Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Nie było w nim maniery szefa partii, któremu zależy na jak najszerszym poparciu, pilnie badającego opinię wyborców i na podstawie dominujących trendów mówiącego to, co się ludziom podoba. Jezus nie potrafi manipulować ludźmi. Nie jest też w stanie podlizywać się nikomu. Ma w sobie dość odwagi i wolności, by pozostać wierny prawdzie danej Mu przez Ojca, nawet gdyby znaczyło to odrzucenie przez lud i osamotnienie wśród uczniów. Rabbi wie, że gdyby złagodził wydźwięk mowy eucharystycznej, zdradziłby Ojca, wyrzekłby się prawdy i skrzywdziłby ludzi, do których został posłany.
Intonacja, z jaką Jezus pyta uczniów, nie ma nic wspólnego ze zręczną rozgrywką, udowadnianiem racji, próbą zagwarantowania sobie lojalności. Skoro Paweł zapewnia, że "Chrystus umiłował Kościół", to możemy w tym pytaniu usłyszeć brzmienie głosu męża, który widząc zagrożoną jedność swojego małżeństwa, pyta z bólem żonę, czy chce go opuścić. W pytaniu Jezusa możemy dostrzec uczucie podobne do bólu żony, która bardzo kocha i pragnie zatrzymać przy sobie męża, a z drugiej strony wie, że do miłości nie można zmusić, że może być ona celebrowana tylko w przestrzeni wolności, że w imię tej miłości nie może się zgodzić na obniżenie wymagań. Tak zrozumiał pytanie Jezusa Piotr, skoro odpowiadając, nie mówił o argumentach, ale zapytał: "Do kogo pójdziemy?". Wiedział, że w tym momencie decyduje się na zawierzenie konkretnej osobie i że nie wybiera najbardziej przekonującej koncepcji świata.
O więzi z kochaną osobą świadczą wypowiadane słowa, ale przede wszystkim czyny. Znasz na pewno chrześcijan, którzy deklarują swoją wiarę, ale od miesięcy czy nawet lat nie przystąpili do komunii świętej. Ich postawa jest komunikatem: "Panie Jezu, dziękuję Ci za Twoje Ciało i Krew, wierzę, że dałeś mi siebie w Eucharystii, ale sam rozumiesz, że życie jest ciężkie, a słowami o Chlebie dającym życie przyszłe nie nakarmię dziś swojej rodziny. Poza tym nie muszę przystępować do komunii, by być dobrym człowiekiem". Mają rację. Ty też masz mocne argumenty: obowiązki zawodowe i rodzinne, zaangażowanie społeczne, skrępowanie spowiedzią. Jezus pyta jednak Ciebie: "»Czy i Ty chcesz odejść?«. Nie chcesz się ze Mną spotkać przez tygodnie? Miesiące?". Do pytań stawianych Tobie dołącza również starotestamentowy Jozue, który wołał do Izraelitów: "Rozstrzygnijcie dziś, komu służyć chcecie, czy bóstwom, którym służyli wasi przodkowie po drugiej stronie Rzeki, czy też bóstwom Amorytów, w których kraju zamieszkaliście. Ja sam i mój dom służyć chcemy Panu".
Nie wątpię, że w deklaracjach jesteś uczniem Chrystusa. Czy tak jest naprawdę, rozstrzyga jednak nie Twój światopogląd, ale zawierzenie Słowu, które stało się Ciałem.