce rozpoczął studia na Uniwersytecie Princeton. Kariera naukowa potoczyła się szybko - doktorat na Harvardzie, wykładowca na Uniwersytecie Stanford i Columbia, profesor literatury angielskiej i porównawczej oraz nauk humanistycznych, wreszcie - ukoronowanie drogi - tytuł profesora Uniwersytetu Columbia w 1992 r.

Jako naukowiec Said zyskał rozgłos jedną, ale przełomową pracą. W 1978 r. ukazuje się “Orientalizm" (polskie wydanie: PIW 1991). Wielowątkowe, erudycyjne dzieło przedstawia zachodnią - głównie brytyjską i francuską - percepcję “Orientu", udowadniając, że “wiedza" Zachodu na temat Wschodu, zwłaszcza świata arabskiego, to zbiór fałszywych klisz i rasistowskich stereotypów. Zachód tak na prawdę “wymyślił" Orient: uznani pisarze i uczeni od XVIII wieku do współczesności (choć wszystko zaczęło się już razem z Ajschylosem i jego “Persami") zbudowali wizję zacofanego, barbarzyńskiego, irracjonalnego Wschodu, która ułatwiła jego podbój kulturowy i polityczny. “Orientalizm bowiem - stwierdza Said - w ostatecznej instancji był polityczną wizją rzeczywistości, zaangażowaną w podkreślenie różnic między swoimi (Europa, Zachód, »my«) i obcymi (Orient, Wschód, »oni«)". Zdaniem Saida to wizja “antyludzka i niebezpiecznie trwała".

Napisana z pasją książka wywołała falę krytyki (główny zarzut: Said przerysowuje, upraszcza i ignoruje dorobek obiektywnie przedstawiający Wschód), więcej jednak miała entuzjastów. Stała się fundamentem studiów postkolonialnych i teorii krytyki rasowej. W opublikowanej w 1993 r. “Kulturze i imperializmie" Said rozciągnął swą diagnozę na inne rejony kolonizowane przez Zachód - subkontynent indyjski, większość Afryki, Karaiby, Australię.

Obydwie prace odzwierciedlają życiową postawę Saida - sprzeciw wobec dominacji, nacjonalizmów, imperializmu. Odrzucając ideologie (te zawsze odczłowieczają) uczył, że narody dzielą nie bariery geograficzne, etniczne, narodowe czy religijne, ale złudzenia i chęć władzy. To przeciw nim - i myślicielom dającym się do podobnych dążeń zaprząc - Said kierował ostrze swojej krytyki. Za Theodorem Adorno, duchowym mistrzem, głosił potrzebę “świata nie dominujących różnic". Rolą intelektualisty jest krytyczne podejście do historii, społeczeństw, kultur, które obali złudne bariery, zasypie nienaturalne podziały - dziś, po 11 września, przebiegałyby one głównie między Ameryką a światem arabskim. Należy “mówić prawdę w obliczu siły, być świadkiem prześladowań i cierpienia".

Tym zasadom Said hołdował w swoim “drugim życiu" - polityka i publicysty. Był rozdarty między Ameryką, w której żył i tworzył, a Bliskim Wschodem, który odwiedzał i o którym pisał. “Nigdy nie czułem, że przynależę wyłącznie do jednego kraju, ani nie mogłem identyfikować się »patriotycznie« z niczym innym jak przegrane sprawy" - pisał w 1991 r. w “The Nation". Taką przegraną sprawą był los Palestyńczyków. Said stał się ich żarliwym adwokatem; w końcu był jednym z nich, ich przedstawicielem: elokwentnym i podziwianym.

Działalność polityczną rozpoczął pod koniec lat 60. - zdopingowała go wypowiedź Goldy Meir, że “Palestyńczycy nie istnieli". W 1977 r. został niezależnym członkiem Palestyńskiej Rady Narodowej, parlamentu na uchodźstwie. W 1988 r. pomagał opracować palestyńską konstytucję. Był wówczas zwolennikiem Arafata oraz koncepcji utworzenia w Palestynie dwóch osobnych państw. Udzielał się też w ruchu arabsko-amerykańskim.

Nie przebierał w epitetach: okrutna polityka Izraela na Terytoriach Okupowanych to “apartheid" i “współczesny kolonializm" popierany przez “zaślepione imperium", Amerykę. Jedyną ofiarą są wygnani, pozbawieni praw i historii Palestyńczycy. Kwestia ich wyzwolenia jest “kamieniem probierczym całego ruchu praw człowieka". W 1986 r., w wydanym także w Polsce albumie o życiu Palestyńczyków, “Za ostatnim niebem" (Fundacja Aletheia, 2002), notował: “Od nas, ofiar destrukcji społeczeństwa, nieustannie wywłaszczanych, będących stałym celem ludobójczych planów, oczekuje się, byśmy potulnie zaniechali oporu: co więcej, upomina się nas, abyśmy zaniechali przemocy, wyzbyli pragnienia niezależnego, własnego państwa (...) Nie tylko czujemy przygnębiającą bezsilność wobec mierności, przemocy i dewastacji człowieka (...); nęka nas nieznośny niepokój o to, ile jeszcze mamy do zrobienia. Żyjemy w przewlekłym jeszcze nie".

Choć Said przedstawiał swój naród jako ofiarę, był zwolennikiem pojednania i koegzystencji z Żydami. Jednak dla wielu jego wypowiedzi ciągle były nie do zaakceptowania: Said trafił na listę “celów" nowojorskiej radykalnej Żydowskiej Ligi Obrony, pewien wychodzący w Ameryce żydowski periodyk nazwał go “profesorem terroryzmu", a potem fałszywie dowodził, że Said zmyślił fakty z dzieciństwa. Said odpierał zarzuty o propagowanie terroryzmu: “Palestyńczycy są wysiedleni i to, co robią na drodze przemocy i terroryzmu, jest zrozumiałe. Całkowicie odrzucam jednak terroryzm w jego każdej postaci. Nie tylko palestyński terroryzm - jestem też przeciwko terroryzmowi izraelskiemu". Po raz ostatni wzburzył swych wrogów tym, co zrobił latem 2000 r. w południowym Libanie po wycofaniu wojsk izraelskich: fotograf uchwycił go, jak rzuca mały kamień w kierunku Izraela. Said nazwał ten akt “symbolicznym gestem radości".

Z czynnej polityki odszedł w 1991 r., gdy dowiedział się, że choruje na białaczkę. Szybko jednak znów dał znać o sobie - za sprawą porozumień z Oslo (1993). Said odebrał je jako kapitulację, “palestyński Wersal": Izrael uzyskał zapewnienie bezpieczeństwa, mimo to Palestyńczycy i ich ziemie mogły być dalej kolonizowane. Odtąd domagał się dymisji Arafata - skorumpowanego, pozbawionego autorytetu autokraty - i wspierał powstanie autentycznego ruchu palestyńskiego.

Historia przyznała mu rację: proces pokojowy nie przyniósł pokoju, ale drugą intifadę. Na szczęście w Palestynie powstały organizacje działające na zasadach proponowanych przez Saida. On sam był jednym z założycieli Palestyńskiej Inicjatywy Narodowej (Al Mubadara), ruchu, który w przyszłości może stanowić alternatywę dla kliki Arafata. Inicjatywa wspiera ideę bliską Saidowi od czasu Oslo - powstanie jednego, demokratycznego i dwunarodowego kraju. “Nie widzę innego sposobu, jak zacząć mówić o dzieleniu ziemi razem, ziemi, która nam ufa, i to dzieleniu w prawdziwie demokratyczny sposób, z równymi prawami dla każdego" - pisał w eseju dla “The New York Times" w 1999 r. Żydzi i Palestyńczycy - głosił - muszą uznać swoje historyczne cierpienia za podstawę pojednania.

Zdecydowany, wybuchowy, ale i ujmujący, troskliwy i pomocny - tak zapamiętali go liczni przyjaciele (ktoś napisał we wspomnieniu: “Edward i trzy tysiące jego bliskich znajomych"). Do ich grona zaliczał się Daniel Barenboim, słynny izraelski dyrygent. Razem założyli “West-Eastern Divan", orkiestrę młodych muzyków arabskich i izraelskich. Barenboim pisał po śmierci Saida: “Palestyńczycy stracili jednego z najlepszych obrońców swoich aspiracji. Izraelczycy stracili przeciwnika - ale humanitarnego i uczciwego. Ja straciłem przyjaciela".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 43/2003