Do wymazu razem marsz

Wiosną stawiano ją za wzór w walce z epidemią. Teraz Słowacja postanowiła – jako pierwszy kraj w Europie – przetestować prawie wszystkich dorosłych obywateli.
z Trzciany (Słowacja)

02.11.2020

Czyta się kilka minut

Próbne testowanie w Orawskim Podzamczu, 23 października 2020 r. /  / RADOVAN STOKLASA / REUTERS / FORUM
Próbne testowanie w Orawskim Podzamczu, 23 października 2020 r. / / RADOVAN STOKLASA / REUTERS / FORUM

Chodniki bez ludzi, zamknięta kawiarnia, w delikatesach raptem dwoje kupujących. Nie o takiej atmosferze senności marzyli mieszkańcy Trzciany (słow. Trstená), siedmiotysięcznego miasta przy granicy z Polską, gdy dekadę temu – dzięki nowej obwodnicy – tiry przestały w końcu korkować centrum.

Teraz pustawy rynek to efekt epidemii. W jej środku, niespodziewanie, znalazła się Trzciana i cała słowacka część Orawy, regionu między Tatrami i Babią Górą, którego fragment znajduje się także w Polsce. Od marca do sierpnia wykryto tu zaledwie 75 przypadków COVID-19. Potem, w samym tylko wrześniu – już ponad 1200. Sytuacja pogorszyła się w całym kraju, ale tutaj zakażeń przybywało najszybciej.


CZYTAJ WIĘCEJ: AKTUALIZOWANY SERWIS SPECJALNY O KORONAWIRUSIE I COVID-19 >>>


Dlatego to właśnie na Orawie – na tydzień przed wyznaczoną na 30 października i 1 listopada ogólnokrajową akcją testowania – rząd w Bratysławie przeprowadził próbę generalną.

To nie koniec świata

Juraj Spuchľák jest księdzem nietypowym. Nie chce, żeby koncentrować się na kazaniach. – Odpowiedzialność za to, co robimy, spoczywa na naszych czynach, a nie na słowach innych – precyzuje.

Proboszczem jest tutaj od niedawna. Chciał zacząć od remontu, lecz trudno było o fachowców. Mówi: – Najlepsi pracują w Austrii i Czechach, przyjeżdżają do domu w weekendy albo co kilka tygodni. To trudne dla rodzin, zwłaszcza teraz.

Rozmawiamy pod kościołem św. Marcina. Świątynia, postawiona na gotyckich fundamentach, odnowiona w stylu renesansowym, z dodaną potem barokową kopułą, była świadkiem największej traumy w historii Trzciany: grabieży obrazu Maryi, wzorowanego na częstochowskiej Czarnej Madonnie. Dokonały tego w 1683 r. wojska litewskie, idące tędy pod Wiedeń. Obraz zniknął z kościoła, ale pozostał w herbie miasta.

Dziś mierzy się ono z nowym kryzysem. – Codziennie spotykam ludzi, w których epidemia wydobyła na wierzch tłumione dotąd problemy. Próbują koić swoje lęki w internecie, wierzą w teorie spiskowe. Niektórzy szukają pocieszenia w religii i dostają się pod wpływ sekt przepowiadających koniec świata. Z kolei ludzie leczeni psychiatrycznie odstawili leki – wylicza ks. Spuchľák.

Najbardziej martwi się starszymi. Zanim skierowano go do Trzciany, przez kilkanaście lat szefował katolickiemu radiu w Bańskiej Bystrzycy. Obecnie dla swoich parafian nagrywa w sieci krótkie katechezy: o śmierci, o oczyszczeniu, o tym, żeby nie dali się temu, co wokół.

Teraz milczy, jakby i w myślach szukał pocieszenia. W końcu z twarzy schodzi napięcie. – Chrztów mamy wciąż dwa razy więcej niż pogrzebów! – mówi. I trochę się uśmiecha.

Cień wakacji

Gdy przez Europę szła wiosenna fala epidemii, pięcioipółmilionową Słowację stawiano za wzór. Na nowego koronawirusa kraj zareagował błyskawicznie. W Bratysławie szkoły zamknięto już dwa dni po wykryciu w kraju pierwszego nosiciela. Najszybciej w Europie nakazano chodzenie w maskach. Powołano apolityczny sztab kryzysowy, którego zalecenia realizował rząd.

Opłaciło się: śmiertelność spowodowana koronawirusem jest na Słowacji prawie cztery razy mniejsza niż w Polsce – do minionego piątku zmarło 212 osób.Ale 1 października rząd wprowadził stan wyjątkowy. – Jest już dużo gorzej – mówi prof. Vladimír Krčméry, specjalista chorób zakaźnych i rektor Wyższej Szkoły Nauk o Zdrowiu i Pracy Społecznej w Bratysławie. Jego zdaniem Słowacy płacą teraz za wydarzenia z sierpnia i września: wznowienie lig piłkarskiej i hokejowej, częste wesela, masowe powroty z wakacji oraz początek roku akademickiego (21 września).

– Błędem było natychmiastowe otwarcie szkół. Gdyby dzieci zaczęły naukę choćby dwa tygodnie później, te z nich, które przywiozły wirusa z wakacji, mogłyby przechorować w domu – tłumaczy lekarz. Dodatkowo na Orawie epidemię mogły przyspieszyć kontakty z Małopolską, gdzie przed miesiącem zaczęła się jej jesienna fala.

Sztab kryzysowy w Bratysławie podjął więc precedensową w Europie decyzję: o przetestowaniu wszystkich obywateli między 10. a 65. rokiem życia. Właściwie należałoby powiedzieć, że to masowe badania odsiewowe – bo stosuje się proste testy antygenowe, które kosztują po 4 euro za sztukę. Według premiera Igora Matoviča ogólnosłowackie testowanie pomoże jednak zidentyfikować tzw. superroznosicieli i da lepsze pojęcie o skali epidemii.

– Nie ma jeszcze idealnych testów. Ale cała akcja może zapobiec jesiennemu lockdownowi – ma nadzieję prof. Vladimír Krčméry.

Test testu

Na tydzień przed narodowym testowaniem w orawskich powiatach Namiestów, Twardoszyn i Dolny Kubin, a także w położonym we wschodniej Słowacji powiecie Bardejów odbyła się próba generalna. Przez trzy dni przebadano prawie 141 tys. osób, uzyskując 5594 wyniki pozytywne (3,97 proc.). Do wymazów zgłosił się co dziewiąty mieszkaniec w wieku 10-65 lat. Ci, którzy nie chcieli poddać się testowi, musieli pozostać w izolacji domowej przez kolejne dziesięć dni.

Kolejki tworzyły się jeszcze przed otwarciem punktów pobrań. – Pierwszego dnia, w piątek, przyszli młodzi, chcieli mieć wolny weekend – opowiada ks. Spuchľák. – Niektórzy z naszego miasta poszli do sąsiedniej wsi, żeby ominąć tłumy, ale miejscowi nie dopuścili ich do testów. Bali się, że zabraknie dla nich.

Prof. Krcméry dobrze ocenia całą akcję: – Wysoka frekwencja i dyscyplina mieszkańców były bardzo obiecujące. Ale ostateczna ocena będzie możliwa dopiero za kilka dni, po porównaniu wyników z czterech powiatów ze wskaźnikami z całego kraju – zastrzega.

Musimy sobie pomagać

W Urzędzie Miejskim w Trzcianie pracuje podczas epidemii tylko kilkoro urzędników. Aby usprawnić wentylację, wszystkie drzwi otwarto na oścież – także te do gabinetu burmistrzyni.

Magdaléna Zmarzláková rządzi miastem od czterech lat. Wcześniej była dyrektorką szkoły i to od niej zaczyna rozmowę: – Wiele klas musieliśmy wysłać na kwarantannę. Niektóre szkoły zamknęliśmy, bo zabrakło nauczycieli – mówi 42-latka. I dodaje: – No cóż, to epidemia, trzeba to jakoś znieść.

Burmistrzyni uważa, że masowe testy spełniły swoją funkcję: – Wierzę, że trochę spowolniliśmy rozprzestrzenianie się wirusa, np. w zakładach pracy. Dzięki temu lekarze złapią oddech, w szpitalach odzyskamy trochę wolnych łóżek. W naszym mieście było 5,4 proc. pozytywnych wyników. To dużo, ale wzrosła też ogólna świadomość zagrożenia – tłumaczy.

Przed siedzibą urzędu – pamiętającą węgierskie panowanie, zakończone sto lat temu – umieszczono obok siebie symbole miasta, regionu, państwa i Unii Europejskiej. Zmarzláková opowiada o współpracy z burmistrzami innych miast Orawy, w tym o internetowym serwisie samopomocy, gdzie mieszkańcy regionu deklarują wsparcie dla starszych, samotnych i ubogich: – Spotykamy się regularnie, wymieniamy doświadczeniami. Mamy przecież podobne problemy. Staramy się też przekonywać mieszkańców, aby nie wierzyli wszystkiemu, co znajdą w internecie. Trzeba się zdać na własny rozum i lojalność wobec innych.

Byle do lata

Trzciański obraz Madonny odnaleziono po wielu latach w wileńskiej katedrze. Dopiero po 300 latach od grabieży mieszkańcy pogodzili się z utratą: w 1983 r. w kościele św. Marcina zawisła kopia. Jakie ślady pozostawi w nich epidemia?

Magdaléna Zmarzláková: – Wierzę, że będziemy żyć uważniej. Doceniać to, co najbliżej: rodzinę, nauczycieli, pracę. Ale też myśleć gospodarnie, ostrożniej planować przyszłość.

Ks. Juraj Spuchľák: – Ci, którzy chodzili do kościoła, ponieważ robili tak inni, już nie wrócą tak licznie. Inni przyjdą z nową wiarą, zahartowaną w trudnym czasie. To dobrze.

Prof. Vladimír Krčméry: – Mam nadzieję, że po trudnej jesieni Boże Narodzenie będzie już spokojniejsze. Wiosną jeszcze raz masowe testy. A latem może już szczepionka? ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Marcin Żyła jest dziennikarzem, od stycznia 2016 do października 2023 r. był zastępcą redaktora naczelnego „Tygodnika Powszechnego”. Od początku europejskiego kryzysu migracyjnego w 2014 r. zajmuje się głównie tematyką związaną z uchodźcami i migrantami. W „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 45/2020