Droga wiarygodności

Mam swój sposób na wsłuchiwanie się w to, co dzieje się w Polsce. Bardziej od agencyjnych newsów wolę słuchać rozmów z politykami czy biznesmenami lub je oglądać. I choć metodę tę stosuję od lat, nie pamiętam, by któryś z przepytywanych przez dziennikarzy powiedział: pomyliłem się, zbłądziłem, zgrzeszyłem.

25.09.2006

Czyta się kilka minut

Nawet jeśli zarzuty wobec nich są poważne, twierdzą, że zostali fałszywie pomówieni, że komuś zależy na ich szkalowaniu, że to nie jest tak, jak się powszechnie uważa. Występujący w telewizji i w radiu przeważnie zapewniają, że robią, co w ich mocy, by wszystko było jak najlepiej, a to, że rzeczywistość nie potwierdza ich słów, jest winą obiektywnych trudności lub przeciwników politycznych, poprzednich ekip lub niechętnych mediów.

Biało-czarne widzenie rzeczywistości nie jest, niestety, domeną ludzi kierujących partiami, koncernami czy radami nadzorczymi. Niełatwo spotkać człowieka, który potrafi z prostotą przyznać się do błędów, wziąć odpowiedzialność za konsekwencje swoich czynów, nie uciekać przed skutkami własnych wyborów. Równie rzadko trafia się osoba, która zechce dostrzec sukcesy ludzi, z którymi nie sympatyzuje, i ucieszyć się nimi. Można powiedzieć, że prominenci nie wzięli się znikąd. W naszych rozmowach prowadzonych w byłych PGR-ach i fabrykach, na szczytach władzy i w towarzyskich salonach, nie omijając klasztorów i plebanii, jak Polska długa i szeroka: zawiść i zazdrość, obmowy i oczernianie.

W ten sposób dewaluują się słowa, a ludzie stają się coraz mniej wiarygodni.

Słowo Boże proponuje odwrócenie perspektywy. Pragnie, byś jako uczeń Jezusa wszedł na drogę prawdy, stał się człowiekiem, któremu można zaufać.

Pierwszym krokiem na tej drodze jest wypracowanie w sobie obawy przed zgorszeniem bliźniego. Człowiek odpowiedzialny za swoje czyny jest świadomy, że jego grzechy uderzają nie tylko w niego i w jego relację z Bogiem, ale po-gorszają sytuację świata, a mogą nawet z-gorszyć kogoś, kto jest świadkiem jego postępowania. Wie, że ze złem trzeba walczyć, ale dostrzega je przede wszystkim w sobie. Woli zatem sam coś stracić, niż zgrzeszyć, wolałby nie istnieć, niżby miał skrzywdzić maluczkich.

Drugi krok polega na dostrzeganiu każdego przejawu dobra i umiejętność cieszenia się, że Bóg nie przejmuje się przynależnością konfesyjną, partyjną, towarzyską ani żadną inną. Wierząc, że dobro jest również w tych, których nie lubisz, że prawda nie jest własnością żadnej większości czy mniejszości, że piękne jest to, co Bóg takim uczynił, a nie to, co akurat modne, nie będziesz się przejmował, że ktoś "prorokuje poza Twoim obozem", że "ktoś nie chodzi z wami, a w imię Jezusa wyrzuca złe duchy". Im bardziej będziesz potrafił się podpisać pod słowami: "Kto nie jest przeciwko nam, ten jest z nami", tym bardziej staniesz się wiarygodny.

Masz zatem przed sobą dwie drogi: tę proponowaną przez Pana Jezusa na kartach Ewangelii i tę mimowolnie propagowaną przez media ukazujące antybohaterów życia politycznego i gospodarczego. Tertium non datur.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 40/2006