Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
A jednak werdykt Rady był jednogłośny; “za" głosowały nie tylko Francja, Niemcy i Rosja (krytykujące wojnę z Saddamem), ale nawet Syria - być może w nadziei, że USA powstrzymają Izraelczyków, grożących konfrontacją Damaszkowi za wspieranie palestyńskiego terroru. Rezolucja nr 1511 sankcjonuje obecność wojsk międzynarodowych: zostając pod dowództwem USA, otrzymują one mandat ONZ. Ustępstwem Amerykanów było wpisanie do rezolucji, że do grudnia iracka Rada Zarządzająca ma przedstawić propozycje, dotyczące konstytucji i wyborów (planowanych na 2004 r.).
Czy w Iraku coś się teraz zmieni? Zapewne niewiele. Rezolucja potrzebna była nie tyle Irakijczykom, ile samym Narodom Zjednoczonym (żeby sprawić wrażenie, że coś robią, choć nie robią nic) oraz (z tych samych powodów) “osi" Francja--Niemcy-Rosja. Rezolucji potrzebował też Bush: prezydentowi, który za rok musi walczyć o reelekcję i jest atakowany przez Demokratów za straty i koszty obecności w Iraku (4 mld dolarów miesięcznie!), potrzebny był sukces polityczny.
A rezolucja jest jego sukcesem. Choć relatywnym: nikt nie ma złudzeń, że w ślad za apelem Rady Bezpieczeństwa popłyną do Iraku międzynarodowe pieniądze oraz tłumy cywilnych ekspertów i nowe chroniące ich oddziały. Być może wojska pośle jeszcze kilka krajów (Indie, Turcja, Japonia), być może mandat ONZ skłoni kogoś do wpłaty na fundusz odbudowy (ONZ szacuje, że trzeba 36 mld dolarów w ciągu 4 lat). Być może... Na razie Schröder i Chirac nie omieszkali zaznaczyć, że ani nie poślą żołnierzy, ani nie dadzą pieniędzy - poza francuską i niemiecką (skromną) składką na wspólną pomoc Unii Europejskiej. To nawet zabawne: UE, którą Paryż i Berlin pragnęłyby widzieć jako światową potęgę, ma dać zaledwie 200 mln euro, podczas gdy (traf chciał, że także w miniony czwartek) amerykański Senat zaakceptował przekazanie Irakowi 20 mld dolarów na odbudowę (połowę jako kredyt).
Można rzec złośliwie, że Putin, Chirac i Schröder poparli rezolucję, bo i tak wiedzą, że praktycznie nie zmieni ona wiele. Najwięcej zależy nadal od samych Irakijczyków, Amerykanów i innych krajów, które już się w Iraku zaangażowały.