Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Pierwsze jest natury ogólnej i brzmi: z jakiej perspektywy patrzeć na problem pedofilii w Kościele? Tekst Joanny Sarneckiej pokazuje, że odpowiedź może być tylko jedna: powinniśmy patrzeć z perspektywy ofiar. Jeśli zmienimy perspektywę, ofiary pozostaną same ze swoją traumą. Nie będzie się także mogła dokonać elementarna sprawiedliwość, choćby w postaci ujawnienia prawdy, co podkreśla autorka tekstu „Prosto w oczy”. Oczywiście perspektywa ofiar jest trudna i odpowiedzialni w Kościele muszą się ciągle jej z mozołem uczyć. Pamiętamy, że jeszcze kilkanaście lat temu w Kościele powszechnym dominowała perspektywa osób, które przypadki pedofilii chciały zamiatać pod dywan. W Polsce ciągle jest silna pokusa, by informacje o nadużyciach seksualnych wobec dzieci traktować jako nagonkę na Kościół i księży.
Ale są pozytywne znaki. Papież Franciszek zapowiedział, że powoła specjalną komisję, której głównym zadaniem ma być właśnie dbałość, by w Kościele dominowała perspektywa ofiar (pisze o tym na poprzedniej stronie Michał Kelm). Polski Kościół też się uczy, choć naukę rozpoczął niedawno. Od czerwca tego roku działa koordynator ds. ochrony dzieci i młodzieży przy Konferencji Episkopatu Polski – ks. Adam Żak SJ.
Drugie pytanie jest konkretne i dotyczy proboszcza dukielskiej fary. W 2002 r. został on skazany na pół roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata za zastraszanie świadków w głośnej sprawie proboszcza z Tylawy, oskarżonego i skazanego za nadużycia seksualne wobec nieletnich dziewczynek. Sąd udowodnił, że telefony z pogróżkami wykonywane były z plebanii z Dukli, a jedna z zastraszanych osób rozpoznała głos ówczesnego dukielskiego dziekana. Skazany ksiądz nadal jest proboszczem, uczestniczy w okolicznych odpustach, publicznie całuje święte obrazy, obchodzi jubileusze kapłaństwa. Pytanie brzmi: jakie przestępstwo trzeba popełnić w archidiecezji przemyskiej, by przestać być proboszczem, skoro przestępstwo zastraszania ofiar pedofila nie jest wystarczające?