Atak na Ukrainę do wstrzyknięcia

W świecie odczuwalnym Trumpa pokonał on Bidena w 2020 r., lecz ten ukradł mu zwycięstwo. W świecie Scholza mało kto pomaga z takim rozmachem Ukrainie, jak jego rząd. „Nikt nie dostarcza broni w tak wielkim zakresie jak Niemcy” – ogłosił kanclerz w minionym tygodniu, odwiedzając niemieckich żołnierzy na Litwie. No, może jeszcze parę innych krajów, jak USA. Na pytanie dziennikarza o powszechne w świecie (realnym) wrażenie, iż Niemcy się ociągają i wahają, Scholz odparł, iż jest „nieprawdziwe”.
Czytaj także: Anna Łabuszewska: Czy Rosjanie czują się odpowiedzialni za wojnę w Ukrainie? >>>>
Traf chciał, że następnego dnia portal „Business Insider” dokonał przeglądu tego, co Berlin mógłby zrobić, gdy idzie o ciężką broń dla Ukrainy, a co zrobił. Wyszło, że nic. To, co obiecano, może uda się wysłać za wiele miesięcy (jak system obrony przeciwlotniczej, sztuk jeden). Nie funkcjonuje też Ringtausch: idea wielostronnej wymiany sprzętu, gdy np. Polska oddaje czołgi Ukrainie, a Niemcy przekazują jej za to własne. Jak słyszymy, polsko-niemieckie rozmowy tkwią w martwym punkcie, choć Warszawa nie oczekuje czołgów najnowszych. W miniony weekend ambasador Ukrainy w Berlinie stwierdził, że od 3 maja Niemcy nie dostarczyły Ukrainie w ogóle broni, nawet lekkiej; przekazały tylko kilka milionów sztuk amunicji. Ona też jest ważna, ale żeby nią strzelać, potrzebne są jeszcze armaty. Te niemieckie, w liczbie całych siedmiu, wciąż nie dotarły.
Między Trumpem a Scholzem jest jednak istotna różnica: o ile ten pierwszy ma za sobą rzeszę fanów, którzy wierzą mu na słowo, o tyle Scholzowi nie wierzą już chyba nawet jego współpracownicy. Jego mantra o „broni z Niemiec dla Ukrainy” jest już obiektem żartów w programach telewizyjnych.
Czytaj także: Wojciech Konończuk: Coraz trudniej o jedność Zachodu wobec wojny w Ukrainie >>>>
Tylko co wynika z tego, że wszyscy widzą, iż Scholz jest nagi? Nic. To miłe, iż liczni politycy Zielonych i liberałów dystansują się od swego kanclerza, zapewniają o poparciu dla Kijowa i powtarzają zdanie, na które Scholz nie może się zdobyć – że „Ukraina musi wygrać”. Koniec końców Zieloni i FDP ponoszą współodpowiedzialność za ten rząd i jego zaniechania. Jeśli traktują siebie poważnie, może powinni zmienić kanclerza?
Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Masz konto? Zaloguj się
365 zł 115 zł taniej (od oferty "10/10" na rok)