Chopin podany na zimno

To był Chopin bez romantycznej emfazy, płaczących wierzb i sielskiego dworku z kolumnami. Słuchacze koncertu Alexandre'a Tharaud otrzymali muzykę skrojoną z dużym dystansem, do bólu obiektywną, choć podaną podług całkowicie autorskiego przepisu.

18.12.2005

Czyta się kilka minut

Alexandre Tharaud /
Alexandre Tharaud /

Niedawno zakończony Konkurs Chopinowski stał się okazją do przeprowadzenia kolejnej narodowej debaty na temat interpretacji spuścizny Chopina. Gorące dyskusje nad równowagą między muzykalnością a wirtuozerią, doborem właściwego tempa, Chopinowskim rubato, wreszcie realizacją polskości w mazurkach i polonezach podsycane były kontrowersyjnymi decyzjami jury. Część konkursowej publiczności i krytyków, którzy na miesiąc przemienili się w specjalistów od Chopina, ze współczuciem pochylała się nad gronem “wielkich odrzuconych", owych artystycznych indywidualności, które choć miały odwagę mówić głosem niewpisującym się w interpretacyjne kanony, grzeszyły często brakiem konsekwencji i nierównym poziomem wykonawczym.

Szczęśliwie polscy komentatorzy, zarówno ci ze skrzydła konserwatywnego, jak i liberalnego, zostali ostatecznie udobruchani, gdy okazało się, że najwyższy laur ozdobił głowę Polaka - Rafała Blechacza. Rodzime kompleksy zostały, przynajmniej na chwilę, uleczone.

Młody wirtuoz klawiatury, Francuz Alexandre Tharaud, interpretacją walców Chopina nie tylko dorzucił swoje pięć groszy do pokonkursowych refleksji, ale i wykazał się niebywałą odwagą. Jeszcze żywe w pamięci propozycje “wściekłych i szybkich" z jednej strony, a epatujących powierzchowną emocją z drugiej, musiały bowiem stanąć w opozycji do wizji francuskiego pianisty. Jego gra, szalenie intelektualna, chłodna, uporządkowana i po bachowsku precyzyjna, podzieliła publiczność. Nie było wszak w koncepcji Francuza - bez wątpienia oryginalnej i estetycznie spójnej - miejsca na ów balast historycznego kontekstu, bez którego Polacy nie potrafią sobie wyobrazić muzyki Chopina.

Odrzucając bogatą tradycję wykonawczą, poddając w wątpliwość reguły kolejnych szkół frazowania i zasadność roztrząsania kwestii rubato, Tharaud uwięził naturalną ekspresję dzieł Chopina, włożył nań gorset emocjonalnej powściągliwości i jednostajnego pulsu. Co więcej, uczynił z tego swój atut. Chopin według Tharauda jest więc elegancki i niemal chorobliwie introwertyczny.

Każdy z tuzina zaprezentowanych walców otrzymał indywidualny rys oraz odmienną aurę brzmieniową. Raz artysta grał dźwiękiem ostrym i przenikliwym (“Walc As-dur" op. posth. 69 nr 1), innym razem subtelnym i ciepłym (“Walc h-moll" op. posth. 69 nr 2, “Walc cis-moll" op. 64 nr 2). Frywolna wręcz wirtuozeria perlistych przebiegów nierzadko sąsiadowała z zadziornymi akordami, a lekko, bez warsztatowych obciążeń prowadzona narracja była przerywana zaskakującym milczeniem (“Walc Es-dur" op. 18). Jeżeli zaś pozwolił sobie Tharaud na odrobinę szaleństwa i brawurowo wykonał jakąś figurację - z emocjonalnym rozmachem i bez zahamowań, to już po chwili przepraszał słuchaczy kantylenową melodią, acz prowadzoną ostrożnie, oschłym, wycofanym dźwiękiem (“Walc As-dur" op. 42).

Alexandre Tharaud od kilku lat zaskakuje interpretacjami muzyki barokowej. Wydaje się, że właśnie w gąszczu polifonii czuje się najlepiej. Bez trudu odkrywa nieznane jeszcze fragmenty melodii, ukryte harmoniczne konstelacje, konsekwentnie i z wielką swobodą prowadzi głosy, cierpliwie omawia kontrapunkty. Artysta niezwykle poważnie traktuje także formę: nie nudzi jednostajną narracją, prowadzi przebieg klarownie, nie zakłócając go dźwiękowym chaosem, tak powszechnym u młodych pianistów. Tharaud nie boi się przy tym fortepianu, jest świadomy, że wybierając tak rozbudowane narzędzie, musi go w dziełach Rameau i Bacha stosować ostrożnie, ograniczyć jego bogate możliwości, wykorzystać tylko niewielką część kolorystycznego potencjału.

Z czterech koncertów klawesynowych Johanna Sebastiana Bacha wykonanych na krakowskim koncercie najpiękniej zabrzmiał “Koncert c-moll" BWV 981, będący transkrypcją jednego z koncertów skrzypcowych Benedetto Marcellego. Już samo zróżnicowanie muzycznego materiału przez kompozytora wydatnie pomogło pianiście w zastosowaniu szeregu nietuzinkowych rozwiązań oraz interpretacyjnych niespodzianek. Repetycje z początkowego Adagio, w których Tharaud bezbłędnie wykorzystał mechanizm instrumentu, stały się zaczątkiem fascynującej gry pojedynczych dźwięków z ciszą, tym najdoskonalszym muzycznym rezonatorem. Każde wydarzenie akustyczne jest bowiem u Francuza niezależnym atomem, wewnętrznie skupionym, barwowo nasyconym, posiadającym indywidualny energetyczny potencjał. Specyficzna artykulacja i bezbłędne panowanie nad wydobywającym się z fortepianu dźwiękiem, jego dynamiką i kolorem, sprawiły, że muzyka lipskiego kantora ożyła, co więcej, została przez Tharauda przewietrzona.

Krakowski recital Tharauda zakończyła jedna z części “Suite en Sol" Jeana-Philippe’a Rameau, wykonana na życzenie publiczności. Fenomenalną interpretacją “Les Sauvages" artysta po raz kolejny potwierdził opinię, że należy - obok równie wyśmienitej, nieco ekscentrycznej Hélčne Grimaud - do najciekawszych pianistów francuskich. Jego dojrzałość i całkowita artystyczna niezależność, również w doborze repertuaru, powinna budzić respekt.

Recital fortepianowy Alexandre’a Tharaud, Filharmonia Krakowska, 4 grudnia 2005 r.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Muzykolog, publicysta muzyczny, wykładowca akademicki. Od 2013 roku związany z Polskim Wydawnictwem Muzycznym, w 2017 roku objął stanowisko dyrektora - redaktora naczelnego tej oficyny. Stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”.

Artykuł pochodzi z numeru TP 51/2005