Fundusz Inwestycyjny

To stare pytanie: dlaczego w Niedzielę Palmową Kościół zaraz po odczytaniu tekstu o triumfalnym wjeździe do Jerozolimy czyta opis Męki Pańskiej? Jak pogodzić stukot kopyt osiołka o bruk Jerozolimy z uderzeniami rzymskiego młota, wbijającego gwoździe w dłonie Chrystusa? W niedzielę Palmową rozsądniejsze wydawałoby się skupienie na triumfie Mesjasza. Przecież żaden sukces nie idzie w parze z klęską. Ludzie i tak pamiętają jedynie kolorowe palmy, którymi powiewają na wiosennym wietrze. Kto wtedy myśli o śmierci?

26.03.2007

Czyta się kilka minut

Nikt z wyjątkiem bohatera dramatu. Św. Łukasz przedstawił triumfalny wjazd Jezusa do Jerozolimy tak, aby pokazać, że tego dnia rzeczywiście nikt oprócz Niego nie myślał o śmierci. Zdaniem Łukasza, Jezus planuje szczegółowo wszystkie zdarzenia. To On kontroluje sytuację i daje impuls do działania: staje na czele tłumu idącego do Jerozolimy, nakazuje znalezienie osiołka i wskazuje miejsce, gdzie mogą go znaleźć. To On przewiduje bieg wypadków. To On pozwala, aby wznoszono okrzyki triumfu, i to On uznaje, kiedy nadejdzie czas milczenia. Jezus jest tym, który wie, czego chce, skąd przychodzi i dokąd zmierza. Na nic zapewnienia historyków i teologów uważających, że biernie przyjmuje wydarzenia. Jego triumf i klęska namalowane przez ewangelistę nie pozostawiają wątpliwości, kto jest reżyserem. Inni okazują się być jedynie krótkowzrocznymi uczestnikami wydarzeń, których znaczenia wcale nie rozumieją. Plan Jezusa jest o wiele bardziej dalekosiężny niż chwilowy triumf na ulicach Jerozolimy.

Czytałem kiedyś opowiadanie o kobiecie zawiadującej funduszami inwestycyjnymi. Odnosiła spore sukcesy na rynku obligacji, dlatego szef banku dał jej zlecenie zajęcia się funduszami akcyjnymi. Prawdziwy rarytas dla ludzi lubiących wielkie pieniądze, wysokie ryzyko i podwyższony stopień adrenaliny. Początkowo odnosiła wielkie sukcesy: zyski rosły w niezwykłym tempie, nawet o 33 proc. w skali roku. Każdego dnia, gdy wchodziła do pracy, otaczana uśmiechami, chociaż za plecami czuła powiew zazdrości. Fortuna sprzyjała jej przez trzy lata, dopóki na giełdach nie doszło do potężnego krachu i po kilku dniach wartość zysku stanowiła zaledwie 3 procent w stosunku do zainwestowanego kapitału. Do banku dzwonili zdenerwowani inwestorzy, jego szef dostawał tysiące niemiłych maili z pogróżkami pod adresem swoim i podwładnej. Teraz, gdy pani menadżer pojawiała się w pracy, nikt nie krył się ze swoją pogardą: słyszała drwiny kolegów i sarkastyczne chichoty koleżanek. W samotności odczytywała anonimowe listy kładzione przez "życzliwych" na jej biurku. Trwało to dość długo, aż ku zdumieniu świata indeksy znów poszły w górę, a przedsiębiorcy i klienci zaczęli odzyskiwać z jeszcze większym zyskiem początkowo utracone inwestycje.

W dramat ludzkiego życia wpisane są sukcesy i klęski. Coraz rzadziej myślimy, że są one codziennym urzeczywistnieniem Jezusowego triumfu, męki i końcowego sukcesu. Dlatego w Niedzielę Palmową wiążemy oba aspekty widzialnym znakiem palmy: symbolu życia, śmierci i wiecznej chwały.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 13/2007