Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Jego protest został wywołany przez brak reakcji w sprawie prośby o udostępnienie informacji, na podstawie których Bronisław Komorowski uznał, że zmiany dotyczące OFE są zgodne z konstytucją. Obywatelska ciekawość irytowała Kancelarię Prezydenta: jej zdaniem owe analizy nie musiały mieć ostatecznego wpływu na decyzję prezydenta, były tylko częścią procesu decyzyjnego, czyli sprawą wewnętrzną.
Prezydent w tej sprawie już w sądzie przegrywał. Nie jest to jednak jedyny przypadek. "Gazeta Wyborcza" próbuje się np. dowiedzieć, jakie przesłanki stały za podpisem pod ustawą o dostępie do informacji publicznej. Argumenty zwolenników jawności są proste: prezydenccy doradcy są opłacani przez podatników, ich praca wpływa na los podatników, więc ich opinie powinny być podatnikom znane. I trudno się z tym nie zgodzić.
Prezydent może się od wyroku odwoływać, co - jak wyliczył FOR na podstawie średniego czasu rozpatrywania apelacji - przeciągnie sprawę nawet o dwa lata. Ale na dłuższą metę chowanie się przed podatnikiem głowie państwa się nie opłaci. Ostatecznie wszystkie argumenty za i przeciw kontrowersyjnym ustawom są znane i omawiane w mediach. Jeśli prezydent podpisuje ustawy, co do których poważni ludzie mają zastrzeżenia, i nie chce tego wyjaśniać obywatelom - ci raz na pięć lat też mają prawo decydować o przyszłości głowy państwa. I też nie muszą swych wyborów uzasadniać.