Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Poszukiwanie prawdziwe ma na celu dążenie do tego, by coś znaleźć, poszukiwanie awangardowe jest szukaniem, które ma na celu samo poszukiwanie. Mnie interesuje to pierwsze" - mówi kompozytor Cezary Duchnowski. Dystans do wszystkiego, co przeintelektualizowane i oderwane od muzycznej praktyki, pozwala rozpoznać w nim spadkobiercę polskiej XX-wiecznej tradycji - tej, której ikoną jest Karol Szymanowski. Twórcę "Króla Rogera" pociągały rozmaite ówczesne nowości - impresjonizm, ekspresjonizm, neoklasycyzm - komponował jednak muzykę, którą Duchnowski nazwałby z pewnością "muzyką prawdziwą" , to znaczy taką, "którą odkrywa się w sobie". On sam postępuje podobnie.
Jaka jest muzyka Duchnowskiego? Przede wszystkim bardzo charakterystyczna, natychmiast rozpoznawalna, zwykle odrobinę ironiczna. Krzyżują się w niej dwie największe fascynacje kompozytora: dynamicznie zmieniająca się cywilizacja i głęboko zakorzeniona w nas przeszłość, przy czym talent do myślenia abstrakcyjnego (tworzenie na potrzeby kompozycji algorytmów) idzie tu w parze z eksperymentowaniem (zwłaszcza w odkrywaniu jakości brzmieniowych). Jakiekolwiek schematy: brzmieniowe, fakturalne, formalne są jego muzyce obce. W charakterze najczęściej liryczna, ale zadumane frazy przerywają dźwiękowe błyskawice z zupełnie innego świata - dźwięki industrialne. Kultura, cywilizacja i natura tworzą w niej przedziwny splot. Najważniejsza jednak jest zawsze obecna, ukryta w dźwiękach tajemnica. Słuchanie utworów cyklu "Monady", "Audycje" czy kompozycji opatrzonej surrealistycznym tytułem "Rzeczywistość na rozciągniętych szelkach z okna" przemienia się w krótkim czasie w potrzebę zatopienia w ten dźwiękowo-semantyczny świat, chce się poczuć opalizację rozmaitych stanów, jakie w słuchaczu inicjuje: rozśpiewanie, uśmiech, surrealistyczne odpływanie w rzeczywistość czystej, dziecięcej wyobraźni, a może właśnie dorosłej, tylko głęboko zakopanej, "prawdziwej"?
Za parawanem ironii, surrealizmu i gry jest zatem w sztuce muzycznej Duchnowskiego poważne zadumanie. Ten semantyczny charakter zawsze ledwie zasugerowany, ułożony jest w jakiś tajemniczy porządek - algorytm. Jaki? Tego nie wiemy, bo kompozytor, choć o technologii rozprawia z upodobaniem, do swej kompozytorskiej kuchni nie wpuszcza nikogo.
Powiedział kiedyś: "może moja krew wolniej płynie, bo jestem z Żuław? Może dlatego piszę frazy z większym oddechem niż wychowani w wielkich aglomeracjach?". Niemniej cywilizacja miasta, ruchu i zagonienia w jego muzyce również są obecne, tworząc wraz z naturą "człowieka z Żuław" algorytmiczny kolaż.
"Głosy miasta" - tytuł utworu Cezarego Duchnowskiego, który zamówiony przez Festiwal Wratislavia Cantans będzie miał premierę 16 września w katedrze polskokatolickiej św. Marii Magdaleny we Wrocławiu, sugeruje kontynuację sposobu komponowania, w którym z okruchów słów, fraz, dźwięków i znaczeń powstaje subtelny fresk - bardzo osobisty, autorski dźwiękowy hymn dla Wrocławia, "na cześć jego codzienności". Utwór przeznaczony jest na kilka chórów: dziecięcy, aktorów i instrumentów blaszanych. Do tego kwartet smyczkowy, dwa fortepiany, klawesyn, gitara, perkusja i jak zawsze u Duchnowskiego bardzo ważna, sterowana od komputera elektronika. No i słowa, które w jego muzyce tak często są obecne: śpiewane i recytowane, podawane wprost i całkowicie przetworzone, stanowiące podstawę już nie semantycznej, lecz sonorystycznej gry z głoskami, sylabami, pojedynczymi słowami.
Kompozytor sięgnął do wielu tekstów odnoszących się na rozmaitych poziomach do miasta Wrocławia - jego historii i teraźniejszości. Akt lokacyjny miasta sąsiaduje tu z łacińskimi strofami z Ewangelii św. Łukasza, które według tradycji miały ogromne znaczenia dla patronki miasta, świętej Jadwigi. Znane każdemu Polakowi z podręczników pierwsze zdanie w języku polskim - "daj, ać ja pobruszę, a ty poczywaj" (zapisane na kartach XIII-wiecznej "Księgi Henrykowskiej", znajduje się obecnie w archiwum archidiecezjalnym we Wrocławiu) - stało się dla kompozytora podstawą wielopiętrowej strukturalno-brzmieniowej gry, łączącej symbolicznie przeszłość z teraźniejszością: podzielone na głoski i sylaby, ułożone według algorytmu, który stanowi podstawę kompozycji również w innych jej wymiarach, jest wariacją na temat odległej historycznej frazy, współczesną muzyczną kompozycją, dźwiękowym wierszem i zabawą w jednym.
Urodzony w Elblągu, z wyboru wrocławianin, równolatek Pawła Mykietyna, pozostawał Duchnowski zawsze w jego cieniu. Outsider i samotnik, paradoksalnie chętnie realizujący się w działaniach kolektywnych, a także interdyscyplinarnych (między innymi w zespole Elettro Voce). W dzieciństwie uczył się gry na skrzypcach, wiolonczeli, organach i trąbce, został koncertującym pianistą. Zafascynowany najbardziej męską z męskich inspiracji, jakie od stu lat wdzierają się w muzyczną sztukę - elektroakustyczną technologią, ale technologię traktuje jako drogę do "odnalezienia istoty muzyki": wraz z Pawłem Heindrichem i Sławomirem Kupczakiem tworzy zespół kompozytorów-improwizatorów Phomos ek Mechanes, instrumentami są tam przede wszystkim komputery, tworzą one jednak muzykę, którą Duchnowski nazywa "human-electronics".
Czego będzie najwięcej, z tego technologiczno- semantyczno-estetycznego kolażu, w hołdzie złożonym przez kompozytora jego miastu? On sam - mimo wielości stylów, inspiracji i poetyk - deklaruje dążenie do "wewnętrznego ładu, sensu i wartości".?h
Ewa Szczecińska jest krytykiem muzycznym, dziennikarką Programu II Polskiego Radia.