Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Wszystko to najprawdopodobniej efekt dominowania w Polsce nowych wariantów koronawirusa, przede wszystkim mutacji brytyjskiej, o zwiększonej zakaźności (najprawdopodobniej, bo nadal nie prowadzimy sekwencjonowania próbek na taką skalę, by dysponować miarodajnymi danymi).
Już dzień po prognozach ministra Adama Niedzielskiego, że szczyt zachorowań nastąpi na przełomie marca i kwietnia, sięgając 12-15 tys. nowych zakażeń dziennie – liczba nowych przypadków przekroczyła 12 tys. Minister żalił się później w RMF, że „plany, które przedstawialiśmy, niestety się nie sprawdzają”. Dr Paweł Grzesiowski spodziewa się niebawem 25 tys. zakażeń dziennie, doradca premiera prof. Andrzej Horban, rysując czarny scenariusz, mówi o fali wyższej o 50-60 proc. od jesiennej. Trwa akcja szczepień (5,5 proc. Polaków dostało przynajmniej jedną dawkę), ale eksperci wskazują, że działania państwa nie mogą się do niej ograniczać – konieczne jest choćby precyzyjne namierzanie i tłumienie ognisk infekcji.
Inicjatywę w tej walce ma wciąż koronawirus, nam doszedł tylko jeden atut: udało się zaszczepić prawie wszystkich członków personelu medycznego szpitali, co zmniejsza ryzyko, że zawieszana będzie praca całych oddziałów. ©℗
Czytaj także: Koronawirus i Covid-19 w specjalnym serwisie "Tygodnika Powszechnego"