Durszlak na pustyni

Trzeba było niefortunnego hasła reklamowego, żeby o Kraków Arenie zrobiło się głośno. A powinno się o niej mówić z innego powodu: to najnowocześniejsza hala widowiskowo-sportowa w Polsce.

01.09.2014

Czyta się kilka minut

Kraków Arena, maj 2014 r. / Fot. MATERIAŁY PRASOWE
Kraków Arena, maj 2014 r. / Fot. MATERIAŁY PRASOWE

Jeszcze do tego roku Kraków był sportową i widowiskową pustynią. Finałowe etapy Tour de Pologne i mistrzostwa Europy w kajakarstwie slalomowym to jedyne duże sportowe wydarzenia na międzynarodowym poziomie, które gościły ostatnio w mieście. Lista wydarzeń scenicznych światowego formatu, które Kraków ominęły, mogłaby zapełnić cały tekst. W Hali Wisły, jednej z najgorszych w całym kraju, fatalna akustyka potrafiła spłaszczyć i zmienić w dudniący huk wirtuozerię muzyki Dream Theater czy Toola. Wewnątrz panował zaduch i wieczny listopad, pot parował i skraplał się pod niskim stropem. Był czas, gdy największą gwiazdą muzyki występującą pod dachem w Krakowie był cokolwiek przebrzmiały Fish na rocznicowym koncercie z repertuarem zespołu Marillion w ciasnym studenckim klubie Studio. Pod dachem – bo w Krakowie latem odbywały się wielkie imprezy plenerowe, darmowe spędy ludzi niekoniecznie skupionych na wydarzeniu, jak Inwazja Mocy czy Wianki. A później też festiwale Selector i Coke Live, które były jednak tylko mniejszą wersją gdyńskiego Open’era. Doskonale sprawdziła się, ale tylko jako arena takich wydarzeń artystycznych, jak festiwale Sacrum Profanum i Muzyki Filmowej, mieszcząca do 4 tys. widzów hala ocynowni elektrolitycznej huty ArcelorMittal. Agencje koncertowe z reguły wykreślały Kraków z planu tras koncertowych zagranicznych gwiazd, zwłaszcza że w odpowiedzi na głód wydarzeń sportowych i widowiskowych powstawały kolejne, lokalizowane w największych polskich aglomeracjach hale, m.in. Atlas Arena w Łodzi i sopocka Ergo Arena.

Ażurowy spodek

Dopiero kilka miesięcy temu na tej krakowskiej pustyni wyrosła oaza. Choć może to porównanie nie jest najtrafniejsze, bo Kraków Arena zbudowana została w otoczeniu trawników i drzew, w Parku Lotników Polskich na Czyżynach. Przy nowo powstałej ulicy Lema pojawił się biały spodek, jednak za jego lokalizacją nie krył się raczej symboliczny zamiar.

W mieście, w którym nie było wcześniej żadnego tego typu wielofunkcyjnego obiektu, powstała od razu najnowocześniejsza hala widowiskowo-sportowa w Polsce. Stając się już w trzy miesiące po otwarciu jednym z gospodarzy mistrzostw świata w piłce siatkowej mężczyzn. Szkoda tylko, że krakowska hala gości jedynie mecze grupy D w pierwszej fazie rozgrywek. Szkoda, bo mogąc pomieścić 15 tys. 328 widzów, prześciga pojemnością pozostałe obiekty mistrzostw. Szkoda, bo ze względu na decyzję telewizji Polsat o zakodowaniu transmisji meczów i tak większość z nas ich nie zobaczy.

Przedstawiciele inwestora i zarządcy obiektu – Agencji Rozwoju Miasta – zachwalają walory hali.

Oto trybuny dające przestawić się w dowolny sposób i płyta, którą podczas koncertów wypełni dodatkowo 3,5 tys. widzów na miejscach siedzących. – Docelowo będziemy ubiegać się o to, żeby ponad 20 tys. ludzi wchodziło na halę. Jest największa w Polsce, a chcemy jeszcze więcej – mówi Krystian Sobota, zastępca dyrektora Biura Obsługi Technicznej w Kraków Arenie.

Oto parking na ponad 1300 pojazdów. – Przy Stadionie Narodowym w Warszawie jest 1900 miejsc. A tam się mieści 60 tys. ludzi – zauważa Małgorzata Przedrzymirska, rzeczniczka ARM.

Oto otwarta listwowo-ażurowa elewacja, która wprawdzie w projekcie miała jednolity, zamknięty charakter, ale na wniosek projektanta i według opinii głównego architekta miasta wybrano rozwiązanie „nowocześniejsze od pierwowzoru, bardziej dojrzałe, lepsze architektonicznie i krajobrazowo”, nadające bryle lekkość. Przed wejściem, pod wybrzuszeniem elewacji, na głowę kapie deszcz. Przypominam sobie, że złośliwi internauci ochrzcili obiekt przezwiskiem Durszlak Arena. – Budzi ogromne dyskusje w środowisku krakowskim, co nas bardzo cieszy – podkreśla Przedrzymirska, nieco na wyrost powołując się na kontrowersje towarzyszące budowie wieży Eiffla.

Ale oto i powód nieoczekiwanej zmiany w projekcie – okalający cały budynek blisko półkilometrowy LED, największa w Polsce powierzchnia reklamowa i ekran, na którym można będzie śledzić wydarzenia dziejące się w środku. Nad wejściem głównym, na szerokości 52 m, największe zagęszczenie pasków LED, dające najwyższą rozdzielczość. – To jedyny tego typu ekran na świecie w takim kształcie i takiej długości – dodaje Sobota.

Na dole mała hala treningowa mieszcząca pełnowymiarowe boisko siatkówki i piłki ręcznej. Znów windą w górę, gdzie znajduje się galeria z ciągiem restauracyjnym oraz 27 lóż o podwyższonym standardzie, w tym wytworna Prezydencka.

Padają nowe, obce wyrazy. Rigging – mocowania, dzięki którym możliwa jest instalacja każdego rodzaju podwieszonej sceny o wadze do 60 ton, na co pozwala wzmocniona konstrukcja nośna dachu areny. Cube – z angielska po prostu kostka – wiszące na środku urządzenie funkcjonujące jako ekran, nośnik reklamy, tablica wyników; częściowo okrągły, częściowo ośmiokątny. Upgrade hali – czyli po prostu dostosowywanie do wzrastających wymogów organizatorów imprez, z którymi borykają się operatorzy starszych obiektów. – Nam udało się to zrobić jeszcze w trakcie budowy, co jest zdecydowanie tańszym rozwiązaniem niż przystosowanie istniejącej już hali – podkreśla Przedrzymirska.

Zachwyt i niesmak

Hala żyje, choć gdzieniegdzie pachnie jeszcze nieznośnie farbą. Planowanie wydarzeń sięga 2016 r. – mistrzostw Europy w piłce ręcznej mężczyzn. Może w przyszłym roku odbędą się tu także mistrzostwa świata w hokeju dywizji IA, których prawo organizacji Kraków przegrał w maju z… Donieckiem.

Od 30 maja, kiedy na inaugurację działalności obiektu wyświetlono słynne filmy animowane z wytwórni Disney Pixar z muzyką na żywo, Polacy wygrali tu już w siatkówkę z Rosją i Brazylią, reprezentacja Wojska Polskiego zagrała w kosza z celebrycką drużyną Marcina Gortata, a w lipcu funkcjonowało na płycie pierwsze w mieście letnie lodowisko. Niebawem specjalną projekcję „Gladiatora” w ramach Festiwalu Muzyki Filmowej niezwykłym głosem uświetni Lisa Gerrard, Ennio Morricone wypełni obiekt dźwiękami z kultowych filmów, zagrają Elton John, Slash, Bryan Adams. Akustyką hali zachwycali się zarówno specjaliści, którzy przyjechali sprawdzić ją pod tym kątem przed widowiskiem Pixara, jak i akustyk pracujący dla głośnego, rockowego Slasha.

I wszystko grało i brzmiałoby pięknie, gdyby nie pewne zgrzyty. Najpierw rozgorzał spór o fanpage obiektu, założony na Facebooku przez niezwiązanego z inwestorem pasjonata, który wrzucał newsy, gromadząc ponad 7 tys. fanów. Agencja Rozwoju Miasta zgłosiła ten fakt administratorowi serwisu, który zamknął profil. Sama zagroziła prowadzącemu pozwem, a potem założyła oficjalny profil – jak do tej pory zgromadził marne 2 tys. fanów. Następnie, podczas wiosennej nawałnicy, do garaży wlało się kilka centymetrów wody. Inauguracyjne widowisko też nie obyło się bez organizacyjnych wpadek: przed halą w miejscu lamp sterczały kable, brakowało krzeseł. Najgłośniej wokół Kraków Areny zrobiło się kilka dni temu, gdy ARM na stronie obiektu zamieściła informację o konkursie na sponsora tytularnego. Banner o treści: „Młoda, atrakcyjna pozna solidnego i bogatego sponsora, na lata”, narzuca jednoznaczne skojarzenia. Dziennikarze zarzucili twórcom hasła seksizm. Większy niesmak budzi jednak wykorzystanie jako chwytliwego grepsu problemu społecznego, jakim jest cicha prostytucja. Zwłaszcza w studenckim mieście, w niedalekim sąsiedztwie akademików. Nie wydaje się też, żeby potentat biznesowy, którego stać na pokrycie sporej części rocznych wydatków na utrzymanie obiektu, wynoszących 10–12 mln zł, skusił się na tak tani chwyt marketingowy. Bo chodzić ma przecież o hojnego i godnego zaufania partnera, a nie o sponsora rodem z ogłoszeń podobnej treści: wykorzystującego czyjąś naiwność lub niedostatek.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz od 2002 r. współpracujący z „Tygodnikiem Powszechnym”, autor reportaży, wywiadów, tekstów specjalistycznych o tematyce kulturalnej, społecznej, międzynarodowej, pisze zarówno o Krakowie, Podhalu, jak i Tybecie; szczególne miejsce w jego… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 36/2014