Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Pewien alpinista mawiał, że we wspinaczce najtrudniejsza jest chwila zwycięstwa – gdy osiągnęło się cel i słabnie napięcie, a wraz z nim ostrożność. Łatwo wtedy o wypadek.
Czy to już zwycięstwo nad epidemią, przynajmniej na tym jej etapie? Taka nadzieja zdaje się panować w tych dniach w Europie. Wraz ze spadkiem wskaźników zachorowań, wszyscy chcą luzować, otwierać się na postpandemiczną przyszłość. Wszyscy? No, prawie. W ogonie odmrażania jest Szwecja – kiedyś wstrzemięźliwa wobec lockdownu i w efekcie doświadczona wysoką śmiertelnością seniorów, dziś odmraża się wolniej niż inni. Dania, gdzie wskaźniki nawet nieco wzrosły, gotowa jest otwierać niemal wszystko – choć wcześniej w podobnej sytuacji utrzymywała srogi lockdown. Za to o „zbiorowej radości oczekiwania”, poprzedzającej pełną radość spodziewaną latem, donoszą korespondenci z Włoch (strefa żółta: umiarkowane ryzyko) i Hiszpanii (tu po pół roku zakończył się narodowy stan alarmowy). Posiłek na nadmorskim tarasie jako symbol? Tak, ale z zachowaniem odstępu.
W harmonogram otwierania chce wierzyć Wielka Brytania, choć w niektórych hrabstwach dominuje już mutacja indyjska, budząca niepokój. Minister zdrowia przestrzega pedagogicznie, że np. w 140-tysięcznym Bolton do szpitala trafiają niemal tylko niezaszczepieni. Na Wyspach, gdzie szczepienia postępują najszybciej w Europie, w pełni immunizowanych jest jedna trzecia mieszkańców, a 55 proc. przyjęło jedną dawkę. O takim poziomie może marzyć Ukraina, gdzie jest to odpowiednio 0,2 i 2,2 procenta. Jednak także nad Dnieprem spadają wskaźniki. Może to kwestia pogody?
Właśnie, szczepienia: widać już, że uzyskanie odporności zbiorowej jest mało realne. Nawet w Izraelu, gdzie do 22 maja, po pięciu miesiącach od rozpoczęcia szczepień, odporni mogliby być wszyscy dorośli. Jednak odsetek tych, którzy przyjęli dwie dawki (59 proc.) niemal pokrywa się z odsetkiem tych, którzy przyjęli przynajmniej jedną (63 proc.). To sugeruje, że reszta dorosłych szczepić się nie chce. Czy izraelscy sceptycy różnią się od im podobnych z Europy? Taki sondaż mógłby coś powiedzieć o ponadnarodowej psychologii. Na razie pozostaje konstatacja, że w demokracji najlepsza droga to przekonywanie, ewentualnie zachęty. Przymus? Ten zostawiamy Chińczykom. Być może po czwartej fali zmienimy w tej kwestii zdanie.
Widać też, że postpandemiczna przyszłość nie będzie powrotem do normalności sprzed marca 2020 r. Korona nie zniknie, a skoro szczepienie daje odporność tylko na jakiś czas, będzie musiało być ponawiane (fachowcy mówią o „dawce przypominającej”). Co to znaczy? Będziemy żyć od jednego „zastrzyku życia” do kolejnego?
Ale to przyszłość. Na razie unijne instytucje przyjmują wstępne ustalenia w sprawie „paszportów covidowych” – wszak obywatele chcą podróżować w wakacje, a Grecja i Austria, licząc na turystów, już luzują przepisy wjazdowe. Urlop za granicą jako uwierzytelnienie nadziei, że jest normalnie?
Przynajmniej do czwartej fali. Podobno nieuniknionej, skoro odporne nie będą dzieci i wciąż wielu dorosłych. W sondażu telewizji RTL 60 proc. Niemców wyraża opinię, że epidemia nie jest jeszcze przezwyciężona, a 87 proc. boi się czwartej fali. Ale na razie nasza zbiorowość może chwytać chwilę. Przynajmniej w Europie. ©π