Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Prezydentowi Erdoğanowi nie chodzi jednak tylko o los ludzi. Przy okazji zażądał od USA zaprzestania wspierania oddziałów kurdyjskich, przez ostatnie lata ważnego sojusznika Zachodu w walce z tzw. Państwem Islamskim.
Mimo zaprzeczeń Ankary, już teraz wielu Syryjczyków zmusza się do powrotu do kraju, często do nowych, obcych im miejsc. Kilka dni temu Erdoğan ostrzegł, że jeśli jego planu nie poprze UE, Turcja „otworzy bramy”, ponownie umożliwiając podróż uchodźcom i migrantom do Europy. Na greckich wyspach Morza Egejskiego w ostatnich dwóch tygodniach zanotowano już znaczny wzrost liczby przypłynięć. 29 sierpnia, w ciągu godziny, na Lesbos dotarło 13 pontonów z 546 Syryjczykami; okryty złą sławą, znajdujący się na wyspie obóz Moria (gdzie w wyniku bójki zginął niedawno 14-letni Afgańczyk, a kobiety stale są ofiarami przemocy seksualnej) jest przepełniony – mieszka tam ok. 10 tys. ludzi. Grecy ewakuowali ostatnio kilkuset, lecz działacze pracujących na Lesbos NGO-sów ostrzegają: to działania piarowe, „kartą uchodźców” grają zaś i tureccy, i greccy politycy. ©℗