Cień udręki, promień ekstazy

Interpretując walce Chopina, Alexandre Tharaud podejmuje trudną grę z muzyką dworską i niebezpiecznie zbliża się do granicy dobrego stylu, nigdy jednak jej nie przekraczając. Jego walce są wyrafinowane, kokieteryjne, mgliście zarysowane, ale też pełne zniewalającego charme'u i fantazji.

14.08.2006

Czyta się kilka minut

"CHOPIN VALSES, Alexandre Tharaud, Harmonia Mundi 2006 /
"CHOPIN VALSES, Alexandre Tharaud, Harmonia Mundi 2006 /

Zadziwiające, jak wiele teorii mówi o naturze Chopinowskiego walca. Utożsamiano go ze światem ziemskim, duchowym, baśniowym. Obdarzano mniej lub bardziej wzniosłymi epitetami. Pierwsze koncepty pojawiają się już w epoce romantyzmu. Schumann uważał, że walca winny tańczyć "co najmniej hrabiny", Niecks pisał o pląsach atomów, Huneker - stworzeń nie z tego świata. Znalazłoby się w nim miejsce dla wróżek, postaci literackich (np. Ariela z szekspirowskiej "Burzy"), dla "błyskania ogniem" (Schumann), "urzeczenia sztucznymi rajami" (Iwaszkiewicz), erotyzmu, blasku klejnotów (Ogdon), "boskiej delikatności" (Berlioz). Litania zdaje się nie mieć końca, zwłaszcza że raz po raz pojawia się jakiś cudzoziemiec, rzucający nowe światło na muzykę polskiego kompozytora.

Nawet jednak na tym tle najnowsza płyta Alexandra Tharaud to projekt zgoła szaleńczy. Pianista, znany z fantastycznych interpretacji utworów Ravela i Bacha, w romantycznych miniaturach doszukuje się podobieństw do muzyki kompozytorów francuskich XVIII wieku. Przekonuje, że muzyka Chopina w prostej linii wywodzi się od Rameau. Że bliżej jej do kompozytora "Les Indes galantes" niż Bacha czy Schuberta. Czy skutecznie?

Cofnijmy się do Francji XVII wieku. Popularność muzyki baletowej zwiększa zapał młodego Ludwika XIV, który po raz pierwszy podryguje w jej takt już w 1651 r. Kroniki notują bale trwające niekiedy po kilkanaście godzin, z czterdziestoma pięcioma instrumentalnymi entrées! Jak pisze Jerzy Waldorff: "trudna edukacja taneczna wchodziła w skład edukacji ogólnej każdego człowieka dobrze urodzonego i obdarzonego fortuną, a konieczność opanowania kunsztownych pląsów stanowiła dodatkową zaporę chroniącą salony przed wtargnięciem intruzów z plebsu". Taniec, a więc również balet i suita - były synonimem szlacheckości.

Francuskie salony, na które w latach 30. XIX wieku trafił Chopin, mimo historycznych zawirowań zachowały swoje arystokratyczne emploi. Komponowane wówczas formy taneczne w większości zarezerwowane były jednak jedynie do słuchania, a Zeitgeist zmienił ich charakter na bardziej wyrafinowany, elegancki, nieco sentymentalny. Walc, choć ze względu na swe prowincjonalne pochodzenie nie przystawał do sfer elitarnych, zadomowił się w Paryżu za sprawą mieszczańskiej burżuazji, znajdującej upodobanie w prostych formach tanecznych Straussa czy Schuberta. W dorobku Chopina znajdziemy aż 13 walców paryskich. Niektóre powstały z powodów ekonomicznych - z zamiarem wpisania do sztambucha wielkomiejskich dam, jednak większość zachowuje indywidualną, wzniosłą Chopinowską aurę niezależnie od stopnia nasycenia wiedeńską czy "biedermeierowską" atmosferą.

Tharaud szuka w walcu Chopina powiązań ze światem dworu Ludwika XIV i jego następców - z jego modną etykietą, wytwornym przepychem, elegancją. Cofa się o ponad 200 lat, próbując uchwycić sam moment poczęcia i sublimacji arystokratycznego ducha Chopinowskiego tańca - jeszcze w wersalskich salach balowych. Podejmując trudną grę z muzyką dworską, niekiedy stricte instrumentalną (Suity Rameau) niebezpiecznie zbliża się do granicy dobrego stylu, nigdy jednak jej nie przekraczając. Jego walce są wyrafinowane, kokieteryjne, mgliście zarysowane, ale też pełne zniewalającego charme'u i fantazji.

Rozpoczyna intradą w tonacji minorowej - prostym, nieco banalnym walcem in A. To jeden z tzw. ineditów, utworów niepublikowanych za życia kompozytora, które Chopin - wedle relacji Wojciecha Grzymały - kazał spalić w przededniu swojej śmierci. Walczyk prosty, ujmujący wdziękiem i swobodną narracją, przynosi całkowicie nieoczekiwany klimat. Mniej tu intymności, więcej powściągliwości, roztropności. Brzmienie kantyleny ma w sobie coś z szarpnięć sprężystych, giętkich lutniowych strun - Tharaud ani na chwilę nie pozbawia melodii tej osobliwej elastyczności i delikatnej dźwięczności. Powłóczyste leggiero jest zawsze odrobinę suche, szlachetna selektywność ozdobników zdaje się mieć swoje źródło w traktatach harmonicznych Rameau, nie zaś Tellefsena, ucznia Chopina, któremu kompozytor powierzył dokończenie swej "Metody".

Jednak już następny walc cis-moll z op. 64 przynosi bardziej fortepianowe, ciepłe i subtelne legato. W ritornelu opartym na tej samej tonacji Tharaud cudnie rozwibrowuje frazę, niejako przy okazji wydobywając na światło dzienne ukrytą polifonię, by już za chwilę szafować do woli iście chopinowskim liryzmem w nowym temacie w Des. Wyjątkowo pięknie rozświetla tu wirtuozowskie wykończenia fraz. Snuje swą zwiewną, eteryczną opowieść, z rzadka tylko pozwalając sobie na porywy uniesienia, na szorstkość i zadziorność.

Dalej mamy Walc F-dur - pierwszy w stylu brillante, a więc blaszane fanfary, potem istne fajerwerki dowcipu i radości dobarwione oczywiście szczyptą finezji i - trzeba przyznać - dość nieoczekiwany finał w brutalnym, energicznym forte. Zaraz potem przekorna tonacja As-dur przynosi serpentyny z dźwięków, które układają się w coś na kształt przedziwnej meksykańskiej (?) serenady. Piękny jest walc e-moll WN 29, dedykowany Marii Wodzińskiej, tutaj pełen słodkiego, niemal erotycznego powabu.

Dużo o zamierzeniach autora mówi kompozycja programu. Walce nie są poukładane w kolejności opusowania, ani w porządku numerycznym. Są ułożone na sposób XVIII-wieczny, tak by dla urozmaicenia zachowana została złota zasada baroku: przeplatania tańców wolnych szybkimi. Ten schemat w całości podporządkowany jest dramaturgii. Doskonałym posunięciem jest układ sześciu ostatnich walców, perfekcyjnie przygotowujący ekstatyczny finał, dopełniony jednym z najbardziej ekstrawertycznych i wirtuozowskich walców As dur z op. 34. Trudno oprzeć się wrażeniu, że Tharaud próbuje zbudować ten porządek na modłę suity, tak by muzyka Chopina przypominała charakterem poszczególne jej części. Walc cis-moll z op. 34, rozmyślnie grany wolniej niż jest to w zwyczaju, jest łudząco podobny w swym nostalgiczno-tęsknym nastroju do sarabandy. Walc Ges-dur perlistym przebiegiem i zręcznym imitowaniem klawesynu przywodzi na myśl couranta.

Warto też zwrócić uwagę na (zapewne celowe) przejście attacca z jednego utworu do drugiego, tak, by z tych bardziej błahych - nie przeznaczonych do druku miniatur uczynić tło dla bardziej monumentalnych, majestatycznych form, o większym ciężarze gatunkowym. Ale czy to pozbawione prawa ciążenia, czy też z gruntu newtonowskie, są walce Chopina przede wszystkim piękną, czarującą, zmysłową muzyką, w której przeplata się nostalgia z humorem, rzewność z zapałem i energią, cień udręki z promieniem ekstazy.

Alexandre Tharaud będzie gościem IV Festiwalu Sacrum-Profanum, który odbędzie się w Krakowie w dniach 18-24 września.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 34/2006