Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Boubakeur jest także przewodniczącym powołanej przez rząd Francuskiej Rady Kultu Muzułmańskiego, a więc oficjalnej instytucji reprezentującej islam we Francji. Znany jest z pojednawczego nastawienia. Nic więc dziwnego, że jego słowa są zaskakujące.
Według Boubakeura problem braku meczetów we Francji można by rozwiązać, gdyby muzułmanie przejęli od katolików opustoszałe z braku wiernych świątynie. „To ten sam Bóg, obrzędy są zbliżone, braterskie. Myślę, że muzułmanie i chrześcijanie mogą współegzystować” – uzasadniał imam na antenie radia Europe 1, powtarzając wcześniejsze tezy ze swojej książki.
Patrząc na sprawę chłodno: imam poruszył prawdziwy problem, tyle że proponowane rozwiązanie jest niefortunne. To fakt, że liczba praktykujących katolików we Francji ciągle topnieje – jest ich ok. 5-10 proc., a muzułmanie mogą stanowić wkrótce jedną dziesiątą populacji. Z braku meczetów wielu z nich modli się ciągle w małych, półoficjalnych salach modlitw lub wręcz na ulicach miast. Nie jest tajemnicą, że władze wielu gmin opierają się budowie meczetów, a – według sondaży – dla około połowy Francuzów islam „nie jest możliwy do pogodzenia z wartościami ich społeczeństwa”.
Czy jednak remedium na to byłoby przekształcenie kościołów w meczety? Nic na to nie wskazuje (choć zanotowano już we Francji pojedyncze przypadki tego typu). Oprócz Kościoła i prawicy sprzeciwia się temu wielu niereligijnych Francuzów, dla których chrześcijańskie świątynie są po prostu częścią kulturalnego dziedzictwa (a zgodnie z prawem kościoły zbudowane przed 1905 r. należą do państwa lub gmin). Trudno więc sobie wyobrazić, że dzwonnice francuskich świątyń zamienią się wkrótce w minarety. ©