Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Przecież odpowiedź została udzielona. Zwłoki Prezydenta rozpoznał jego brat na lotnisku w Smoleńsku. Oglądając je ponownie, po przewiezieniu do Warszawy, odniósł wrażenie, że - jak powiedział - "to był człowiek, który w ogóle nie przypominał mojego brata". Identyfikacja ciała bliskiej osoby to przeżycie traumatyczne. Możliwe, że Jarosław Kaczyński, wiedząc, że ciało było poddane sekcji, że upłynął już pewien czas od śmierci, że ekspedycją ciał zajmowali się odpowiedzialni ludzie, przeszedł nad swoim wrażeniem do porządku. Mógł uznać, że prawdopodobnie się myli. Przecież to było tylko "wrażenie". Można sobie też wyobrazić pandemonium wywołane zakwestionowaniem tożsamości zwłok Prezydenta, zwłaszcza gdyby się okazało, że jest nieuzasadnione.
Dlaczego teraz? "W ubiegłym tygodniu, przeglądając akta śledztwa, prezes PiS zobaczył, że na stole sekcyjnym dołożono fragmenty ciała, które nie należały do jego brata. Po części ubrania można było bowiem uznać, że jeden z fragmentów ciała należał do polskiego generała" ("Rzeczpospolita"). Czy to dziwne, że wątpliwości odżyły z nową siłą? Dla nikogo normalnego nie jest rzeczą obojętną, kto spoczywa w grobie, który uważamy za grób człowieka bliskiego. Zrozumiały więc jest niepokój niektórych rodzin ofiar oraz ich oczekiwanie na ponowne sprawdzenie tożsamości. Zrozumiałe są przygotowywane przez nich wnioski o ekshumację. Dla ścisłości: Jarosław Kaczyński z takim wnioskiem nie wystąpił. Na konferencji prasowej powiedział o swoich wątpliwościach.
O tym, w jakim stanie były ciała ofiar, wiemy dziś sporo. Czym ten obraz jest dla osób bliskich ofiar katastrofy... Z drugiej strony trudno im odmówić prawa do pewności. Zasady udzielania zgody na ekshumację są ściśle określone, podobnie jak kompetencje w tej materii. W publicznym roztrząsaniu tego widzę coś wysoce niewłaściwego: żałuję, że sprawa nie pozostała między zainteresowanymi rodzinami a prokuraturą. Może nie wszystko musi być mielone na medialnych forach i prasowych konferencjach.