Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Amazonia to dla większości z nas zapewne dość egzotyczna, odległa kraina. Znamy ją najczęściej z przyrodniczych filmów albo podróżniczych książek. Nie za bardzo wiemy, co się tam tak naprawdę dzieje, nie sądzimy bowiem, by to miało nas dotyczyć. W takiej perspektywie Synod dla Amazonii, który ma odbyć się w Rzymie w październiku tego roku, wydaje się być wydarzeniem tyleż ciekawym, co egzotycznym i mało dla naszego życia religijnego znaczącym.
A jednak – jak los Amazonii, jej lasów i zasobów wodnych, bardzo istotnie wpływa na klimat Polski i całej Europy, tak rozstrzygnięcia najbliższego synodalnego zgromadzenia mogą wydatnie zmienić kształt także polskiego katolicyzmu.
Wczoraj opublikowano roboczy tekst (tzw. „Instrumentum laboris”) Synodu dla Amazonii. Zrobiło się o nim głośno przede wszystkim z powodu zapowiedzianego w tekście otwarcia debaty na temat święcenia żonatych mężczyzn, szanowanych członków i liderów swoich plemion (do których obecnie ksiądz jest w stanie dotrzeć najwyżej kilka razy w roku i które z tego powodu pozbawione są możliwości celebrowania Eucharystii).
Roboczy dokument Synodu dla Amazonii jest jednak ważny także z kilku innych powodów: zawiera bardzo odważne, nowatorskie pomysły teologiczne dotyczące takich kwestii jak dialogiczne otwarcie chrześcijaństwa na tradycyjną duchowość indiańskich plemion, integralne połączenie głoszenia Ewangelii oraz troski o sprawiedliwość społeczną i holistyczną ekologię czy wizja Kościoła, w której relacje między świeckimi a wyświęconymi chrześcijanami są znacznie bardziej partnerskie niż teraz.
Co ważne – dokument mówi o Amazonii jako pars pro toto całego Kościoła. Być może więc jesteśmy świadkami kościelnego eksperymentu, który w dalszej (choć wcale nie tak dalekiej) perspektywie zmieni cały katolicyzm także w innych częściach świata. Eksperyment ten z jednej strony otwiera nowe drogi, a z drugiej – jest powrotem do wizji bliższej pierwotnemu chrześcijaństwu. Warto zatem lepiej się temu przyjrzeć. Spróbujemy w „Tygodniku” zrobić to niebawem.