Fakty i akty

Kobiety myjące się, czeszące włosy, wycierające się po kąpieli. Podpatrywane, przyłapywane. Degas przez całe życie malował kobiece akty.

11.06.2012

Czyta się kilka minut

„Kobieta w kąpieli” (między 1893 a 1898) / materiały prasowe Musee d’Orsay
„Kobieta w kąpieli” (między 1893 a 1898) / materiały prasowe Musee d’Orsay

Wystawa w paryskim Musée d’Orsay, pierwszy od lat monograficzny przegląd dzieł wielkiego impresjonisty, pokazuje, jak w pracach Edgara Degas powtarzają się określone wątki: wyścigów, baletu i tańca. Malował świetne portrety, wreszcie – akty. Im jednak poświęcano dotąd znacznie mniej uwagi. W Musée d’Orsay udało się pokazać ich znaczenie, a także inaczej spojrzeć na jego twórczość, powszechnie znaną, ale zbanalizowaną nieustannym reprodukowaniem kilku tych samych obrazów.

CIAŁO KLASYCZNE

Oglądamy kolejne fazy w twórczości Degasa: ciało klasyczne, wykorzystywane, eksplorowane, przekształcane. Akty tworzył od początku swojej twórczości. Nie mogło być inaczej. Malowanie aktów – zarówno z modela, jak i kopiowanie dzieł dawnych mistrzów – było nieodzowną częścią edukacji akademickiej. Niedoszły prawnik, bo takie studia zaplanowała dla niego rodzina, pobierał nauki m.in. u cenionego akademika Louisa Lamothe’a, dobrze znającego twórczość Ingres’a i innych klasycystów. Rysuje i maluje z natury, przerysowuje też dzieła Mantegni, Botticellego, Michała Anioła.

W 1865 r. debiutuje na Salonie. Zgodnie z ówczesnym obyczajem sięga do tematyki historycznej. Powstają m.in. dwie wersje „Dziewcząt spartańskich wzywających chłopców do walki” czy „Scena z wojen z czasów średniowiecza”. W tych obrazach jest wiele nagości. Akty – kobiet, młodych mężczyzn, nadal trzymają się akademickiej konwencji, ale niepokoją witalną, ekspresyjną siłą. Już te obrazy i towarzyszące im rysunki przygotowawcze pokazują stopniowe uwalnianie się z akademickich reguł. Świadczą także o stosunku malarza do tradycji artystycznych reprezentowanych przez dwa wielkie nazwiska sztuki francuskiej I połowy XIX wieku: Ingres’a i Delacroix. Skrajnie odmiennych: pierwszy to przede wszystkim rysunek, drugi to szaleństwo, wręcz rozpasanie koloru. Degas osiągnie wielkość dzięki pamięci o lekcji pobranej u obu malarzy, będzie potrafił dokonać syntezy, połączyć to, co u nich najlepsze.

CIAŁO WYKORZYSTANE

Degas coraz uważniej zaczyna obserwować rzeczywistość. Wyciąga z tych obserwacji dość radykalne wnioski. Poznaje innych niepokornych twórców: Maneta oraz przyszłych impresjonistów. Zaczyna malować to, co dotąd było pomijane lub spychane na margines. Edmond de Goncourt zanotował w swym „Dzienniku”: „zakochał się on we współczesności i w tej współczesności upatrzył sobie praczki i tancerki”. Nie tylko. Istotną część wystawy w d’Orsay stanowią serie monotypii z lat 70. i 80. XIX wieku, przedstawiających sceny z domów publicznych. Degas pokazuje ich mieszkanki przy pracy, prezentujące swe wdzięki klientom, ale też odpoczywające, rozluźnione, często w bardzo nieformalnych pozach. Tytuły nie pozostawiają złudzeń: „W oczekiwaniu na klienta”, „Odpoczynek”... Nie zabrakło też scen intymności. Te drobne prace uchodziły za pornograficzne i dlatego przez wiele lat nie mogły być publicznie pokazywane. Mimo to fascynowały (miał je w swoich zbiorach m.in. Picasso), nie tylko innowacyjną techniką – monotypia pozwala na szybkie, niemal szkicowe wykonanie i oddanie subtelności światłocienia – ale przede wszystkim nowością tematu, pokazaniem tych, które powinny być niewidoczne, uznawane za niegodne pojawienia się nie tylko w sztuce, ale w ogóle w przestrzeni publicznej.

Malarz chwyta zmianę dokonującą się za jego czasów. W 1880 r. zostaje opublikowana „Nana” Émile’a Zoli, poświęcona życiu paryskiej kurtyzany w czasach II Cesarstwa. Wcześniej m.in. Manet maluje osławioną „Olimpię”. Powstaniu wszystkich tych dzieł towarzyszy skandal. Tylko że powoli nawet ta tematyka wchodzi do main¬streamu. Na wystawie obok dzieł Degasa znalazł się głośny w swoim czasie obraz Henri Gervex „Rolla”. Wystawiony na Salonie w 1878 r. wywołał burzę. Szybko zdjęty z wystawy, został pokazany w prywatnej galerii, do której ściągały tłumy. Bohaterka obrazu Gervex to piękna młoda kobieta. Przesłanie moralne jest też oczywiste: napiętnowanie upadku. U Degasa nie ma żadnej malowniczości ani moralizatorstwa. On nie przedstawia ponętnych kobiet, bogatych kurtyzan, lecz wyrobnice paryskich burdeli.

Nieprzypadkowo zresztą Degas skomentował dzieło Gervex: „Szydzą z nas, ale opróżniają nam kieszenie”. Bo Gervex nie tylko czerpał ze współczesności, odrzucając dominujące w malarstwie oficjalnym odwołania do przeszłości, ale także wykorzystał osiągnięcia techniczne impresjonistów i dostosował je do powszechnych gustów. Tymczasem sami uczestnicy pamiętnej wystawy w pracowni Nadara w 1874 r., od której zaczął się ten ruch – Monet, Renoir czy Pissarro – nadal są wyszydzani. Degas znajdował się w lepszej sytuacji. Był zamożny. Nawet po kłopotach jego rodzinnej firmy produkującej bawełnę w Nowym Orleanie, które zmusiły go do sprzedaży części własnych dzieł, nie tylko nie głodował, ale mógł sobie pozwolić na luksus tworzenia dla siebie, nie zabiegał o oficjalne uznanie i nie szedł na zbytnie kompromisy (znana jest jego wręcz chorobliwa skłonność do ciągłego poprawiania własnych prac, co było kłopotliwe dla kolekcjonerów).

CIAŁO PRZEKSZTAŁCANE

Z biegiem lat Degas zaczyna intensywniej eksperymentować. W latach 80. i 90. coraz odważniej testuje rozmaite techniki: malarstwo, rzeźbę, węgiel i pastel. Uwalnia się od kanonów przedstawiania. Paul Valéry w swym głośnym eseju „Degas, taniec, rysunek” pisał: „przez całe życie szuka w Nagości (...) jedynego układu linii, określającej jakiś moment ciała z największą precyzją, ale też w sposób możliwie najogólniejszy” (nota bene ten wybitny poeta poświęcił aktom zaledwie kilka stron, najwyraźniej skrępowany tematem). Degas w pełni oddał się poszukiwaniom ujęć, które pozwoliłyby najlepiej, jak to możliwe, oddać istotę ciała. Nawet radził: „trzeba robić ten sam temat w kółko dziesięć razy, sto razy”. Model stawał się dla niego coraz mniej istotny, a nawet traktował go jako ruchomy przedmiot. Nie ma tu miejsca na jakieś psychologizowanie postaci, nadawanie jej indywidualnych cech.

Krytyk i popularyzator neoimpresjonizmu Félix Fénéon zauważał, że Degas to okrutny i przenikliwy obserwator. Vincent van Gogh zaś w liście do Émila Bernarda zanotował, że u niego „ciało [jest] tak prawdziwe i odczute w swej zwierzęcości”. To trafne, chociaż może trochę zaskakujące spostrzeżenie. Degas okazuje się bardzo ciekawy, ale zimny, a nawet brutalny w swym patrzeniu na innych. Jednocześnie dokonuje istotnego dla czasów nowoczesnych przełamania podziału na to, co zewnętrze i wewnętrzne. Na to, co jest pokazywane publicznie, i to, co pozostaje w sferze prywatności. Wybitny angielski historyk sztuki Kenneth Clark w swojej słynnej, ale kontrowersyjnej książce „Akt” pisał, że pozostaje on „ciągle najpełniejszym przykładem przeobrażenia materii w formę”. Akt długo uchodził za najwyższe ucieleśnienie ideału, ale musiał spełniać określone wymogi idealizacji.

Tymczasem przedstawienia kobiet Degasa obalały te klasyczne wyobrażenia. Są one odległe od tego, co uważano w ówczesnym czasie za dopuszczalne. Nie tylko brak tu jakiegokolwiek historycznego czy mitologicznego kostiumu, który od wieków usprawiedliwiał przedstawienia nagości (i pod tym płaszczykiem zapewniał możliwość spełnienia erotycznych marzeń). Gdy patrzy się na malowane przez niego kobiety, jak czeszą sobie włosy, myją się w miednicy, wycierają się ręcznikiem, nie ma wątpliwości, że to współczesne artyście kobiety, przy zwykłej codziennej toalecie. Uchwycone w intymnych sytuacjach, kucają, pochylają się, rozkraczają nogi. Na jednym z pasteli kobieta pracowicie wyciera sobie palce u stopy, na innym wyciera po kąpieli wielką metalową michę.

Degasa z wiekiem coraz bardziej fascynuje ruch, jego oddanie w malarstwie, rysunku, ale też rzeźbie. Na wystawie można zobaczyć cały zbiór jego niewielkich prac rzeźbiarskich, w których próbował uchwycić jego istotę. Fascynował się zresztą eksperymentami Brytyjczyka osiadłego w Stanach Eadwearda Muybridge’a i francuskiego fizjologa Étienne’a-Jules’a Marey’a, którzy wykorzystując fotografię starali się odkryć prawidłowości ruchu zwierząt i ludzi. Ich dokonania, w tym słynne zdjęcia kolejnych faz ruchu galopujących koni, ptaków w locie czy bokserów w walce, zmieniły dotychczasowe poglądy na mechanikę ciała. Na tyle radykalnie, że Muybridge’owi zarzucano nawet, że „widzi za dużo”, bo jego zdjęcia pokazują to, czego ludzkie oko tak naprawdę nie jest w stanie dostrzec. Sam Degas zresztą wykonywał fotografie, które potem służyły mu jako studium do obrazów.

Z czasem jego prace stają się coraz bardziej sumaryczne. Ten późny Degas, z ostatnich lat XIX wieku i pierwszej dekady nowego, coraz bardziej je upraszcza. Ma zresztą coraz większe problemy ze wzrokiem. W tej sytuacji pastel czy węgiel pozwalają, w odróżnieniu od malarstwa olejnego, na większą swobodę. Czasami malarz pozostawia tylko kontur, ostre kreski, bywa, że jedynie dopełniane ostrymi plamami koloru. Fizyczność, faktura tych prac jest niemalże odczuwalna. To ciała, które oderwały się od swych modeli. Żyją własnym życiem. Usamodzielniają się, także od swojego twórcy.

***

Degas był nie tylko podziwiany, ale też wpłynął na młodsze pokolenie. Lekcje u niego odebrali Bonnard, Matisse i Picasso, których prace zamykają ekspozycję. Widać w tych obrazach, jak uważnie studiowali dzieła starego mistrza, który doczekał czasu wielkich awangard, powstania kubizmu czy futuryzmu.

Umiera w 1917 r. Na późnym fotograficznym autoportrecie przedstawił się oczywiście z aktem kobiety.  


„Degas et le nu”, Paryż, Musée d’Orsay, wystawa czynna do 1 lipca.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyk sztuki, dziennikarz, redaktor, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Laureat Nagrody Krytyki Artystycznej im. Jerzego Stajudy za 2013 rok.

Artykuł pochodzi z numeru TP 25/2012