Duchowa kardiologia

Nasze nabożeństwo do Serca Pana Jezusa cechuje częstokroć sentymentalizm i niefrasobliwość. Tymczasem w orędziu biblijnym nie znajdziemy śladu słodkiego Jezusa z dewocyjnych obrazków.

11.06.2012

Czyta się kilka minut

 / fot. MSF / Reporter
/ fot. MSF / Reporter

Jakie myśli przychodzą nam do głowy, gdy mówimy o Sercu Jezusa, którego święto przypada na drugi piątek po Bożym Ciele? Może myślimy o słodko kiczowatych figurach z kwiecistej epoki kultu Jezusowego Serca w naszym Kościele? Inni przywodzą sobie ku pamięci scenę spod krzyża na Golgocie. Jeden z żołdaków nie łamie zmarłemu Panu goleni, lecz włócznią przebija Mu serce, z którego wypływają krew i woda. A jeszcze inni wiążą z Sercem Jego zachowanie wobec ludzi. Jezus miał przecież Serce dla ludzi. Był miłosierny. Miał serce dla ubogich.

Serce ludzkie jest czymś więcej niż li tylko ważnym organem biologicznym. Jest symbolem ludzkiej miłości. „Z całego serca cię kocham” – to znaczy: kocham drugiego z wszystkim, co posiadam. Serce nie zawsze bije regularnie. Może znaleźć się w dużym stresie. Podlega zranieniom. Jakieś jedno słowo lub zachowanie może okazać się tak dokuczliwe, iż człek odczuwa ten stan jako bardzo bolesne ukłucie w samo serce.

NOWE ŻYCIE

W Ewangelii według św. Jana czytamy: „(...) jeden z żołnierzy przebił Mu bok i natychmiast wypłynęła krew i woda” (19, 34). Już teologowie wczesnego okresu chrześcijaństwa interpretowali ów strumień krwi i wody jako wskazanie na sakramenty Kościoła. Woda przypomina nam o chrzcie. W wodzie Chrystus zsyła nam Ducha Świętego. W krwi, którą przelał za nas i za wszystkich, przypieczętowuje zawarte z nami wieczne przymierze. A zatem: z rany boku Jezusa, z Jego otwartego serca, Boża miłość spływa ku nam. Wszędzie tam, gdzie Jezusowe człowieczeństwo usiłowano brutalnie wygasić, tam wytryska źródło Bożej miłości. Wszędzie tam, gdzie my musimy mówić i orzekać, że ludzkie życie biologiczne urywa się i kończy, ponieważ ustał puls i bicie serca, tam z krzyża pulsować zaczyna nowe życie – ale ową fundamentalną zmianę widzi tylko ten, kto wierzy w Wielkanoc!

Jan Ewangelista dobitnie podkreśla jeszcze jedno: krzyż jest czymś więcej niż narzędziem brutalnej tortury. Albowiem przez swe Zmartwychwstanie Chrystus zostaje wywyższony do Ojca. Ewangelista pragnie, abyśmy owo nowe życie na sobie poczuli. Chce, aby nasze życie przez Niego zamieniło się w rwący potok wszystkich wymiarów naszej egzystencji.

Poza granicami wieku starości i zdrowia istnieje określony stan świeżości: im bliżej nawiązuję styczność z moimi duchowymi źródłami, tym intensywniej wyczuwam puls czasu. Jako chrześcijanie czerpiemy ponadto z Bożego źródła życia. Wypływa ono z Serca Jezusa: „(...) i natychmiast wypłynęła krew i woda”.

Również krew jest nosicielką życia – biologicznie i w sferze boskiej. W Komunii świętej stajemy się jednocześnie krew-nymi Jezusa – Jego braćmi i siostrami. Przelana przez Niego krew zapobiega naszemu duchowemu i człowieczemu wykrwawianiu się. I dlatego to Eucharystia stanowi epicentrum naszej chrześcijańskiej wspólnoty. Tutaj tkwi źródło i podnieta do angażowania się wielu kobiet i mężczyzn w życie parafii, akcje Caritas, przygotowanie dzieci do Pierwszej Komunii, bierzmowania itd. Do tego wszystkiego potrzebna jest nieprzerwana dostawa energii i dopływ nowej krwi. Tylko na tej drodze życie parafialne będzie płynęło na dużej fali.

Pewien kilkunastoletni chłopak wyraził to z piękną nonszalancją: „Komunia popycha mnie do częstszego używania zaimka »ty«, a rzadszego – »ja«”.

POZA SENTYMENTALIZMEM

Nasze nabożeństwo do Serca Pana Jezusa cechuje częstokroć sentymentalizm, uczuciowość, niefrasobliwość. Czyż Jezus byłby tak słodki, jak przedstawiają Go nieraz dewocyjne obrazki? Jeżeli za podstawę właściwego wizerunku Jezusa weźmiemy orędzie biblijne, wówczas nie znajdziemy śladu „słodkiego i cichego” Jezusa. Ów Zbawiciel, którym był rzeczywiście, potrafił obchodzić się ze swymi kontrahentami nader surowo, gdy uczonych w Piśmie nazywał „plemieniem żmijowym” i „pobielanymi grobami”. Ale przecież także ludziom sobie bliskim potrafił wyczytywać gromkie epistoły. Piotr musiał nawet dać sobie spodobać wyzwisko „szatanie!”, ponieważ usiłował swemu Panu zagrodzić drogę i odwieść Go od drogi na krzyż.

Z lekka zagłębiając się w historię możemy oczywiście wywiedzieć się, dlaczego cześć oddawana Jezusowemu Sercu stała się taka, jaką się stała. W średniowiecznej mistyce niepojęta miłość Boga – uwidoczniona w Jezusie Chrystusie – opiewana była w tekstach „chwytających za serce”. Litania do Serca Jezusa dziś jeszcze daje nam o tym pewne pojęcie: „Gorejące ognisko miłości, cnót wszystkich bezdenna głębino, rozkoszy wszystkich świętych!”.

Kult Jezusowego Serca rozwijał się szybko szczególnie we Francji. Po terrorze Rewolucji Francuskiej z jej „zimnokrwistymi” zbrodniami Serce Jezusa prezentować miało chrześcijańską alternatywę. Błogosławiony Pius IX święto Serca Jezusa rozszerzył na cały Kościół. W okresie tym powstało ponad 450 zakonów, religijnych wspólnot i bractw, które wszystkie w swej nazwie mają „Serce Jezusa”, względnie „Serce Maryi”.

W obliczu rozwoju teologii i ruchu liturgicznego w Kościele ewolucja kultu Serca Jezusa uległa dzisiaj pewnej relatywizacji. Niektórzy są nawet zdania, że święto Jezusowego Serca nie koresponduje z duchem dzisiejszej rzeczywistości.

Osobiście nigdy bym tak nie powiedział. Wówczas nie tylko rozglądać musielibyśmy się za inną nazwą dla tych licznych bractw, które w swej nazwie noszą emblemat Najświętszego Serca Jezusa, ale także zagubilibyśmy bezcenny klejnot naszej pobożności – jej „serce”! Życzyć by sobie natomiast należało, abyśmy naszą chrześcijańską wiarą żyli pełnią serca i bardziej serdecznie niż dotąd. Albowiem chrześcijanie o wielkim sercu nie są przecież przeciwieństwem tego, „co słodkie”, ani ludźmi nie podążającymi za wyzwaniami aktualnej rzeczywistości.

SERDECZNA MIŁOŚĆ

Na tym polu dużo nauczyć by się można od Jezusa. Zacznijmy od rzutu oka na Pierwszy Testament, gdzie Bóg zawiera Przymierze z narodem Izraela. W swej miłości troszczy się o swój lud. Ale już wkrótce ludzie odwracają się od Niego i wypowiadają Mu posłuszeństwo. Mimo to Bóg – wbrew wszystkiemu – w swej miłości pozostaje ze swym ludem złączony. Zrazu chce wprawdzie zapałać zemstą, ale od tego planu odstępuje. Księga Ozeasza oddaje to bardzo pięknie w zdaniu: „Nie chcę, aby wybuchnął płomień mego gniewu, i Efraima już więcej nie zniszczę, albowiem Bogiem jestem, nie człowiekiem; pośrodku ciebie jestem Ja – Święty, i nie przychodzę, żeby zatracać” (11, 9).

Nowy Testament ukazuje wyraźnie, jak wielkie jest Serce Jezusa. „Jezus rzekł: »Żal Mi tego tłumu! Już trzy dni trwają przy Mnie, a nie mają co jeść. Nie chcę ich puścić zgłodniałych, żeby kto nie zasłabł w drodze«” (Mt 15, 32). Słowa te mówią wyraźnie, że Jezus zlitował się w akcie serdecznej miłości. Posłuch znaleźli u Niego przede wszystkim ci, którzy nigdzie nie znajdywali poważania i cierpieli głód. „Jezus rzekł: »Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Idźcie i starajcie się zrozumieć, co znaczy: ‘Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary’. Bo nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników«” (9, 12n). Jezus w szczególny sposób troszczył się o grzeszników. Miał serce dla ubogich i okazywał im swe miłosierdzie. Na równi był wrażliwy na chorych. „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię” (11, 28). Serce Jezusa było dla wszystkich kwintesencją Bożej miłości.

Zdecydowane pytanie skierować należałoby natomiast do nas samych: czy w słowach Jezusa znajduję bodziec do własnego rachunku sumienia?!

Wielki Bóg, który głęboko się uniża i przyobleka w postać człowieka.

Kurt Marti, ewangelicki proboszcz szwajcarski, nadał Bogu nowe imię: „Bóg chętnie mały” („Gott gerneklein”). Pewnego razu uczeń zapytał żydowskiego nauczyciela: „Dawniej żyli ludzie, którzy Boga widzieli twarzą w twarz. Dlaczego takich osób nie ma dzisiaj?”. A na to rabin: „Ponieważ dzisiaj już nikt więcej tak nisko się nie pochyla”.  


Ks. ALFONS J. SKOWRONEK (ur. 1928), prof. dr hab. teologii, wieloletni kierownik Katedry Teologii Ekumenicznej ATK (obecnie UKSW). Autor ponad 20 książek oraz ponad 500 artykułów w periodykach krajowych i zagranicznych. Stale współpracuje z „Tygodnikiem Powszechnym”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 25/2012