Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Warto, by się dowiedzieli, ile jeszcze z zysków, jakie zapewniali bankowi, płacąc słone prowizje i opłaty, poszło na zapomogi dla kumpli i znajomych prezesa. Oraz ile jeszcze fikcyjnych „badań” mimowolnie finansowali.
Jedyny potencjalnie wybuchowy ślad to domniemane istnienie drugiej taśmy, dowodzącej, iż Mateusz Morawiecki mógł uczestniczyć w nielegalnych operacjach z nieruchomościami. To zarzut oparty na mglistych zeznaniach oskarżonych, których wiarygodność z definicji należy traktować sceptycznie. Jeśli zaczyna się z tego powodu mówić o aferze, świadczy to, że kelnerzy z Sowy dostarczyli nam czegoś więcej niż obrazu komitywy wyższych szarż biznesu i polityki, załatwiających interesy ponad partyjnymi podziałami (ciekawe, czy przy obecnej polaryzacji coś z niej przetrwało?). Sprawa taśm ukazuje bowiem głębię paranoi, która każe nam się ekscytować hakami, zamiast szukać jawnych powodów, by uważać Morawieckiego za niewłaściwą osobę na stanowisku premiera. ©℗