Common ground, czyli Rzeczpospolita

Pomysł jest genialnie prosty.

25.04.2016

Czyta się kilka minut

Jan Klata /
Jan Klata /

W Berlinie (dysponującym ponad 20 tys. aktorów) ogłosić casting na niemieckich artystów z korzeniami bałkańskimi, a następnie wybrańców wysłać busikiem na wycieczkę do byłej Jugosławii. Wstrząsnąć, zamieszać i zrobić z tego spektakl w Maxim Gorki Theater – pierwszym na Ziemi teatrze postmigracyjnym.

I co? I działa. I wzrusza. I śmieszy. I daje do myślenia. Trochę inaczej, kiedy rok temu widziałem przedstawienie w Berlinie na Theatertreffen, inaczej teraz w Krakowie. Inaczej przed wybuchami, inaczej po wybuchach. Inaczej przed wyborami, inaczej po wyborach. Ale działa.

Kiedy Dejan z Belgradu opisuje Nilsowi z Bremy swoją nader skomplikowaną mapę genetyczną, na którą składają się rodzinni przedstawiciele kilkunastu nacji, trudno nie pomyśleć, że życie pisze najciekawsze scenariusze, przede wszystkim w naszej części Europy niestety. Zwłaszcza kiedy okazuje się, że spektakularnym zrządzeniem losu ojciec sympatycznej aktorki Jasminy naprawdę odpowiedzialny jest za śmierć ojca nie mniej sympatycznej aktorki Mateji. Przypadek? Jugonostalgia? Rzeczpospolita? Spektakl antywojenny? Tragifarsa na motywach nieodległej historii? Na motywach przyszłej historii? Warto w Polsce usłyszeć znajome żale, zastanowić się, dlaczego na siłę udajemy chroniących swój dobrostan Europejczyków, którzy nie mają Z TYM nic wspólnego. Z rzeziami, z uchodźcami, z tęsknotą za utraconą ziemią ojców. Myśmy wszystko zapomnieli...

Z Nilsem (jedynym spośród obsady „prawdziwym, genetycznym Niemcem”) miałem okazję pracować. Jest wrażliwym, inteligentnym artystą – jednak jakoś nie jestem w stanie przyklasnąć jego ufologicznej recepcie na koniec wszystkich przeszłych i przyszłych bałkańskich kotłów świata: „Przylatuje cywilizacja pozaziemska i likwiduje wszystkie narody”. Kilka razy już tego próbowano i cywilizacja pozaziemska się nie przyjęła, choć na negatywne rezultaty trzeba było czekać kilka pokoleń.

Historia alternatywna kusi, aby wyobrazić sobie nasz Common Ground ’45: Polacy, Żydzi, Ukraińcy, Litwini etc., etc., etc. Młodzi aktorzy z Wilna, Lwowa, Drohobycza. Gdzieś, w jakimś postmigracyjnym teatrze świata. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reżyser teatralny, dramaturg, felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Dyrektor Narodowego Teatru Starego w Krakowie. Laureat kilkunastu nagród za twórczość teatralną.

Artykuł pochodzi z numeru TP 18/2016