Głos muezina nad Renem

W nowym roku pierwsze meczety w Kolonii uzyskają pozwolenie, by publicznie i głośno nawoływać do modlitwy.

27.12.2021

Czyta się kilka minut

„Dzień otwarty” w meczecie Merkez Camii w Kolonii, Niemcy, październik 2017 r. / SASCHA STEINBACH / EPA / PAP
„Dzień otwarty” w meczecie Merkez Camii w Kolonii, Niemcy, październik 2017 r. / SASCHA STEINBACH / EPA / PAP

Katedra św. Piotra i Najświętszej Marii Panny to symbol Kolonii. Gotycką, choć ukończoną dopiero w XIX wieku świątynię widać wyraźnie zarówno z lotu ptaka, jak i przybywając do zachodnioniemieckiej metropolii pociągiem. Prosto z dworca kolejowego wychodzi się niemal bezpośrednio na schody katedralne. Kościół i znajdujące się w nim relikwie Trzech Króli były przez wieki magnesem dla pielgrzymów. Dawne znaczenie wybrzmiewa w monumentalnym i czystym dźwięku dzwonów. Szczególnie wyróżnia się Gruby Piotrek, czyli 24-tonowy dzwon św. Piotra zawieszony w trzeciej kondygnacji wieży południowej.

W nowym roku dźwiękowy krajobraz ponadmilionowego miasta wzbogaci się o nową formę zaproszenia do modlitwy. W każdy piątek, pomiędzy południem a piętnastą z głośników kolońskich meczetów popłynąć będzie mogło zaproszenie do modlitwy. To stała formułka w języku arabskim, w której muezin najpierw czterokrotnie powtarza „­Allahu ­akbar”, co oznacza „Bóg jest wielki”. Następnie dwukrotnie pada wyznanie wiary: „Aszhadu ana la ilaha illa’llah” – „Wyznaję, że nie ma boga prócz Boga Jedynego”, oraz „Aszhadu ana ­Muhammadan ­rasulu’llah”, czyli „Wyznaję, że Mahomet jest wysłannikiem Boga”. Potem pada zaproszenie do modlitwy. Całość trwa zazwyczaj kilka minut.

W krajach muzułmańskich wezwanie wybrzmiewa pięć razy dziennie. ­Reguluje porządek dnia. W Kolonii decyzją miasta będzie to możliwe tylko w piątek, gdy wyznawcy islamu spotykają się na najważniejszej modlitwie tygodnia.

Zgoda na głośne zawołanie do modlitwy przez głośnik umieszczony na szczycie minaretu jest decyzją bezpartyjnej burmistrz miasta Henriette Reker. – Kolonia jest miastem wolności i różnorodności religijnej – oświadczyła w październiku po ogłoszeniu decyzji. – Wielu mieszkańców Kolonii to muzułmanie. Dopuszczenie śpiewu muezina jest dla mnie oznaką szacunku – tłumaczyła.

Chrześcijańska mniejszość

Kolonia jest faktycznie jednym z najbardziej wielokulturowych miejsc na mapie Niemiec. Mieszkają tu ludzie z całego świata. To tu odbywa się największa w Niemczech Parada Równości. Miasto jest też bardzo zsekularyzowane. Katolicy i ewangelicy stanowią mniej niż połowę ludności Kolonii. Druga połowa to inne grupy religijne i ateiści.

Spośród przeszło miliona mieszkańców Kolonii ponad 120 tys. stanowią muzułmanie. Wyznawcy islamu są de facto największą grupą w mieście aktywnie praktykującą własną religię. Pomimo to publiczne wzywanie na modły było jak dotąd tematem tabu. Nawet podczas budowy największego na terenie RFN Centralnego Meczetu w Kolonii miasto porozumiało się ze związkiem religijnym, że śpiew muezina będzie rozbrzmiewał tylko w środku świątyni. Kilkanaście lat później miasto zmienia zdanie. Spodziewając się burzliwych dyskusji, przedsięwzięcie nazwano „projektem modelowym”, który trwać ma przez dwa lata. Jeśli kontrowersje wokół decyzji nie ucichną, ratusz zostawia sobie furtkę, żeby głośniki meczetów wyłączyć.

Wysłannicy Ankary

Głównym zarzewiem sporu wokół decyzji miasta jest fakt, że większość meczetów w Niemczech utrzymuje mocne więzy z tureckim aparatem państwowym. Również Centralny Meczet w Kolonii, który zgłosił jeden z pierwszych wniosków o pozwolenie na wezwanie do modlitwy, jest prowadzony przez Turecko-Islamską Unię ds. Religijnych (DITIB).

Struktura islamu jest zdecentralizowana. W przeciwieństwie do kościołów chrześcijańskich i gmin żydowskich, które mają bardzo sformalizowane ­stosunki z państwem, muzułmanie przybywający do Niemiec po prostu zakładali stowarzyszenia, wynajmowali sale i rozpoczynali modlitwy.

Najwięcej muzułmanów w Niemczech pochodzi z Turcji, z której przyjechali w drugiej połowie ubiegłego wieku do RFN jako gastarbeiterzy. Tę obecnie wielo­milionową grupę odkrył w tym stuleciu turecki prezydent Recep Tayyip Erdoğan. Spośród blisko 3 tys. meczetów, które znajdują się na terenie Niemiec, ok. 900 zarządzanych jest przez DITIB. Ta organizacja otrzymuje finansowanie z Ankary i podlega Diyanetowi, tureckiemu urzędowi ds. wyznań. To w Turcji kształceni są imamowie, którzy trafiają do niemieckich meczetów, często bez znajomości języka, za to z klarowną agendą polityczną. Przez cały pobyt w Niemczech opłacani są przez Ankarę. W Europie są misjonarzami islamu.

Działania związku wyznaniowego przywołują na myśl słowa Erdoğana, które wypowiedział, gdy był jeszcze burmistrzem Stambułu. „Meczety są naszymi koszarami, minarety naszymi bagnetami, kopuły naszymi hełmami, a wierni naszymi żołnierzami” – przekonywał w 1998 r. W 2018 r. już jako prezydent kraju przyjechał na otwarcie Centralnego Meczetu w Kolonii. Witały go powiewające flagi Turcji.

Religia wyobcowanych

Choć była już kanclerz Angela Merkel publicznie przyznała, że „islam należy do Niemiec”, to trudno mówić o harmonii pomiędzy najczęściej napływowymi muzułmanami a „rdzennymi” Niemcami. Wciąż podstawową emocją jest nieufność.

Constantin Schreiber, popularny prowadzący niemieckich „Wiadomości”, w książce „Inside Islam” opisał główne przesłania z kazań piątkowych, których wysłuchał w kilkunastu niemieckich meczetach. Nierzadko krytykowano w nich Niemcy i liberalną demokrację. Nawoływano do zerwania z kompleksem mniejszości. Przestrzegano przed przyjmowaniem lokalnych zwyczajów, np. obchodzeniem tradycji związanych z Bożym Narodzeniem.

Imamowie, finansowani czy to przez Turcję, czy arabskich szejków, docierają w RFN do coraz większej grupy ludzi. Jeszcze na początku wieku muzułmanów w Niemczech było 3,5 mln. Obecnie liczba ta zbliża się do 6 mln. Większość migrantów i uchodźców, którzy przybywają do Niemiec, pochodzi z krajów muzułmańskich. Co budzi obawę, że trafiając pod skrzydła ultrakonserwatywnych imamów, będą mniej skłonni do integracji ze świeckimi wartościami państwa niemieckiego. Nierzadko krytyka dopuszczenia wezwania do modlitwy w Kolonii to głosy migrantów, którzy w Europie szukali schronienia przed islamskim fundamentalizmem.

Większość za

Mimo obaw polityczna większość w Kolonii uważa decyzję miasta za słuszną. Przede wszystkim zwraca się uwagę na zapisy niemieckiej konstytucji, która gwarantuje prawo do praktykowania religii, a także na potrzebę integracji muzułmanów, nawet poprzez kontakty z kontrowersyjnymi stowarzyszeniami. Również katoliccy teolodzy, a także przewodniczący Rady Kościoła Ewangelickiego w Niemczech Heinrich Bedford-Strohm, poparli pomysł kolońskiego Ratusza.

Biuro prasowe władz Kolonii nie chciało w rozmowie z „Tygodnikiem” sprecyzować, jak długo potrwa rozpatrywanie pierwszych dwóch wniosków o pozwolenie na publiczne wzywanie do modlitwy. Nie widać jednak powodów, dla których miasto miałoby się z własnej decyzji wycofać. Choć śpiew muezinów można usłyszeć już w ok. 30 niemieckich, głównie niewielkich gminach, to rozwój sytuacji w Kolonii będzie śledzony z wielką uwagą przez cały kraj. Pragmatyczni i zlaicyzowani mieszkańcy miasta pytani o sprawę uciekają w technikalia i rozważania na temat dopuszczalnej liczby decybeli. Muezin będzie mógł wychwalać wielkość Boga, byle nie za głośno.©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz mieszkający w Niemczech i specjalizujący się w tematyce niemieckiej. W przeszłości pracował jako korespondent dla „Dziennika Gazety Prawnej” i Polskiej Agencji Prasowej. Od 2020 r. stale współpracuje z „Tygodnikiem Powszechnym”.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 1-2/2022