Coś dla pesymistów, coś dla optymistów

Od 1989 r. żadna partia nie uzyskała w wyborach większości mandatów. I chociaż stale musiano zawiązywać jakieś koalicje, nie udało się wypracować rutynowych procedur ich tworzenia, a zwłaszcza efektywnego funkcjonowania. Mimo zapowiadanej z dawna powyborczej współpracy między PO i PiS, także i ta próba okazała się nieudana.

13.11.2005

Czyta się kilka minut

Mieliśmy już w III RP pięciopartyjną koalicję upadającą z powodu dolegliwości żołądkowych jednego posła, była i taka, w której koalicjant składał wotum nieufności wobec własnego premiera, natomiast długo negocjowana i skrupulatnie sformułowana umowa koalicyjna między AWS i UW nie zapobiegła rozpadowi tego aliansu, kryzysowi wspólnego rządu, a wreszcie katastrofie obu ugrupowań. Tak wielka rozmaitość doświadczeń sprawia, że trudno przewidzieć przebieg, a zwłaszcza rezultat funkcjonowania rządu kierowanego formalnie przez Kazimierza Marcinkiewicza, a faktycznie przez Jarosława Kaczyńskiego.

Powrotu do czasów koalicji AWS-UW nie będzie, skoro Platforma Obywatelska nie chce do rządu Marcinkiewicza wejść. Jednym z powodów jest ryzyko związane z “kierowaniem z tylnego siedzenia", czyli powtórzeniem wariantu, w którym Marian Krzaklewski usiłował manipulować rządem Buzka, mając silne pozaparlamentarne wsparcie ze strony rewindykacyjnie nastawionej “Solidarności". Bracia Kaczyńscy też mają poparcie ze strony nadal silnie roszczeniowego związku, ale i zobowiązania wobec niego zaciągnięte w kampanii wyborczej.

W sieci zobowiązań

Niestety zobowiązań jest więcej, a te najbardziej niebezpieczne zostały poczynione wobec Andrzeja Leppera i o. Tadeusza Rydzyka. Łatwość, z jaką Jarosław Kaczyński wszedł w zmowę z wodzem Samoobrony i uczynił go wicemarszałkiem Sejmu, jest bodaj najbardziej drastycznym przejawem politycznego cynizmu, a jednocześnie najjaskrawszym przykładem sprzeczności z zapowiadaną odnową moralną polskiej polityki.

Tadeusz Rydzyk ma z kolei ambicję sklecenia potężnego ugrupowania politycznego, opartego na elektoracie Lecha Kaczyńskiego - jeśli mu się to uda, wtedy Jarosław Kaczyński stanie się wykonawcą kapryśnej woli Ojca Dyrektora. Aby do tego nie dopuścić, sam będzie zapewne chciał budować blok narodowo-ludowy, o jakim podobno marzy od dawna. Będzie to wymagało parlamentarnego współdziałania z Samoobroną, Ligą Polskich Rodzin, a być może także z PSL. To zaś oznacza zaciąganie kolejnych zobowiązań.

Niepokojące paralele

Doświadczenie ostatniej fazy gabinetu Buzka pokazuje, że rząd mniejszościowy, usiłujący funkcjonować w oparciu o dorywcze poparcie innych ugrupowań, staje się szybko ich zakładnikiem, a większość jedyna możliwa do zawiązania dla przeprowadzenia konkretnych ustaw tworzy się łatwo, gdy z inicjatywy poselskiej wnoszone są projekty hojnego i beztroskiego rozdawania publicznych pieniędzy na potrzeby elektoratu.

Nasuwające się podobieństwa do rządu Olszewskiego są równie wymowne, jak niepokojące. Konstrukcja gabinetu Marcinkiewicza jest prostą analogią tamtego. Ściśle dobrana grupa najbliższych współpracowników obsadza resorty i stanowiska pozwalające kontrolować policję (w tym CBŚ), tajne służby, prokuraturę, sądy i wojsko, a reszta dziedzin życia publicznego zostaje oddana neutralnym politycznie specjalistom, fachowcom do wynajęcia. Gdyby snuć dalej te historyczne paralele, czeka nas teraz kilkumiesięczny okres pozorowanych działań pod nazwą “poszerzania koalicji", a potem wybuchnie jakaś polityczna awantura. Nie będzie to już raczej akcja dekomunizacyjno-lustracyjna, a więc związana z rozliczaniem PRL, lecz raczej jakieś spektakularne uderzenie wymierzone w osławiony “układ" - ostatnio nazywany przez Jarosława Kaczyńskiego “czworobokiem" - przenikający rzekomo struktury III RP i wymagający unicestwienia, co umożliwi budowę IV RP.

Taki scenariusz jest tym bardziej prawdopodobny, że do braci Kaczyńskich jak ulał pasuje stwierdzenie, że niczego się nie nauczyli i niczego nie zrozumieli. Oni sami uważają to za niezmienność słusznych poglądów, które rzekomo stale znajdowały potwierdzenie i dziś są ponoć przyjmowane nawet przez tych, którzy je niegdyś wyśmiewali. O takich, co mają sto procent racji, swoje jednak wiedział stary Żyd z Podkarpacia, cytowany w motcie do “Zniewolonego umysłu" Miłosza (“taki, co mówi, że ma 100 procent racji, to paskudny gwałtownik, straszny rabuśnik, największy łajdak").

Na łasce i niełasce

Resorty odpowiedzialne za gospodarkę, budżet i finanse państwa, a także stosunki międzynarodowe i integrację europejską znalazły się w rękach profesjonalistów, co dawałoby nadzieje na ich sprawne zarządzanie i ukierunkowanie działalności na sensowne cele, a przynajmniej uchronienie przed spodziewanymi w innych ministerstwach ekscesami. Kierują nimi jednak osoby pozbawione politycznego zaplecza i samodzielnej, mocnej pozycji, dlatego będą wystawione na łaskę i niełaskę braci Kaczyńskich oraz ich partii.

Zdumiewać może łatwość, z jaką zrezygnowali oni z zamysłów twardo zapowiadanego przywrócenia budżetowego finansowania ochrony zdrowia, powierzając funkcję ministerialną Zbigniewowi Relidze, zdeklarowanemu przeciwnikowi programu PiS. Niewiele to jednak naprawdę znaczy, bo tenże PiS może w każdej chwili wnieść poselski projekt dowolnie zmieniający system opieki medycznej. W takiej sytuacji minister Religa mógłby co najwyżej werbalnie protestować, a jego podanie się do dymisji nie zrobiłoby wrażenia na rządzącej partii, z którą przecież nie jest związany. To samo dotyczy innych ministrów-ekspertów. Gdy poselska koalicja PiS-LPR-Samoobrona-PSL, z poduszczenia lub z poparciem “Solidarności", przegłosuje najbardziej nawet nieodpowiedzialny projekt rozdawania pieniędzy na cele socjalne, minister finansów nie będzie w stanie temu zapobiec.

A wszystkiemu winna Platforma

Wielu obywateli będzie mieć wówczas pretensje do PO, że nie chciała wejść do koalicji, by zapobiegać rozmaitym ekscesom, powstrzymywać nieodpowiedzialne zapędy i blokować niebezpieczne inicjatywy. To paradoks, że te pretensje będą tym silniejsze, im rząd okaże się gorszy. Platforma będzie uważana za tym bardziej odpowiedzialną, im bardziej okaże się rząd nieodpowiedzialny.

Mało jest jednak prawdopodobne, że wchodząc do rządu partia Tuska mogłaby istotnie modyfikować jego funkcjonowanie, a zwłaszcza wpływać na jego zaplecze. Posłowie PiS zachowaliby możliwość równie beztroskiego sprzymierzania się z opozycją przeciw nielubianemu koalicjantowi, jak robili to dwie kadencje temu posłowie AWS (niekiedy są to zresztą te same osoby). Zwłaszcza że “Solidarność" też nie przyglądałaby się bezczynnie poczynaniom przedstawicieli przeklętej “Polski liberalnej".

Sytuacja Platformy jest więc trudna i niewdzięczna. Ponoszenie odpowiedzialności bez uczestniczenia we władzy może niektórym jej politykom wydać się takim dyskomfortem, że zdecydują się do tego układu jednak przystąpić, nawet za cenę rozłamu w swoim ugrupowaniu. Jarosław Kaczyński o niczym innym nie marzy i gotów będzie wiele poświęcić, aby to marzenie ziścić. A już pokazał, że jest gotów dużo poświęcić dla realizacji swoich marzeń.

Gdyby sytuację streścić następująco: szykuje się mniejszościowy rząd, wspierany przez ekstremistyczną LPR i populistyczną Samoobronę, z roszczeniową “Solidarnością" na zapleczu, mający zobowiązania wobec o. Rydzyka - to prognozy muszą być ponure. Będzie jednak także silna opozycja, brak większości niezbędnej do przeprowadzenia zmian konstytucyjnych, gospodarka i życie społeczne są w dużym stopniu uniezależnione od polityki, Polska jest wkomponowana w struktury euroatlantyckie i nie może naruszać standardów w nich obowiązujących. Pesymiści mają więc silne argumenty, ale optymiści znajdą powody, by nie tracić nadziei.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 46/2005