Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Chciałoby się powiesić na ścianie niemal każdy z jego kadrów. Chciałoby się natychmiast posiąść wyborną ścieżkę dźwiękową z Lou Reedem, Nickiem Cave’em, Portishead czy grupą Beirut - bo twórca filmowego "Buena Vista Social Club" jak nikt w dzisiejszym kinie czuje muzykę w najróżniejszych jej odmianach. Chciałoby się przemierzać wraz z tą muzyką najbardziej malownicze zakątki świata - bo nikt jak Wenders, filmowy poeta miast, nie potrafił pokazać tak pięknie ciężkiego nieba nad Berlinem i odrapanych uliczek Lizbony czy Hawany. Jednakże tylko przekora bądź swoisty masochizm zmusiłyby do obejrzenia "Palermo Shooting" raz jeszcze i deliberowania nad wtłoczoną weń filozofią.
A przecież trudno o bohatera lepiej uosabiającego wszelkie choroby naszych czasów: żyjący samotnie w sterylnym apartamencie fotograf wielkiej mody produkuje podrasowane obróbką cyfrową obrazy pięknych ludzi i rzeczy na sprzedaż. Znać, że kiedyś obcował z prawdziwą sztuką, ale dziś, otoczony gadżetami i wprzęgnięty w rytm komercyjnych przedsięwzięć, zatracił wrażliwość na piękno w swojej czystej postaci. Nawet brzuch ciężarnej modelki Milli Jovovich postrzega już tylko jako towar. Finn (grany przez wokalistę Die Toten Hosen) wierzy, że jedyną prawdziwą rzeczą, której może dotknąć, jest śmierć. Czy rzeczywiście kiedyś udało mu się uchwycić ją w kadrze? A może to tylko kolejna iluzja, osobliwy rodzaj gry, zanim ona, śmierć, pochwyci go sama? Z zimnego północnego miasta wyjeżdża Finn do Palermo, miasta przesiąkniętego śmiercią na każdym kroku, a jednak boleśnie żywego. Tu, w otoczeniu prawdziwej sztuki, prawdziwej zbrodni i prawdziwej miłości, rozpoczyna się osobliwy pojedynek bohatera ze śmiercią - choć właściwie z samym sobą, z własna martwotą, której synonimem stają się doskonałe technicznie, ale zimne fotografie...
Odbywające się w sycylijskiej scenerii rozmowy mistrza Wendersa ze Śmiercią (Dennis Hopper) miały być z założenia krytyką coraz bardziej sztucznego i odczłowieczonego świata, w którym żyjemy. Miały być opowieścią o "czasie światoobrazu", w którym przestaliśmy czuć, albowiem wszystko dociera do nas w spośród zapośredniczony i wypreparowany, w formie nieprzezroczystej medialnej zawiesiny. Ale film "Spotkanie w Palermo" niechcący sam uczynił siebie przedmiotem tej krytyki. Cały zrobiony z kina (głównie cytatów z Antonioniego, Bergmana i własnych dzieł), pozostaje intelektualnym fotomontażem ważkich treści i sugestywnych obrazów, lecz raz po raz zatrzymuje się na powierzchni własnych wizji. Zbyt dosłownie naśladując chaotyczny język dzisiejszej kultury, zbytnio lekceważąc swego widza, raczonego artystowskim rozpasaniem na przemian z dydaktycznym banałem, najnowszy film Wendersa rozmija się mimowolnie ze swoim ważnym przesłaniem.
SPOTKANIE W PALERMO ("Palermo Shooting") - scen. i reż. Wim Wenders. Niemcy/Francja/Włochy 2008. Dystryb. Gutek Film.