Generał w pantoflach

Pół wieku po śmierci francuski bohater narodowy Charles de Gaulle powraca. Tym razem jednak schodzi z cokołu – jako człowiek, mąż i ojciec.
z Paryża

23.11.2020

Czyta się kilka minut

Kadr z filmu Gabriela Le Bomina: Isabelle Carré jako Yvonne de Gaulle i Lambert Wilson w roli generała. / MATERIAŁY PRASOWE
Kadr z filmu Gabriela Le Bomina: Isabelle Carré jako Yvonne de Gaulle i Lambert Wilson w roli generała. / MATERIAŁY PRASOWE

Za życia jedni go wielbili jako wielokrotnego zbawcę Francji, inni szczerze nienawidzili – do tego stopnia, że dwa razy ledwo uszedł z życiem, gdy próbowali go zabić rodzimi terroryści, nieprzejednani zwolennicy „francuskiej Algierii”.

Dzisiaj Charles de Gaulle bardziej łączy niż dzieli Francuzów. Sondaże pokazują, że wraz z Napoleonem Bonaparte należy on do ulubionych postaci historycznych w kraju. Jego dorobek i idee rzadko wywołują teraz we Francji ostre dyskusje, za to chętnie powołują się na niego wszyscy politycy – i to od radykalnej lewicy aż po skrajnie prawicowy Front Narodowy Marine Le Pen. Jakby spełniły się słynne słowa generała, że „każdy był, jest lub będzie gaullistą”.

Dla większości Francuzów jest on symbolem człowieka, który uratował honor kraju, mówiąc „nie” rodzimym zwolennikom kapitulacji w czasach, gdy stawką była walka bądź kolaboracja z Adolfem Hitlerem.

De Gaulle à la carte

W listopadzie przypadają dwie okrągłe, związane z nim rocznice. Niedawno minęło 50 lat od jego śmierci (9 listopada 1970 r.), a także 130 lat od urodzin (22 listopada 1890 r.). Natomiast wcześniej – 80 lat od słynnego apelu de Gau- lle’a, który wygłosił 18 czerwca 1940 r., już na emigracji w Londynie.

Wzywał w nim Francuzów do zbrojnego oporu wobec Hitlera. Wówczas samotny, odsunięty na boczny tor – cztery dni później przedstawiciele III Rzeszy i Francji (już pod rządami marszałka Philippe’a Petaina) mieli podpisać porozumienie o zawieszeniu broni. Wkrótce potem Francja została podzielona – na strefę okupowaną przez Niemców (z Paryżem włącznie) i kadłubowe państwo ze stolicą w Vichy – oraz włączona w orbitę sojuszników Hitlera. Postawa de Gaulle’a nie była powszechna, przeciwnie: generał wydawał się wtedy epigonem idącym pod prąd nastrojów Francuzów, a towarzyszyła mu jedynie garstka myślących jak on.

Według prezydenta Emmanuela Macrona „upór i silna wola”, które cechowały de Gaulle’a w chwilach próby, należą do „spuścizny francuskiego ducha”. W rocznicę śmierci generała – w 1958 r. twórcy francuskiej Piątej Republiki – Macron, idąc śladem poprzedników, odwiedził jego grób w miejscowości Colombey-les-Deux-Églises w Szampanii.

Jeśli, podobnie jak Macron, wielu Francuzów spogląda dziś z tęsknotą na generała, to dlatego że jego mit podnosi nadszarpnięte narodowe morale. Kompensuje problemy dotykające współczesnych Francuzów – takie jak zapaść gospodarcza, poczucie braku bezpieczeństwa, islamistyczny terroryzm, a teraz jeszcze pandemia. „Nostalgia za de Gaulle’em jest częściowo nostalgią za Francją, która już nie istnieje” – podkreśla brytyjski historyk Julian Jackson, autor nowej biografii de Gaulle’a, którą nad Sekwaną okrzyknięto jako rewelacyjną.

Mit generała przyciąga ludzi o najróżniejszych poglądach, bo sam bohater miał wiele twarzy. Charyzmatyczny przywódca, oskarżany o zapędy autokratyczne, który w 1969 r. sam zrezygnował z władzy po przegranym referendum. Zdecydowany antykomunista, który sprzeciwiał się także hegemonii USA w świecie. Po roku 1945 najpierw zwolennik utrzymania francuskiego imperium kolonialnego i „francuskiej Algierii”, a potem orędownik niepodległości tego kraju.

Słowem: w przypadku Charles’a de Gaulle’a każdy Francuz, niezależnie od poglądów, może znaleźć coś dla siebie.

Przez dziurkę od klucza

Generał ściśle strzegł sekretów swojego życia prywatnego. Historycy twierdzą, że z kolejnych wersji swoich pamiętników wykreślał zbyt intymne, jego zdaniem, informacje dotyczące rodziny. Pisarz André Malraux, sam gaullista, powiedział, że w słynnych „Pamiętnikach wojennych” Charles w ogóle nie istnieje, bo przyćmił go Wielki Francuz.

Teraz, zgodnie z duchem naszej epoki, de Gaulle-człowiek bierze spóźniony rewanż na de Gaulle’u-mężu stanu. Z okazji potrójnej rocznicy w ostatnich miesiącach w kraju zaroiło się od książek i filmów dokumentalnych lub fabularnych o francuskim bohaterze. Powtarzają się pytania: jakim był człowiekiem? Jak sprawdzał się w roli męża i ojca? Co wiadomo o jego relacjach z rodziną?

Najgłośniejszą próbą tego typu jest pierwsza filmowa biografia na dużym ekranie, pod lapidarnym tytułem „De Gaulle”, w reżyserii Gabriela Le Bomina. Filmowa opowieść skupia się na kilku miesiącach z życia bohatera: od wybuchu II wojny światowej po jego apel z 18 czerwca 1940 r., wygłoszony na antenie radia BBC za zgodą premiera Winstona Churchilla.

Znany aktor francuski Lambert Wilson wciela się tu w człowieka rozdartego między chęcią zapewnienia bezpieczeństwa swojej rodzinie a misją ratowania Francji (bądź też, na ówczesnym etapie wojny, tylko – lub aż – jej honoru). Samotnego oficera, który postawił wszystko na jedną kartę i ruszył do Londynu z jedną walizką i adiutantem, aby ogłosić się przywódcą Francji – nazwanej Wolną Francją. Zupełnie samozwańczo, wszak kraj miał swój parlament, rząd i wszelkie instytucje. Za ten brawurowy gest zapłacił zresztą od razu i boleśnie: rząd Petaina nie tylko ogłosił go dezerterem, ale też pozbawił obywatelstwa.

Twórcy filmu fabularnego o de Gaulle’u kładą akcent na rolę, jaką w jego drodze do chwały odegrała żona Yvonne, młodsza o dziesięć lat od męża; pobrali się w 1921 r. W scenie spaceru po bretońskiej plaży w czerwcu 1940 r. przekonuje męża, żeby kontynuował walkę z Hitlerem wbrew ówczesnemu stanowisku francuskiego sztabu głównego. Według scenarzystów filmu wsparcie żony dla wahającego się generała miało kluczowe znaczenie. Innymi słowy – bez niej nie zostałby przywódcą Ruchu Oporu.

Charles i Yvonne: nierozłączni

Być może – bo trudno o tym przesądzać – scenarzysta przecenia rolę Yvonne w tym przełomowym dla Francji momencie. Ale filmowe dialogi, choć wymyślone, oddają więź, jaka łączyła słynną parę. Ich trwający niemal pół wieku związek przetrwał wszystkie życiowe i polityczne burze, aż do śmierci Charles’a (Yvonne zmarła dziewięć lat później).

Ich pierwsze spotkanie, w 1920 r., zaaranżowała jej rodzina, ale młodych szybko połączyło uczucie. Pobrali się kilka miesięcy później. Oboje pochodzili z katolickich rodzin z wyższej klasy średniej, z tą różnicą, że familia panny młodej – przemysłowcy Vendroux – była zamożniejsza. W związku z tym Charles, choć zakochany w żonie, w przyjacielskim gronie nie stronił od żartów: „Poślubiłem ciasteczka Vendroux”.

O uczuciowym życiu Charles’a, zawodowego oficera, z okresu sprzed małżeństwa mamy tylko skąpe wzmianki. Sam generał wspominał pod koniec życia, że w młodości „miał słabość do kobiet”, ale w kwestii podbojów miłosnych zachował dyskrecję. Jeden z biografów, Jean Lacou- ture, twierdzi, że gdy w 1920 r. de Gaulle (wówczas w stopniu kapitana) został wysłany do Warszawy, jako członek francuskiej misji wojskowej – był to czas wojny polsko-bolszewickiej – miał regularnie jadać pączki w kawiarni Bliklego w towarzystwie polskiej arystokratki, niejakiej (pisownia oryginalna) „hrabiny Czetwertinskiej”. Kim ona naprawdę była i czy znajomość ta przerodziła się w uczucie – nie wiadomo.

Małżeństwo de Gaulle’ów, a zwłaszcza Yvonne, ceniło sobie spokój wiejskiej rezydencji Colombey-les-Deux-Églises, gdzie wprowadziło się z trójką dzieci w latach 30. W okresach, gdy generał wycofywał się z polityki, prowadzili tam spokojne życie. Jego goście wspominali, że konwersacje z gospodarzem toczyły się w salonie, podczas gdy Yvonne w kąciku robiła na drutach.

Ten tryb życia zmienił się po przeprowadzce pary do Pałacu Elizejskiego w 1958 r., kiedy Charles został prezydentem. Jednak Yvonne nie znosiła blichtru tego pałacu i tęskniła za ich domem. W toku gwałtownych sprzeczek z mężem sprzeciwiała się także temu, aby ubiegał się on o reelekcję w wyborach prezydenckich w 1965 r. Jednak Charles jej nie posłuchał.

„Ciotka Yvonne” – jak popularnie zwali ją Francuzi – prowadziła skromne życie w cieniu męża i z dala od rozgłosu. Nie udzielała wywiadów. Nie znaczy to jednak, że nie miała swoich poglądów. Według historyków to właśnie ona naciskała na męża, aby w 1967 r. zaakceptował ustawę dopuszczającą stosowanie przez kobiety pigułki antykoncepcyjnej. Poparła tę zmianę, choć sama była żarliwą katoliczką, a Kościół katolicki we Francji sprzeciwiał się tej ustawie. Mąż w końcu uległ.

Ostatnie lata życia Yvonne spędziła w prowadzonym przez siostry domu spokojnej starości. Zmarła w 1979 r. i spoczęła u boku męża oraz córki Anne, na skromnym wiejskim cmentarzu w swoim ulubionym Colombey.

Ukochana Anne

Małżeństwo de Gaulle’ów miało troje dzieci: syna Philippe’a (w dorosłym życiu – oficera francuskiej marynarki i strażnika pamięci ojca) oraz dwie córki, Elisabeth i Anne. To właśnie historia najmłodszej Anne, dziewczynki z zespołem Downa, jest ważnym wątkiem wspomnianej filmowej biografii z Wilsonem w roli głównej.

Narodziny niepełnosprawnej córeczki – Anne nigdy nie nauczyła się mówić i nie chodziła aż do 10. roku życia – były dla rodziców ciosem. W tamtym czasie, gdy o trisomii 21 niewiele wiedziano, normą było oddawanie dzieci z zespołem Downa do zamkniętych zakładów opiekuńczych. Charles i Yvonne nie zdecydowali się na to.

Julian Jackson pisze, że wspólne wychowanie upośledzonej córki wystawiło związek na ciężką próbę, ale z biegiem czasu – wzmocniło go. W jej towarzystwie Charles, szorstki i chłodny w obejściu (syn Philippe bardzo rzadko widział go całującego czy obejmującego żonę), śmiał się, bawił się z nią, śpiewał jej piosenki.

Relacja z Anne była sekretem, z którego zwierzał się tylko zaufanym ludziom. I tak, w 1940 r. powiedział pewnemu księdzu, że opieka nad córką jest dla niego ciężkim wyzwaniem, ale też „łaską i radością”. „Pomaga mi przyjmować z dystansem wszystkie trudności i zaszczyty, dostrzegać zawsze coś ważniejszego” – wyznawał.

Anne de Gaulle przeżyła zaledwie 20 lat. Gdy zmarła w 1948 r. – z powodu powikłań wywołanych zapaleniem oskrzeli – jej ojciec był zdruzgotany. Kilka miesięcy później w liście do drugiej córki, Elisabeth, żyjącej w Afryce, uskarżał się na dotkliwą pustkę panującą w Colombey po odejściu Anne.

Jeszcze za życia córki Yvonne założyła fundację, która zajmuje się osobami z upośledzeniem umysłowym. Fundacja istnieje do dziś, a od 1948 r. nosi nazwę Fondation Anne de Gaulle.

W klapkach na odsiecz Francji

Z upływem czasu w masowej wyobraźni niezłomny zbawca Francji zyskuje coraz bardziej ludzkie rysy. Bywa też – rzecz kiedyś niewyobrażalna – obiektem publicznych żartów. Jak w znakomitym i zabawnym komiksie „De Gaulle na plaży” Jeana-Yves’a Ferriego (oryg. „De Gaulle à la plage”), którego animowaną adaptację wyemitowała w tym roku telewizja ARTE.

W kreskówce tej widzimy generała w krótkich spodenkach, jak spędza wakacje w Bretanii w towarzystwie rodziny i adiutanta, narzekając na niewdzięczność Francuzów. Z łopatką do piasku w ręku wygłasza pompatyczne tyrady o ratowaniu kraju zaczynające się od „moi, de Gaulle” (ja, de Gaulle) oraz flirtuje – za plecami Yvonne – z atrakcyjną plażowiczką. Spotyka także innego politycznego emeryta, Churchilla, z którym przy kieliszku brandy kłóci się o zasługi w pokonaniu Hitlera…

W tych żartach nie ma jednak szyderstwa. Przeciwnie: kpiąc sobie z megalomanii de Gaulle’a, autorzy tej – jak i innych podobnych fantazji historycznych – oddają mu też hołd. W wersji popkulturowej generał jawi się jako postać pełna ludzkich słabości. Jako poczciwy starszy pan z nieco innej epoki, który dla dobra kraju zawsze był gotowy do wyrzeczenia się osobistych korzyści.

Coraz mniej przypomina herosa z podręczników, za to coraz bardziej postać bardzo ludzką, sympatyczną. A przez to – także Francuzom bliższą. ©

Korzystałem m.in. z: Julian Jackson „De Gaulle. Une certaine idée de la France” (Paryż 2019) oraz „Charles de Gaulle”, edycja specjalna dziennika „Le Monde” (2020).

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, współpracownik „Tygodnika Powszechnego”, tłumacz z języka francuskiego, były korespondent PAP w Paryżu. Współpracował z Polskim Radiem, publikował m.in. w „Kontynentach”, „Znaku” i „Mówią Wieki”.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 48/2020