Działajmy, ale nie bezkrytycznie

W sprawie aborcji powinniśmy przemyśleć dwa tematy: co to znaczy, że prawo dopuszcza naganne czyny, i co powinniśmy robić w sytuacjach zagrożenia życia matki.

18.06.2012

Czyta się kilka minut

Gdyby ktoś zapoznał się z zamieszconym na poprzednich stronach tekstem Marii Szpunar, nie czytając publikowanych w ubiegłym numerze artykułów o ruchu pro-life, mógłby dojść do przekonania, że „Tygodnik” przeprowadził frontalny atak na polskich obrońców życia. Co więcej, że w swojej krytyce nie przebierał w środkach i działacze pro-life zostali skrytykowani w sposób nieuczciwy, a dodatkowo wyśmiani jako zacofani i agresywni.

Tymczasem, przypomnę, w ramach Tematu Tygodnika „Pro-life kontratakuje” opublikowaliśmy pięć tekstów. Ks. Adam Boniecki w edytorialu „Pro-life: czasem się udaje” odniósł się z dużą życzliwością wobec polskich ruchów pro-life. Reportaż Piotra Włoczyka „Uratuj mnie!” przedstawił ostatnie sukcesy obrońców życia w USA i choć dziennikarski profesjonalizm nie pozwalał mu bezpośrednio ujawniać emocji, czytelnik łatwo się zorientuje, której stronie kibicuje: pro-life czy pro-choice. Oddaliśmy też głos dwóm znanym amerykańskim aktywistkom zaangażowanym w obronę poczętych dzieci. Jedyny zarzut, jaki został wysunięty na tych łamach wobec polskich ruchów, znalazł się w moim tekście „Brońmy życia mądrze” – dotyczył on podejścia do stanowienia prawa, do czego jeszcze wrócę. Dalibóg nikt w „Tygodniku” z nikogo się nie wyśmiewa!

Nie sądzę również, żeby zaprawiony w bojach o zmianę prawa i naszej masowej świadomości wielokształtny i dynamiczny ruch pro-life oczekiwał bezkrytycznego (czyli infantylnego!) traktowania. Krytyka pojawia się nawet wewnątrz ruchu, co dowodzi jego dojrzałości. Przykładem jest skrytykowanie rok temu przez Antoniego Szymańskiego projektu nowelizacji ustawy antyaborcyjnej całkowicie zakazującej aborcji, opracowanej przez radykalny ruch Fundacja PRO (odpowiedzialny m.in. za kontrowersyjne billboardy ze zdjęciami zmasakrowanych płodów). Wiceprezes Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia w rozmowie z KAI zarzucił projektowi nowelizacji m.in. pochopną propozycję zlikwidowania pomocy dla uczennic w ciąży, gwarantowanej przez obecną kompromisową ustawę. „Wcześniej, gdy nie było jeszcze tej regulacji ustawowej, uczennice w ciąży często były usuwane ze szkoły, co skłaniało je do dokonania aborcji” – argumentował Szymański.

Nadwrażliwość mojej polemistki tłumaczę temperaturą, jaką zwykle wywołuje temat aborcji. Oskarżeń o złą wolę powinniśmy się jednak wystrzegać, gdyż, jak sama Maria Szpunar zauważa, sprawę może posunąć do przodu tylko rzeczowa rozmowa. Dostrzegam potencjał takiej rozmowy w naszej polemice, bo oprócz wyrażania emocji polemistka pro-life zadaje także ważne pytania. Jedno z nich dotyczy ciąż pozamacicznych.

ZAGROŻENIE ŻYCIA

Od czasu pisanych w XIX wieku przez neo¬tomistów (np. Prümmera czy Merkelbacha) tzw. sum moralnych problem zagrożenia życia matki podczas ciąży rozwiązuje się przez odwołanie do zasady podwójnego skutku. Bez wchodzenia w szczegóły głosi ona, że moralnie dopuszczalne jest działanie zmierzające do dobrego celu, choćby nieuchronnie wynikać z niego miał zły skutek, byleby nie był on bezpośrednio zamierzony. Różnicę ową pokazywano na dwóch medycznych przypadkach: histerektomii (czyli usunięciu macicy np. z powodu nowotworu) i kraniotomii (operacji polegającej na skruszeniu czaszki dziecka, które utkwiło w kanale rodnym kobiety – dziś już metody nieaktualnej). Argumentowano, że w przypadku pierwszym śmierć dziecka usuniętego wraz z chorą macicą nie jest bezpośrednio zamierzona – jest niechcianym choć przewidywanym złym skutkiem, w przeciwieństwie do śmierci dziecka podczas kraniotomii, której nie da się moralnie usprawiedliwić jako działania bezpośrednio zabójczego.

Ta argumentacja została na gruncie anglosaskim po raz pierwszy podważona w 1967 r. w głośnym artykule Philippy Foot „Problem aborcji a zasada podwójnego skutku” i do dzisiaj jest krytykowana. Na gruncie polskim jej wady precyzyjnie ukazuje s. Barbara Chyrowicz (m.in. w książce „O sytuacjach bez wyjścia w etyce”). Kierownik Katedry Etyki Szczegółowej KUL argumentuje, że sztuczne jest utrzymywanie, iż skutek jest przez nas niezamierzony bezpośrednio, skoro nieuchronnie wynika on z dynamiki naszego działania. Innymi słowy, nie możemy się tłumaczyć, że nie zamierzaliśmy zabić, skoro usunęliśmy macicę wraz z dzieckiem. Psychologiczna niechęć względem złego skutku nie jest moralnie wystarczającym usprawiedliwieniem. To tak, jakby tłumaczyć, że nie zabiliśmy, tylko odcięliśmy dostęp powietrza.

Sztuczność argumentowania przy pomocy zasady podwójnego skutku widać zwłaszcza w przypadkach ciąży pozamacicznej. Wspomniana przez Marię Szpunar procedura wycięcia całego fragmentu jajowodu wraz z zagnieżdżonym w nim zarodkiem (zamiast usunięcia samego zarodka) może dowodzić naginania procedur medycznych pod wątpliwe teorie etyczne kosztem nieuzasadnionego medycznie okaleczania kobiet (jeden jajnik staje się w ten sposób niepłodny). To nie jajowód jest źródłem choroby i zagrożenia życia matki, to miejsce zagnieżdżenia zarodka stanowi problem. Stosując laparoskopię, w wielu przypadkach możliwe jest usunięcie zarodka bez dodatkowego niszczenia jajowodu.

Co to oznacza? Że nie potrafimy usprawiedliwić etycznie leczenia ciąży pozamacicznej, a jej częstość występowania uniemożliwia odwoływanie się do przypadków precedensowych, które za każdym razem należy rozpatrywać osobno. Prawo musi brać to pod uwagę.

ODPOWIEDZIALNOŚĆ POSŁA

Drugi ważny temat, który wyłania się z dyskusji, dotyczy społecznej roli prawa. Obrońcy radykalnie antyaborcyjnego prawa zwykle tłumaczą swoją postawę nakazem sumienia. Ich zdaniem poseł, który głosuje za prawem zezwalającym na aborcję, ponosi moralną współodpowiedzialność za dokonywane legalnie zabiegi na równi z lekarzem i innymi uwikłanymi w te działania osobami.

Z pewnością byłoby tak, gdyby prawo uznawało aborcję za działanie godne pochwały. Tymczasem głównym sensem obecnie obowiązującej ustawy jest ochrona dziecka poczętego. Poprzez nią prawodawca uznaje aborcję za aksjologicznie naganną i godną kary. Nawet gdy powstrzymuje się od karania za zabiegi w szczególnych sytuacjach, nikogo do nich nie zachęca. Wyjątki od karania czyni z ważnych powodów, m.in. biorących pod uwagę istnienie podziemia aborcyjnego. Czy poseł odpowiedzialny jest wyłącznie za literalne stanowienie prawa, czy także za to, jak faktycznie ono wpływa na funkcjonowanie społeczeństwa? W każdym razie jest o czym dyskutować.

Na koniec przypomnę nasze stanowisko (którego wbrew insynuacjom, wcale nie uważamy za bezdyskusyjne): prawo powinno gwarantować niekaralność aborcji przy zagrożeniu życia matki, by lekarz w dramatycznych okolicznościach nie bał się ratować przynajmniej kobiety, jeśli dziecko i tak skazane jest na śmierć. Powinno się dążyć do ulepszenia obowiązującej ustawy przez likwidację (a przynajmniej przez zaostrzenie) przesłanki eugenicznej, z równoczesną pracą nad stworzeniem systemu całościowej pomocy społecznej dla rodziców dzieci dotkniętych kalectwem. Przy przesłance aborcji ciąży pochodzącej z przestępstwa ważniejsze od jej likwidacji jest, jak się wydaje, zagwarantowanie ofiarom gwałtu profesjonalnej pomocy psychologicznej. Istotne jest też stałe monitorowanie, czy nasze działania na rzecz zmiany prawa rzeczywiście wpływają na ograniczenie aborcji w społeczeństwie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
79,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Kierownik działu Wiara w „Tygodniku Powszechnym”. Ur. 1966 r., absolwent Wydziału Mechanicznego AGH, studiował filozofię na Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie i teologię w Kolegium Filozoficzno-Teologicznym Dominikanów. Opracowanymi razem z… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 26/2012