Atak na Ukrainę do wstrzyknięcia

Jeśli nie mieszkasz w kraju, do którego wdarli się okupanci i rozrywają go na kawałki, to na pewno nie zrozumiesz, co to znaczy potępić armię obrońców. I nie ma słów, w żadnym języku, które mogą to przekazać temu, kto nie odczuł tego bólu”. To słowa Oksany Pokalczuk, do minionego piątku szefowej ukraińskiego oddziału Amnesty International, która podała się do dymisji po tym, gdy centrala jej organizacji ogłosiła raport oskarżający ukraińską armię o celowe narażanie życia cywilów oraz łamanie praw i zwyczajów wojny.
Pokalczuk twierdzi, że długo usiłowała zapobiec publikacji dokumentu, ale nawet to nie uchroniło jej przed wpisaniem na internetową „listę wrogów narodu” jako „winnej odmawianiu Ukrainie prawa do obrony”. Jednym z pomysłodawców listy jest wysoki urzędnik MSZ, na co dzień opiekujący się w Kijowie zagranicznymi korespondentami. Pokazuje to skalę emocji i fakt, że w kraju szósty już miesiąc walczącym z rosyjskim agresorem o przetrwanie jakakolwiek krytyka armii jest w praktyce niemożliwa.
Sam raport Amnesty International na 231 stronach rysuje niejednoznaczny obraz wojny. Zarzuca Ukraińcom gromadzenie oddziałów w pobliżu szkół i szpitali oraz przeprowadzanie ataków z obszarów gęsto zaludnionych, choć w kilku miejscach zastrzega: te naruszenia w żadnej mierze nie usprawiedliwiają ataków rosyjskich, w których giną ukraińscy cywile – oraz licznych rosyjskich zbrodni.
Amnesty skrytykowali prezydent Zełenski („anormalna wybiórczość”) i szef MSZ Kułeba („fałszywa równowaga między przestępcami i ofiarami”). Mają prawo do takich słów, ponieważ toczą wojnę – i same te słowa są również jej elementem. Warto jednak przypomnieć, że pośród wielu innych rzeczy Ukrainę A.D. 2022 odróżnia od Rosji także to, że może uczciwie przyznać się do błędów. I nie zawsze – a na pewno nie w tym przypadku – oznacza to zrównywanie obrońców z atakującymi. Raport Amnesty nie jest elementem propagandy Kremla – od 24 lutego organizacja opublikowała wiele innych, dokumentujących rosyjskie przestępstwa. Jeśli kiedyś niezawisłe ukraińskie lub międzynarodowe sądy będą skazywać winnych zbrodni w Buczy czy urbicydu Mariupola – także jej będą zawdzięczać część materiału dowodowego.
Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Masz konto? Zaloguj się
365 zł 115 zł taniej (od oferty "10/10" na rok)