"Coś innego..."

Należą do tego wymiaru dnia dzisiejszego, który zamierza znaleźć kontynuację w czasie przyszłym. Szykują się do władzy i zapowiadają, że potrafią po nią sięgnąć. O ich inicjatywach słychać coraz częściej, i coraz więcej twarzy i nazwisk staje się rozpoznawalnych. A dla ludzi takich jak ja, o których myślę i mówię ludzie ubiegłego wieku, ich obecność w życiu publicznym stanowi nieustający znak zapytania: jaki ślad odcisną na ziemi, która jest dla nas najważniejsza i najbliższa, a którą przyjdzie nam zostawić na pewno prędzej niż byśmy chcieli?.

19.12.2004

Czyta się kilka minut

Mam na myśli Młodzież Wszechpolską, w tym jej niedawny zjazd z okazji 15-lecia reaktywacji. Padło tam sporo uroczystych słów, bardzo wielkich. To nie jest bagatela, zapowiadać marsz “w jednym szeregu", nie dla parady, ale dla budowania “wielkiej katolickiej Polski". Powinien niebawem przyjść czas na bardzo poważne zapytanie, co to znaczy i w jaki sposób będzie realizowane. Także na wiele innych pytań. Teraz jednak chcę zająć się tylko kilku słowami, które do tych młodych ludzi skierował (w akompaniamencie ich aplauzu) założyciel i honorowy prezes. Oto one:

“Za nami jest tradycja naszej przelanej krwi. To coś innego niż tradycja styropianu, tych, którzy rzekomo walczyli z komunizmem, tych z KOR-u i innych trockistów".

Tylko tyle. Już nawet nie licytacja zasług, tylko szkoła odmawiania ich wszystkim poza “swoimi". I język lekceważenia, podszyty ironią. Tak trzymać?

Wcale nie zamierzam polemizować. Coś tylko chciałabym przypomnieć, jedną krótką historię. Akurat na czasie, bo właśnie nadchodzi następna rocznica wprowadzenia stanu wojennego. A to już nie był czas styropianu.

Jeden z obozów dla internowanych kobiet znajdował się w Gołdapi, na samym północnym krańcu Polski. Grudzień, pełna zima. Zwożone kobiety jechały po kilkanaście godzin w nieogrzewanych ciężarówkach, Wśród nich żona jednego z więźniów trzymanych gdzie indziej, takiego właśnie “trockisty". Małżeństwo kochające się tak, że od lat budziło podziw wszystkich, którzy ich znali. Internowana Grażyna zachorowała ciężko, potem beznadziejnie. Kiedy ją wreszcie zwolniono, płuca były już nie do uratowania. Mąż pozostawał w więzieniu. Już się nie zobaczyli. Przepustkę dostał dopiero na pogrzeb. Synem opiekowali się dalej przyjaciele.

Taka krótka historia , jedna z setek historii roku stanu wojennego. Czytając słowa z przemówienia dzisiejszego bojowego prezesa, rozumiem, że nie będzie ona nigdy umieszczona w żadnych annałach “rzekomych walk z komunizmem". Bo nikt poza swoimi nie będzie uznany za człowieka budującego w złej przeszłości - na różny sposób - Polskę, którą może nie każdy chciałby od razu nazywać “wielką" i “katolicką", ale zwyczajnie: wolną.

I myślę sobie wtedy, że nie każde jutro - moje czy już nie moje - będzie budziło nadzieję, która pociesza odchodzących.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, publicystka, felietonistka, była posłanka. Od 1948 r. związana z „Tygodnikiem Powszechnym”, gdzie do 2008 r. pełniła funkcję zastępczyni redaktora naczelnego, a do 2012 r. publikowała felietony. Odznaczona Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 51/2004