Covid w Europie: od Lizbony po Kijów

Na epidemicznej mapie Europy najciemniejszym kolorem zaznaczona jest dziś Portugalia, gdzie dominuje nowy podtyp Omikrona. Ale na covid ludzie umierają wciąż także w Niemczech czy na Ukrainie. W Mariupolu obawiają się jeszcze epidemii cholery.
z Ziemi Lwowskiej

06.06.2022

Czyta się kilka minut

Dzieci idą wśród zniszczonych budynków w Mariupolu. Miastu grozi epidemia chorób takich jak cholera czy czerwonka. 25 maja 2022 r. / fot. AP/Associated Press/East News /
Dzieci idą wśród zniszczonych budynków w Mariupolu. Miastu grozi epidemia chorób takich jak cholera czy czerwonka. 25 maja 2022 r. / fot. AP/Associated Press/East News /

Tamta zaraza skończyła się u nas 24 lutego. Teraz walczymy z zarazą rosyjską…” – powiedział Andriej, wolontariusz z Odessy, patrząc sceptycznie na pudło z lekarstwami na covid, które dotarło do niego – poprzez Polskę – od Christiny, farmaceutki z dalekiego niemieckiego Düsseldorfu. Lek był świetny, najnowszej generacji: evusheld, specyfik produkcji brytyjskiego koncernu AstraZeneca, dopiero niedawno zatwierdzony w Unii Europejskiej.

Jednak Andriej – rodowity odessyjczyk, który na co dzień wciąż woli mówić po rosyjsku i nie chce, by nazywać go z ukraińska Andrijem, a który równocześnie jest ukraińskim patriotą i od 2014 r. angażuje się „na pełen etat” w organizowanie pomocy dla szpitala wojskowego w rodzinnym mieście – nie zdecydował się wysłać evusheldu ze Lwowa do Odessy nocnym pociągiem, wraz z transportem innych leków, przeznaczonych dla terapii rannych żołnierzy i cywilów. Jest ich tam coraz więcej: szpital w Odessie jest dziś – obok przyfrontowego szpitala w stale ostrzeliwanym Mikołajowie – głównym medycznym zapleczem dla południowego odcinka frontu wojny rosyjsko-ukraińskiej.

Jednak choć odczucie, iż covid „skończył się” wraz z początkiem pełnowymiarowej rosyjskiej inwazji, jest dziś na Ukrainie powszechne – w sytuacji egzystencjalnego zagrożenia dla państwa i narodu priorytety sortują się same – to ludzie umierają tutaj wciąż także na covid. Evusheld trafił ostatecznie do Stebnika na Ziemi Lwowskiej, gdzie działa wciąż szpital covidowy, jedyny w tym rejonie (powiecie).

Statystyki covidowe, które przedstawia ukraińskie ministerstwo zdrowia – aktualizując je obecnie już tylko raz na dwa tygodnie – mówią, że od 23 maja do 6 czerwca na Ukrainie zmarło 67 osób, i że w tym czasie odnotowano 3,5 tys. nowych zachorowań. Według ministerstwa w poniedziałek 6 czerwca na covid chorowało 25 tys. osób. Bez wątpienia nie może to być pełny obraz epidemii w kraju będącym w stanie wojny i chaosu, gdzie domy musiało opuścić 12 mln ludzi, i gdzie covid siłą rzeczy przestał być priorytetem – i dla zwykłych ludzi, i dla władz. 

Niemcy: fala spada, fala rośnie…

Można jednak zrozumieć niemiecką farmaceutkę, że w darze dla Ukrainy posłała także leki na covid. Miała bez wątpienia dobre intencje, kierując się oglądem tego, co dzieje się w Niemczech. Tutaj bowiem epidemia wcale się nie skończyła – ani realnie, ani „odczuwalnie”. Jest ona stale obecna w życiu codziennym, zaś statystyki epidemiczne wciąż są wysokie.

W dni powszednie niemiecki Instytut Kocha, główny ośrodek monitorujący stan pandemii, odnotowuje wciąż po kilkadziesiąt tysięcy nowych zakażeń i oraz po sto kilkadziesiąt zgonów (w weekendy tradycyjnie statystyki spadają, bo mniej się raportuje). Testy dla obywateli nadal są tam darmowe – choć wykonuje się ich obecnie znacznie mniej niż kiedyś. W środkach komunikacji nadal trzeba nosić maskę, a Niemcy wracający z zagranicznych urlopów dopiero od paru dni nie muszą stosować się na lotnisku do tzw. reguły 3G – to znaczy nie muszą wykazywać, że są zaszczepieni, przeszli covid lub, alternatywnie, okazywać aktualny wynik testu. 

Tymczasem o ile w ostatnich tygodniach notowane codziennie liczby nowych zakażeń w Niemczech systematycznie spadały, o tyle w pierwszych dniach czerwca krzywa najpierw zatrzymała się, a potem zaczęła znowu rosnąć – nieznacznie, ale jednak. Przypisuje się to nowemu podtypowi Omikrona: nazwany BA.5, jest on jeszcze bardziej zaraźliwy niż poprzednie warianty Omikrona. W Niemczech podtyp BA.5 ma dziś odpowiadać za 5 proc. nowych zakażeń, z tendencją rosnącą.

W niemieckiej polityce wciąż trwają więc dyskusje nad adekwatną strategią – na czas obecny oraz na jesień, gdy spodziewana jest nowa fala zakażeń. Spierają się o to także politycy w rządzącej koalicji: liberałowie z FDP optują za jak najszybszym zniesieniem wszelkich restrykcji i zarzucają „panikarstwo” socjaldemokratycznemu ministrowi zdrowia, który w tym sporze ma z kolei poparcie ze strony polityków partii Zielonych. Rozstrzygnięcia muszą zapaść do końca września – wtedy wygasa ważność obowiązującej obecnie ustawy o ochronie przed chorobami zakaźnymi (niem. Infektionsschutzgesetz).

Portugalia: nowy podtyp Omikrona

Gdy idzie o covid, najwięcej zmartwień mają dziś – znowu – Portugalczycy: to właśnie wspomniany nowy podtyp BA.5 sprawia, że już od końca marca systematycznie rośnie tam liczba nowych infekcji. Gdyby spojrzeć na mapę Europy, to właśnie Portugalia jest dziś zaznaczona najciemniejszym kolorem – statystyki epidemiczne są tu najwyższe w całej Unii (i drugie najwyższej w skali ogólnoświatowej – na tej mapie jeszcze ciemniejszym kolorem zaznaczono obecnie Tajwan, zaś na trzecim miejscu jest Australia). 


CZYTAJ WIĘCEJ: AKTUALIZOWANY SERWIS SPECJALNY O KORONAWIRUSIE I COVID-19 >>>


W Portugalii, która znaczną część dochodów czerpie z turystyki, rosną obawy o zaczynający się właśnie letni sezon turystyczny. Korespondent niemieckiego dziennika „FAZ” pisze z Lizbony, że BA.5 skutecznie wypiera tam wariant BA.2 (ten dominuje wciąż np. w Niemczech), i że BA.5 odpowiada już w Portugalii za ponad 80 proc. nowych przypadków. 

Doświadczenia z Republiki Południowej Afryki, gdzie po raz pierwszy zidentyfikowano BA.5, pokazują, że jest on znacznie bardziej zaraźliwy niż „stare” warianty Omikrona (i tak już bardzo zaraźliwe). Nie ma jednoznacznych danych, czy BA.5 powoduje cięższy przebieg – być może to już sama duża liczba chorych sprawia, że w Portugalii rosną również liczby chorych trafiających do szpitali oraz umierających.

Ukraina: obawy przed cholerą

Tymczasem na Ukrainie władze bardziej niż covidu obawiają się dziś wybuchu epidemii cholery. Zniszczenia wojenne sprawiają, że w wielu miejscowościach na wschodzie kraju utrudniony jest dostęp do czystej wody pitnej.

„Czy Ukraina jest na to gotowa?” – pytała pod koniec maja autorka tekstu na portalu „Ukraińska Prawda”. Cytowany przez portal lekarz-zakaźnik twierdził, że „w razie nagłych wypadków” kraj posiada zapas skutecznych szczepionek na cholerę, ale przyznał, że „poprosiliśmy WHO o pewną rezerwę szczepionek”. Zapewnił też, że na terenach wyzwolonych spod rosyjskiej okupacji – jak okolice Kijowa czy Charkowa – prowadzone są badania „wody, gleby i żywności”, i dopiero potem władze lokalne mogą ogłosić, iż dany teren jest bezpieczny dla wracających mieszkańców.

Najprawdopodobniej najgorsza sytuacja jest pod tym względem w zajętym przez Rosjan Mariupolu, gdzie pod gruzami zniszczonych budynków wciąż znajdują się rozkładające się zwłoki może nawet tysięcy mieszkańców. „Do tego dochodzi nieczynna kanalizacja, śmieci, których nikt nie zbiera, oraz pogarszające się warunki pogodowe – jesteśmy u progu lata, temperatura rośnie” – mówił Wadim Bojczenko, ukraiński mer Mariupola (pozostaje on poza miastem, ale stara się monitorować sytuację). Wśród chorób zakaźnych, które mogą pojawić się tego lata w Mariupolu, Bojczenko wymienił czerwonkę (dezynterię), a nawet dżumę.


ATAK NA UKRAINĘ: CZYTAJ WIĘCEJ W SERWISIE SPECJALNYM >>>


Żołnierze z ukraińskich jednostek, które walczą na froncie na wschodzie kraju, proszą dziś wolontariuszy o przysyłanie im – prócz np. turnikietów (opasek uciskowych hamujących krwawienie) czy noktowizorów, które chciałby mieć każdy wojskowy – również tabletek do uzdatniania wody. Gdy w wioskach i miasteczkach zniszczone zostają ujęcia wody bieżącej, muszą czerpać ją, skąd się da – choćby z przydrożnego rowu. Podobno taka woda, oczyszczona przy pomocy tabletki z chlorem, smakuje okropnie – ale lepsza taka niż żadna.

Autor dziękuje za wsparcie Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, kierownik działów „Świat” i „Historia”. Ur. W 1967 r. W „Tygodniku” zaczął pisać jesienią 1989 r. (o rewolucji w NRD; początkowo pod pseudonimem), w redakcji od 1991 r. Specjalizuje się w tematyce niemieckiej. Autor książek: „Polacy i Niemcy, pół… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 24/2022