Czasoprzestrzeń wieczności

Każdego dnia z nieba spadają gwiazdy i gdzieś drży ziemia; co jakiś czas, gdzieś tam, słońce i księżyc tracą blask – da się to przewidzieć, ale niektórzy i tak omal nie umierają ze strachu.

12.11.2012

Czyta się kilka minut

Tu cyklon, tam potopy, gdzie indziej wojny, bieda i nienawiść. Strach pomyśleć, co jeszcze; istny koniec świata. Ale w scenariuszu, według którego, jak się często mniema, ma ów koniec świata przebiegać, brak jest jednak pewnego, ważnego elementu.

Opisując śmierć Jezusa, a więc koniec Jego osobistego świata, Mateusz Ewangelista mówi: „Wtedy zasłona świątyni rozdarła się od góry na dół na dwie części. Ziemia się zatrzęsła, a skały popękały. Grobowce się otwarły i wielu pogrzebanych świętych wstało w swoich ciałach. Wyszli z grobowców, po Jego zmartwychwstaniu weszli do Miasta Świętego i ukazali się wielu”. A zatem wygląda na to, że Pan Jezus powstał z grobu już w piątek, „jako pierwszy spośród tych, co pomarli”, a zaraz za Nim (lub jednocześnie z Nim) ci, którzy już przez śmierć przeszli. Jeśli tak, to rzeczywiście współczesne Jezusowi pokolenie było świadkiem początku tego, co my nazywamy końcem świata. Czy jednak taka nazwa jest odpowiednia? Chyba nie, skoro w Wielki Piątek nic się nie skończyło; przeciwnie: sporo nowego się zaczęło.

Żyjemy, jasno to widać, w zawęźleniu czasu i przestrzeni. Mamy nieustanną jesień, na naszych oczach nasi bliźni odpadają od drzewa życia niby liście. Jednocześnie, niby ozimina, wokół kiełkuje nowe, coraz potężniejsze życie. Mało, że kiełkuje: pieni się, wrze, jakby żywiło się śmiercią, a nie jej ulegało. Ta wszechmoc życia daje człowiekowi mocną podstawę do większego zaufania temuż życiu właśnie, a nie śmierci pojmowanej jako unicestwienie. Wielki Piątek odsłania więc przed nami nie tyle potęgę śmierci, co wszechmoc życia.

Przywykliśmy dzielić czas na przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. W naszej wyobraźni czas biegnie do przodu. Ale do pomyślenia jest też inny model, związany z faktem, że Bóg czas stwarza. A zatem nie musi on biec wprost, na złamanie karku. Może rozkwitać jak kwiat, piąć się niby spirala, czy wybuchać podobnie jak fajerwerki. W ten sposób czas dochodzi do zgody z przestrzenią. W Biblii czytamy przecież, że „wszystko ma swój czas”.

Wydarzenia zatem wcale nie muszą być umieszczone na osi czasu i razem z czasem przemijać. Może wydarzenia rozkwitają w czasie i tym samym tworzą bukiet – ogród, w którym nie ma przemijania, gdyż jego istnienie gwarantuje źródło, które ten ogród ożywia – Bóg? Mówiąc inaczej, Właściciel ogrodu jest zarazem Ogrodnikiem, który wczoraj, dzisiaj i jutro spaja w wieczną teraźniejszość. Jako chrześcijanie nie powinniśmy traktować czasoprzestrzeni inaczej, jak tylko jako daru Boga, wyrazu Jego miłości, gdyż jest ona, jak wszystko inne, przejawem Bożej działalności.

Nie bez powodu więc Maria Magdalena pomyliła Jezusa z ogrodnikiem. Ta pomyłka był niczym innym, jak odkryciem głębszej prawdy o Bogu.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Jezuita, teolog, publicysta, poeta. Autor wielu książek i publikacji, wierszy oraz tłumaczeń. Wielokrotny laureat nagród dziennikarskich i literackich.

Artykuł pochodzi z numeru TP 47/2012