Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Na jego liście przebojów wychowało się kilka pokoleń Polaków i pewnie do dzisiaj w niektórych domach zachowały się stare zeszyty sprzed epoki języka angielskiego w szkołach, wypełnione fonetycznie zapisanymi nazwami utworów typu "Łonderful lajf", "Brazers in arms" albo "Liberian gerl". Albo kasety "Stilon Gorzów" z piosenkami z listy.
Pan Marek zaczynał dwie dekady temu, czyli w okresie głęboko prehistorycznym, w medialnym sylurze czy triasie, kiedy "Trójka" była jedną z kilku furtek umożliwiających Polakom oficjalne podsłuchanie, co na Zachodzie gra. Śmiem jednak twierdzić, że nie w muzyce - ta bywała bardzo dobra, jak i całkiem słaba - tkwił fenomen listy.
To, co najważniejsze, działo się pomiędzy utworami. Niedźwiedzki szybko zmienił się w subtelnego przewodnika, kogoś, kto spokojnym, pewnym głosem, z surrealistycznym poczuciem humoru, prowadzi swoich słuchaczy przez czas, dając pewność, że świat obraca się właściwym rytmem. Lista była rytuałem, czekało się na nią cały tydzień, na te trzy sobotnie godziny, od 19 do 22. Pan Marek stworzył coś w rodzaju plemiennej wspólnoty, raz w tygodniu schodzącej się ze wszystkich kątów kraju do tego samego ognia. Gdzieś tam w warszawskim studio siedział sobie Głos, Głos - prawdziwie wielką literą, który bez zadęcia czy ideologii łączył ludzi. Niby prosta sprawa - jakaś pocztówka od żołnierza z Bydgoszczy, pozdrowienia dla Szczecina, Anka z Suwałk myśli o Marku z Wrocławia. Specjalnie dla was Black, Kobranocka, Republika, Dire Straits. Efekt piorunujący, radio w stanie czystym, stworzone dla słuchaczy, a nie polityków czy ideologów.
W mojej pamięci lista zrosła się przede wszystkim z jesiennymi i zimowymi nocami drugiej połowy lat 80. Wyraźnie widzę słuchaczy przy odbiornikach "Jowita", "Taraban" i "Kasprzaka", po domach, jednostkach wojskowych, akademikach. "Brothers in arms" kołysze kolejny tydzień do snu. Jest cieplej.
Za to ciepło właśnie - wielkie podziękowania, panie Marku.