Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Żeby zwolnić maksymalnie, pielgrzymi jadą do Francji… traktorami.
Do Wspólnoty Betlejem w Jaworznie trafiają bezdomni, uzależnieni, chorzy. Sami znajdują adres domu prowadzonego przez ks. Toszę. Czasem przywozi ich rodzina, sąsiedzi, znajomi. Potrafią być przewrażliwieni, obrazić się o byle co. Zdarzają się tacy, którzy w poprzednim życiu byli kimś, a stracili wszystko w ciągu sekundy. Mają honor i przeszłość, o których nie chcą zapomnieć. – Do każdego trzeba podejść inaczej – mówił niedawno ks. Tosza Mariuszowi Sepiole, który w „TP” opisał jaworzniańskie Betlejem. Wspólnota zasłynęła w całej Polsce, kiedy postanowiła pomóc w odbudowie spalonego dachu katedry w Sosnowcu. Mieszkańcy domu przerobili spalone belki na ikony. Kiedy akcję pokazała telewizja, ks. Tosza dostał kilkaset próśb o ikony. Pieniądze ze sprzedaży Wspólnota przekazała na odbudowę katedry. Teraz czas przyszedł na jeszcze większe wyzwanie. Biedacy z Betlejem postanowili wybrać się na niecodzienną pielgrzymkę. Dlaczego traktory? Pomysł zaczerpnęli z kultowego filmu Davida Lyncha „Prosta historia”. Jego bohater, 80-letni Alvin Straight, jedzie kilkaset kilometrów ogrodowym traktorem-kosiarką, aby odwiedzić po 10 latach swojego brata, do którego nie odzywał się od chwili kłótni. Reżyser filmu objął przedsięwzięcie Wspólnoty Betlejem swoim patronatem.
Maksymalna prędkość osiągana przez traktor to 15 km na godzinę. Dziennie pielgrzymi przejadą około 100 kilometrów. ©℗