Anton Bruckner, 4 Symfonia „Romantique" Es-dur

Na większości karykatur Anton Bruckner przedstawiany jest jako jegomość monstrualnych rozmiarów, w dodatku otyły i łysawy. Nieproporcjonalnie wielka głowa, flegmatyczne ciało, bezmyślny wyraz twarzy automatycznie przywodzą na myśl osobę umysłowo ociężałą.

12.09.2006

Czyta się kilka minut

 /
/

"Wielkie dziecko" - jak pisał Otto Keller, szczute i prześladowane przez trójkę sztandarowych wiedeńskich krytyków: Hanslicka ("Wasza Cesarska Mość, mam tylko jedną prośbę: proszę powiedzieć Hanslickowi, żeby nie pisał o mnie tak krytycznie!"), Kalbecka i Heubergera. Z jednej strony ktoś o żelaznej konstrukcji cielesnej, z drugiej jednak - o płochliwej i przesadnie wrażliwej naturze. Kiedyś Freud próbował wyjaśnić ten paradoks, dzisiaj muzykę Brucknera bierze na warsztat dyrygent mający do dyspozycji orkiestrę złożoną z muzyków używających instrumentów dawnych, a legitymujący się również dyplomem psychiatrii.

Słuchając Symfonii "Romantycznej" w wykonaniu Philippe'a Herreweghe nie ulega wątpliwości, że programowość zawarta w tytule i podtytułach poszczególnych części jest jedynie umowna. Transparentność, lekkość brzmienia (tu wyjątek dla charakterystycznej blachy) niewiele ma wspólnego z odautorskim opisem "średniowiecznej cytadeli i wylewających się o zmierzchu z jej bram rycerzy na dumnych rumakach". Herreweghe przekuwa epicki rozmach Brucknera na poetycki opis zdarzeń, połączonych wspólną fabułą, a wielopłaszczyznowość konstrukcji na linearność wątków i motywów. Więcej tu metafizyki niźli dialektyki, misternie wyrzeźbionych (zwłaszcza rytmicznie) szczegółów niż wznoszenia, kamień po kamieniu, jednej gigantycznej budowli.

Przejrzystość, subtelność i delikatność przeciwstawiona jest brzmieniom mrocznym, jednak nie teutońskim. Ale czyż na tle delikatnego, szemrzącego tylko tremola smyczków początkowy "capstrzyk" nie brzmi tym bardziej niepokojąco? Czy Bruckner rzeczywiście potrzebuje wyolbrzymienia, dźwiękowej egzegezy? Zwolennicy interpretacji Ormandy'ego czy Böhma pewnie po tę płytę nie sięgną. Gdzie tu patos, dramatyzm, akcja, potęga? Szkoda - mogłoby okazać się, że warto czasem pokusić się o przywrócenie rzeczom właściwych proporcji.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 38/2006