Czekając na odpowiedź

Zaglądam do programu satyrycznego w wieczornej TV coraz częściej tylko ze względu na telefony od widzów, bo nieraz wydają mi się ciekawsze i ważniejsze niż pogwarki gospodarza programu z kolejnym gościem.

05.10.2010

Czyta się kilka minut

I dziwię się, że te głosy - z Polski, jak by nie było, a nie z wyreżyserowanej przestrzeni - przyjmowane są z jedną tylko troską: żeby nie trwały za długo. Widz może komunikować coś naprawdę godnego uwagi, a i tak usłyszy w pewnej chwili "kończymy, kończymy", "już dziękujemy, czas minął". Po czym w studio wraca się do własnego przekomarzania.

A to, co powie odbiorca gdzieś tam z terenu, porusza czasem o wiele mocniej. Jak wczoraj stara kobieta pytająca z niepokojem, do czego dojdziemy w tym naszym skłóceniu, coraz głębszym, coraz dotkliwszym. I dlaczego dziennikarze jeszcze je pogłębiają na tyle sposobów?

Sama chciałabym znać odpowiedź. Bo coraz bardziej mi się wydaje, że głęboka wiara w posiadanie monopolu na prawdę zyskuje w medialnej przestrzeni status ideologii, która zawsze jako cel uświęca środki. A w dziennikarstwie, przy wirtuozerii w operowaniu środkami, nadużycia same wchodzą pod rękę.

Chciałam podać kilka przykładów bardzo drastycznych. Takich, które moim zdaniem zasługiwałyby na ocenę dyskwalifikującą. Ale to jeszcze nie teraz. Teraz wymienię tylko kilka aktualiów mogących być przeciwwagą i może lekarstwem dla naszego skłócenia, ale które w mediach znalazły się na marginesie zainteresowania, ledwo zamarkowane, "odfajkowane", jak mówimy. To była konferencja Lecha Wałęsy w trzydziestolecie Solidarności, a na niej choćby tylko jego głos upominający się o wolność dla Kuby, którą w dzisiejszej sytuacji nazwał wstydem wolnego świata. To wstrząsająca od dziesiątków lat sytuacja społeczeństwa pod reżimem Korei Północnej, notowana dziś tylko pod kątem ewentualnego następcy dyktatora, a nie losu ludzi. To spokojnie i bez żadnego "piaru" realizowana misja papieska Benedykta XVI. To wreszcie - świadomie na końcu, jako szczególnie mi bliska - szykująca się na półrocze katastrofy smoleńskiej pielgrzymka osieroconych rodzin, pielgrzymka, o której zupełnie głucho (choć może rodziny tak właśnie wolą?), która zaś powinna być od naszej polsko-polskiej wojny ochroniona, a pewno nie będzie...

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, publicystka, felietonistka, była posłanka. Od 1948 r. związana z „Tygodnikiem Powszechnym”, gdzie do 2008 r. pełniła funkcję zastępczyni redaktora naczelnego, a do 2012 r. publikowała felietony. Odznaczona Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 41/2010