Genetyczny wyścig zbrojeń

11.03.2020

Czyta się kilka minut

JAKUB KRECHOWICZ / ADOBE.STOCK.COM / JAKUB KRECHOWICZ
JAKUB KRECHOWICZ / ADOBE.STOCK.COM / JAKUB KRECHOWICZ

W zeszły piątek na świat przyszło kolejne dziecko Alberta Ein­steina. To już setny potomek wielkiego fizyka, odkąd jego materiał genetyczny i epigenetyczny przeszedł do domeny publicznej. Za życia Einsteinowi urodziło się dwóch synów oraz córka. Dziś osoby posiadające jego materiał genetyczny, zwane potocznie neo-dziećmi, żyją na trzech kontynentach, w piętnastu krajach. Część została fizykami.

Posiadanie neo-dzieci, czyli potomków osób, których materiał genetyczny uzyskano już po ich śmierci, to rodzaj współczesnej fanaberii i pozwolić mogą sobie na nią wyłącznie osoby zamożne. Przy dzisiejszej technologii nie jest to również najlepszy sposób na uzyskanie dla swoich latorośli najbardziej pożądanych cech. Jak tłumaczą eksperci, neo-dzieci znanych osób stanowią obiekty kolekcjonerskie.

Działające na rynku firmy oferują genetyczne modyfikacje zarodków na bardzo wysokim poziomie. Przyszli rodzice mogą wybierać z szerokiej oferty pakietów genów i wzorów metylacji DNA zapewniających dzieciom sukces. Na najlepsze genetyczne warianty stać wyłącznie najbogatszych.

Uruchomiony w Japonii program o nazwie Inari pozwala wybranym rodzinom na posiadanie dziecka genetycznej klasy premium. Tacy rodzice otrzymują pełne dofinansowanie na genetyczne modyfikacje zapewniające najlepszy rozwój intelektualny i sportowy, a także zniwelowanie wszystkich znanych nauce genetycznych czynników ryzyka rozwoju chorób i niepożądanych cech osobowości. Szacowany koszt takiego dziecka to w przybliżeniu miliard dolarów. Ze względu na ryzyko związane z naturalną ciążą i porodem władze zdecydowały o pełnym rozwoju in vitro. Płody cały okres prenatalny spędzą w sztucznych macicach w klinice Instytutu Nauk Medycznych Uniwersytetu Tokijskiego.

Najbogatsze kraje świata starają się jak najlepiej wykorzystać potencjał modyfikacji ludzkiego genomu. Udoskonalone, zdrowe i wybitnie inteligentne społeczeństwo ma dać przewagę w świecie pełnym konkurencji. Jednak premiowanie tylko niektórych cech powoduje znaczne zubożenie puli genowej. Mówiąc wprost: ludzkość staje się coraz bardziej identyczna pod względem genetycznym. Między innymi przed tym ostrzegali na niedawnej konferencji w Montrealu naukowcy z Międzynarodowej Ligi Bioróżnorodności.

Metody, które całkowicie zrewolucjonizowały w ostatnich dekadach ludzką rozrodczość, wykorzystywane są od wielu lat komercyjnie. Konstrukcja potomków nie jest już wyłącznie powiększaniem swojej rodziny i spełnianiem osobistej ambicji posiadania dziecka, ale stała się manifestem i deklaracją dowodzącą zażyłości grupy rodziców. Bo dziecko więcej niż czterech partnerów nie jest niczym nowym. Wspólnego potomka, który pod względem genetycznym jest związany ze wszystkimi swoimi rodzicami w sposób równy, posiadają małżeństwa poligyniczne, poliandryczne oraz poligynandryczne. W obliczu takiej dostępności najnowszych metod genetycznych i biotechnologicznych decyzja o posiadaniu dziecka, które uzyska losowo wybrane cechy dwojga rodziców, jawi się jako tęsknota za doborem naturalnym. 

©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Lekarz, popularyzator wiedzy o medycynie i jej historii. Współpracuje z „Tygodnikiem” od 2018 r. Kontakt z autorem na twitterze: twitter.com/KabalaBartek 

Artykuł pochodzi z numeru Historia 1/2020