Gesty kampanii

Politycy mówią nie tylko słowem, ale też ciałem. Najlepiej robili to ci, co weszli do drugiej tury.

11.05.2015

Czyta się kilka minut

Kandydaci w debacie prezydenckiej TVP, 5 maja 2015 r. /  / źródło: wyboryprezydenckie.tvp.pl
Kandydaci w debacie prezydenckiej TVP, 5 maja 2015 r. / / źródło: wyboryprezydenckie.tvp.pl

Anna Goc: Zobaczmy najpierw debatę prezydencką. (Oglądamy fragment, w którym kandydaci odpowiadają na pytanie, dlaczego ubiegają się o prezydenturę. Pierwszy występuje Andrzej Duda. Mówi: „Jeżeli zostanę wybrany na urząd prezydenta, a głęboko w to wierzę, to...”, w międzyczasie kładzie rękę na sercu).

Prof. Jolanta Antas: Ten gest pełni rolę przyrzeczenia. Jest jednak czymś więcej niż dwa uniesione do góry palce, które też są odczytywane jako przysięga. Ręka położona na sercu oznacza: „uwierz mi”.

Chce być wiarygodny?

Więcej. Zobowiązując się do spełnienia obietnic wyborczych, dotyka serca. W ten sposób pokazuje, że to, o czym mówi, jest mu bliskie. Zobaczmy to jeszcze raz.

(Cofamy nagranie o kilkanaście sekund).

Gest jest zrobiony za późno.

Andrzej Duda w debacie prezydenckiej w TVP1

Co to oznacza?

Zaplanował, że mówiąc o obietnicach, położy rękę na sercu. Widać, że ten gest jest wyuczony. Gesty spontaniczne pojawiają się kilka sekund przed słowem, które wspierają. Niedawno pojawiły się wyniki badań naukowców z sopockiej SWPS, z których wynika, że położenie ręki na sercu zwiększa wiarygodność. Być może Duda o tym wiedział. Mam takie nagranie, na którym Jarosław Kaczyński najpierw mówi, że bezrobocie wzrosło, a dopiero potem pokazuje ten wzrost ręką. Widać, że to gest wyuczony.

(Po Dudzie odpowiada Paweł Kukiz).

Zachwiał się na „dzień dobry”. O czym to świadczy?

Łapiąc równowagę, dodaje sobie animuszu.

Paweł Kukiz w debacie prezydenckiej w TVP1

Jest niepewny?

Na to wygląda. Łapie równowagę, by nabrać pewności siebie. Jego niepewność zdradzają też powtarzające się znaki retardacji i spuszczony wzrok. No i błędy językowe.

Z brakiem pewności siebie ma też problem Magdalena Ogórek, która nie potrafi zapanować nad drżeniem głosu.

Jest usztywniona. Proszę zwrócić uwagę na szklankę z wodą, którą postawiła przed sobą, tworząc barierę komunikacyjną.

Magdalena Ogórek w debacie prezydenckiej w TVP1. Źródło wyboryprezydenckie.tvp.pl

Boi się?

Być może. Choć usztywnienie wynika raczej z przekonania, że gestykulowanie jest czymś złym. Wciąż pokutuje osąd, że gesty towarzyszą niesprawnym mówcom. Tymczasem jest odwrotnie. Ważne, by odróżnić gesty znaczeniowe od samolubnych.

Na czym polega różnica?

Gesty znaczeniowe wspierają przekaz. Uwiarygadniają go. Gesty samolubne mają poprawić komfort psychiczny nadawcy.

W jaki sposób je rozpoznać?

Pierwsze ilustrują myśli mówcy, służą uplastycznieniu pojęć. Kiedy mówca jest zaangażowany w swoją wypowiedź, ręce są gotowe do wspomagania. Biegną w powietrzu, kreślą coś, ale praktycznie się nie dotykają. Jeśli się łączą, to na ułamek sekundy, by pokazać np., o jakim typie relacji myśli mówca. Gestykulacja samolubna polega z kolei na dotykaniu siebie. Panowie poprawiają mankiety, strzepują niewidoczne nitki z marynarki, dotykają obrączki lub zegarka. Panie bawią się kolczykami lub przeczesują włosy. Mam sporo nagrań, na których Donald Tusk głaszcze swój palec. Nie wiem, jak to możliwe, że nikt mu nie powiedział, iż nie powinien tego robić. Gesty samolubne świadczą o niepewności mówcy i poszukiwaniu pocieszenia.

Jak to się przekłada na wiarygodność?

Wypowiedziom osób niewiarygodnych towarzyszy więcej gestów samolubnych: dotykają się, poprawiają, wyrównują ciało. Nie używają gestów znaczeniowych, gdyż np. kłamcy nie mają wyobrażenia swoich idei.

(Oglądamy wystąpienia kolejnych polityków).

Paweł Tanajno próbuje złączyć palce obu rąk w tzw. wieżyczkę. Ten gest politycy powtarzają dość często. Dlaczego?

Wieżyczka, nazywana też gestem adwokackim, ma przekonać odbiorców, że mówca jest zrównoważony, opanowany, pewny siebie. Zdenerwowany nie potrafiłby przecież tak precyzyjnie połączyć palców. Jednak mówca, który trzyma wieżyczkę zbyt długo, zamyka sobie drogę do naturalnej gestykulacji.

Nie udaje mu się złożyć rąk w wieżyczkę.

Pięknie. I co robi? Przechodzi do głasków, którymi próbuje się wesprzeć.

Paweł Tanajno w debacie prezydenckiej w TVP1

Janusz Korwin-Mikke uderza w stół.

Chce pokazać siłę, waleczność. Jednak kilkanaście sekund później chowa coś do kieszeni. Wygląda na to, że także potrzebuje samowsparcia, dlatego wykonał gest samolubny.

Janusz Korwin-Mikke w debacie prezydenckiej w TVP1

Kolejny kandydat – Marian Kowalski – staje na palcach i opada.

Zapewne nie wie, że to robi. Usztywnił się, nie gestykuluje, stara się panować nad mimiką, ale nie kontroluje nóg. To one zdradzają jego niepewność. Z kolei Jacek Wilk mówiąc odchyla się do tyłu, co świadczy o jego dystansie do wypowiadanych słów.

Januszowi Palikotowi udaje się wytrzymać ze złożonymi w wieżyczkę dłońmi całe wystąpienie.

Kto ich tego uczy, doprawdy nie wiem. Nie potrafią używać rąk narracyjnie, a przez to tracą wiarygodność.

Janusz Palikot w debacie prezydenckiej w TVP1

W debacie nie wziął udziału Bronisław Komorowski. Zobaczmy kilka jego wystąpień i spotów wyborczych.

U Komorowskiego jest ekspresja. Ma autoprezentację ciepłego, troskliwego opiekuna. Mało gestykuluje, ale nadrabia melodyką głosu. Zmienia intonację.

Gestycznie jest raczej usztywniony, ale zaangażowanie wyraża głową, którą batutuje.

Bronisław Komorowski w swoim spocie wyborczym

Czyli kandydaci nie używają gestykulacji znaczeniowej. Tak są przygotowywani?

Tak, choć na tym tracą. Stają się mniej wiarygodni. Kiedyś myślano, że wielkie gesty są gestami duszy, a biegające w powietrzu ręce są rękami diabła. Trzeba było wieków, by odwrócić to myślenie, ale jak widać, wciąż nie wszędzie się to udało.

Który z kandydatów wypadał najlepiej, jeśli wziąć pod uwagę komunikaty pozawerbalne?

Ci, którzy weszli do drugiej tury: Duda i Komorowski. Duda jest bardziej usztywniony, ale próbuje nadrobić przyklejonym uśmiechem. Dobrze opanował przestrzeń publiczną, ale w jego wystąpieniach brakuje ciepła interpersonalnego, które jest u Komorowskiego. Między Dudą a odbiorcami nie tworzy się więź. Jest pewnym mówcą, ale brakuje mu autoprezentacji zindywidualizowanej. Nie udało mu się stworzyć linii osobistej z odbiorcą. Komorowskiemu – tak. I tym może wygrać.                  ©℗

Rozmawiała Anna Goc

PROF. JOLANTA ANTAS jest językoznawcą, kierownikiem Katedry Teorii Komunikacji Wydziału Polonistyki UJ. W 2013 r. ukazała się jej książka „Semantyczność ciała. Gesty jako znaki myślenia”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka i redaktorka „Tygodnika Powszechnego”. Doktorantka na Wydziale Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Do 2012 r. dziennikarka krakowskiej redakcji „Gazety Wyborczej”. Laureatka VI edycji Konkursu Stypendialnego im. Ryszarda Kapuścińskiego (… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 20/2015