Folklor na nowo

W ŻyWej Pracowni, w oplecionej wikliną i winobluszczem kamienicy na krakowskim Kazimierzu, budzą uśpioną ludowość miasta.

29.09.2014

Czyta się kilka minut

Magdalena Żyłka, wrzesień 2014 r. / Fot. Kamila Buturla dla „TP”
Magdalena Żyłka, wrzesień 2014 r. / Fot. Kamila Buturla dla „TP”

Na warsztatach z tradycyjnego rzemiosła można zrobić lalki z kukurydzy, chlebowe korale, nauczyć się krakowskich haftów i poznać regionalną plastykę obrzędową. Na plecionkarstwie wypleść kosze: z wikliny, sitowia, siana i rogożyny. Na zajęciach z ceramiki ulepić kubek, makutrę (naczynie do ucierania ciasta) albo gwiżdżącego ptaszka. W planie kursu grafiki artystycznej: gipsoryt, batik i zdobienie koszulek w ludowe wzory, odbijane techniką linorytu.

Pająki i podłaźniczki

Duże, po babcinemu zagracone wnętrze: z uginającymi się od ceramicznych garnków, pełnych haftowanych serwetek i koronek regałami, z wieżą z kubków do herbaty i z metalowymi doniczkami pełnymi wrzosów pod sufitem. W jednym z okien wisi prototyp lampy z plastikowych rurek, inspirowanej słomkowymi pająkami krystalicznymi, wieszanymi dawniej w domach u stropu. Intensywny zapach kleju i olejnych farb oraz ledwo wyczuwalna woń wikliny, stojącej w grubych wiązkach pod ścianą.

Kolektyw ŻyWa Pracownia (nazwa od dwóch pierwszych liter nazwisk założycielek Magdaleny Żyłki i Małgorzaty Warchoł) to grupa przyjaciół – rzemieślników, architektów i animatorów kultury. Wspólnie działają społecznie, kulturalnie i edukacyjnie – na styku sztuki ludowej, tradycyjnego rzemiosła, architektury i miejskiego ogrodnictwa. Magda i Gosia są instruktorkami rękodzieła artystycznego, ceramikami i wikliniarzami, Ela jest koronczarką, Adam (wysoki chłopak z dredami i brodą) – mechanizatorem rolnictwa, robi też kwiaty z bibuły. Jest jeszcze kilka osób: dwudziesto- i trzydziestolatków.

– To żyjące miejsce. Tu pracujemy i gotujemy obiady, czasem nawet ktoś nocuje. Ludzie wpadają, żeby ulepić z gliny miskę – mówi Magda Żyłka (szczupła, rudowłosa, w błękitnych szarawarach). – Przychodzą dziewczyny z dziećmi: dzieci bawią się w kojcu z zabawkami, tam gdzie zwykle rządzi mój syn Staś, a mamy robią sobie kawę i pracują. Główny projekt Pracowni to Szkoła Żywego Rzemiosła – cykliczne spotkania z tradycyjnym rzemiosłem i sztuką ludową połączonymi ze współczesnymi elementami designu i upcyklingu czyli takiego przetwarzania odpadów, które podnosi ich wartość. Są warsztaty dla dzieci (maluchów od dwóch lat), dorosłych, seniorów i całych rodzin. Zdarzają się tygodnie, kiedy na zajęciach przy długim, białym stole nie ma nikogo. Kiedy indziej są tłumy i trzeba rezerwować miejsca. Najtłoczniej jest przed Wielkanocą, na warsztatach wyplatania wiklinowych koszyków. Od czasu do czasu Pracownia wypuszcza serie rzeczy na sprzedaż: koszulki i płócienne torby z ludowymi wzorami, wiklinowe grzechotki i kołyski, współczesne interpretacje świątecznych ozdób sprzed stu lat.

W lecie przed ŻyWą fotografują się turyści, pozują na masce starego citroëna 2CV, samochodu kolektywu, albo obok dostawczego trójkołowego roweru z wielką skrzynią w ludowe kwiaty (inspirowane motywami haftów z Puszczy Białej). Ekipa z Pracowni śmieje się, że mogliby żyć ze zbierania datków za każde zdjęcie zrobione przed ich budynkiem.

Kiedy robi się zimniej, wnętrze ogrzewają starymi, metalowymi kozami, w których palą drewnem. W żeliwnym garnku gotuje się wtedy jabłkowy kompot z cynamonem, na blasze pieką się proziaki – znane z Podkarpacia placki chlebowe z dodatkiem sody oczyszczonej. Tuż przed Bożym Narodzeniem pojawia się choinka, wysoko pod sufitem majaczą słomiane pająki i podłaźniczki – zdobione wstążkami, jabłkami i opłatkami gałązki jodłowe. A oni, przebrani za kolędników, wychodzą między osypujące się z tynku kamienice Kazimierza.

Nie tylko dożynki

W rodzinnym domu Magdaleny Żyłki na ścianach wisiały malowane na szkle obrazy, na półkach stały drewniane świątki. – Moi dziadkowie byli mecenasami twórców ludowych, wychowywałam się pomiędzy tą sztuką, niesamowitą dla małej dziewczynki – mówi, rozsiadając się w obitym zielonym welurem fotelu, przywiezionym z domu dziadków.

Założycielki ŻyWej Pracowni studiowały razem architekturę krajobrazu na Politechnice Krakowskiej, razem też uczyły się rzemiosła i plecionkarstwa. Magda: – Na drugim roku studiów robiłam projekt parku nad wodą. Natknęłam się na wykonywane przez niemieckiego architekta Marcela Kalberera żywe instalacje z wierzby (teraz takie projekty robimy w Pracowni). Wiklina mnie zafascynowała. Zaczęłam szukać, gdzie mogłabym się czegoś o niej nauczyć, i trafiłam na Uniwersytet Ludowy Rzemiosła Artystycznego w Woli Sękowej pod Sanokiem. Spędziłyśmy tam z Gosią dwa niesamowite lata. Parę lat później zdzwoniłyśmy się i stwierdziłyśmy, że potrzebujemy zmian w życiu. W ciągu tygodnia zjechałyśmy do Krakowa z różnych stron świata i znalazłyśmy to miejsce. Kamienica przez pięć lat stała pusta, wcześniej była tu francuska piekarnia. Wszystko wyremontowałyśmy własnymi rękami.

Z początkiem października Pracownia będzie obchodzić trzecie urodziny. W Polsce nie ma drugiego miejsca, które gromadziłoby tyle elementów sztuki ludowej i rzemiosła razem.

Poziomkowa Polana

– Kultura ludowa nadal kojarzy się w Polsce z tandetą i cepeliadą – mówi Magda. – Od kilkunastu lat zajmuję się tym zawodowo: widzę jak, powoli, pojawia się inne podejście do ludowości. Coraz więcej osób jest zainteresowanych folklorem, widzimy to po frekwencji na warsztatach. Organizuje się mnóstwo targów i spotkań ze sztuką ludową, ale już nie w formie dożynek i jarmarków, tylko imprez miejskich. Zmieniają się regionalne gadżety, kiczu w sztuce ludowej jest coraz mniej. My też staramy się nad tym pracować – prowadzimy zajęcia ze studentami ASP, pokazujemy im tradycyjne techniki i wzory, a oni dają temu nowa formę; organizujemy warsztaty dla dzieci, w szkołach i na ulicy.

ŻyWa współpracuje też z projektem Szlak Tradycyjnego Rzemiosła Małopolski. – Jako wikliniarze jesteśmy jednym z punktów na Szlaku – mówi Żyłka. – Projekt propaguje kulturę ludową przez kontakt z prawdziwymi rzemieślnikami. Jeździmy po Małopolsce i Podkarpaciu, zapraszamy twórców ludowych do nas. Zależy nam na autentycznym kontakcie: człowiek-człowiek, ręce-ręce. Młodym ludziom przybliżamy tę pracę, a tradycyjnym rzemieślnikom pokazujemy, że można w zupełnie inny sposób wykorzystać ich umiejętności, na nowo odkryć tradycyjne wzornictwo – dodaje.

Część działań kolektywu ŻyWa Pracownia to wolontariat i inicjatywy miejskie. Ze Stowarzyszeniem Obywatel Mama od dwóch lat współtworzą ogród społeczny Poziomkowa Polana na Podgórzu. Na rogu ulic Spiskiej i Przedwiośnia, gdzie z dwóch hektarów dzikiego sadu sprzedanego deweloperom ocalało jedenaście arów, razem z mieszkańcami budują instalacje z żywej wikliny i prowadzą zajęcia z projektowania społecznego. – W każdy poniedziałek jesieni od szesnastej do zmroku spotykamy się na warsztatach Miejskie Ogrodnictwo na Poziomie – mówi Żyłka. – Na Polanę przychodzi czasem kilka, czasem kilkadziesiąt osób. Mieszkańcy zaczynają czuć, że to jest ich miejsce; spotykają się tu, dbają o nie. Mamy szpadle, grabie i rękawice – każdy może przyjść i pomóc budować ławki, wywozić gruz i pielić chwasty.

26 października ŻyWa po raz drugi organizuje na Poziomkowej Polanie Dziady. Magda: – W starym sadzie, w ludowych przebraniach, ze świecami i lampionami będziemy czytać II część „Dziadów” Mickiewicza. To nasza oddolna inicjatywa, w zeszłym roku informacja powędrowała tylko przez internet, a przyszło prawie sto osób. Najskuteczniejsza jest poczta pantoflowa. A najbardziej nas cieszy, kiedy ludzie zaglądają do Pracowni przez okno, widzą jakieś warsztaty, wchodzą i zostają. I później wracają na kolejne.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, zastępczyni redaktora naczelnego, szefowa serwisu TygodnikPowszechny.pl. Z „Tygodnikiem Powszechnym” związana od 2014 roku jako autorka reportaży, rozmów i artykułów o tematyce społecznej. Po dołączeniu do zespołu w 2015 roku pracowała jako… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 40/2014