Ciche cierpienie chrześcijan

Wyznawcy Chrystusa są najbardziej prześladowaną grupą społeczną globu: ofiarami dyskryminacji i przemocy pada ok. 200 mln chrześcijan w kilkudziesięciu krajach. Niektórzy zostają męczennikami.

04.08.2014

Czyta się kilka minut

Uciekinierzy z Mosulu w obozie Aski Kalak, 40 km na zachód od miasta Irbil, stolicy kurdyjskiego regionu autonomicznego. 17 lipca 2014 r. / Fot. Safin Haned / AFP / EAST NEWS
Uciekinierzy z Mosulu w obozie Aski Kalak, 40 km na zachód od miasta Irbil, stolicy kurdyjskiego regionu autonomicznego. 17 lipca 2014 r. / Fot. Safin Haned / AFP / EAST NEWS

Amerykański generał w Iraku spotyka Araba chrześcijanina: „Kiedy twoja rodzina się nawróciła?” – pyta. – „Jakieś dwa tysiące lat temu” – odpowiada Arab. Inna anegdota pochodzi z Londynu i opowiada o nauczycielach, którzy zaczęli niedawno zwalniać dzieci syryjskich uchodźców, członków Syryjskiego Kościoła Ortodoksyjnego, ze zgromadzeń szkolnych z udziałem pozostałych uczniów, aby przypadkiem nie narazić na szwank „muzułmańskiej” wrażliwości Syryjczyków. Nie przyszło im do głowy, że Arab może nie być muzułmaninem.

Gdzie narodził się Kościół

Przykłady ignorancji ludzi Zachodu na temat wschodniego chrześcijaństwa można mnożyć. Europejczyk czy Amerykanin, katolik czy protestant, nawet jeśli teoretycznie wie, że jego wiara narodziła się w Ziemi Świętej, to zwykle słabo kojarzy, iż takie kraje jak Irak, Syria, Liban czy Turcja, ale również Etiopia oraz Indie, są miejscem powołania pierwszych wspólnot chrześcijańskich, a ich rozwój na Zachodzie to wynik trwających wieki skomplikowanych procesów historycznych.

W soborze nicejskim (325 r.), podczas którego ustalono, na czym w sensie dogmatycznym polega wiara w Chrystusa, uczestniczyło więcej biskupów z Mezopotamii niż z Europy Zachodniej. Chrześcijaństwo było religią państwową Królestwa Aksum (obejmującego części dzisiejszej Etiopii, Erytrei, Sudanu, Egiptu, Arabii Saudyjskiej, Jemenu) już w IV w. W tym samym czasie Maron (później święty), pustelnik żyjący w górach Taurus w Syrii, na terenie patriarchatu Antiochii, zebrał wokół siebie grupę uczniów, którzy dali początek Kościołowi Maronitów obecnemu w Libanie do dziś. W Syrii, Egipcie, Libanie przez stulecia żyły grupy pustelników, mnichów chrześcijańskich, chroniących się w grotach przed prześladowaniami czy to egipskich mameluków, czy Mongołów, czy osmańskich Turków.

Chrystus, jego rodzina i uczniowie to Żydzi, a do jego wyznawców dołączyli najpierw Arabowie i Etiopczycy. Chrześcijaństwo było u swoich religią ludzi Wschodu, my przyszliśmy później – o tym warto pamiętać, gdy patrzymy na problemy chrześcijan na świecie.

Złoty wiek i dyktatorzy

Prawdziwy problem nie polega jednak na ignorancji europejskich społeczeństw, ale na tym, że kulminacją procesów, które przesunęły centrum chrześcijaństwa na Zachód, są dziś masowe prześladowania chrześcijan w miejscach, gdzie rodziła się wiara w Chrystusa. Globalna wojna z chrześcijanami trwa dziś na Bliskim Wschodzie i w Afganistanie, w Indiach i Pakistanie, w Chinach, w Nigerii, Sudanie, Indonezji i na Sri Lance. Według ocen brytyjskiego wywiadu – jeszcze sprzed Arabskiej Wiosny i wojny w Syrii – ok. 200 mln chrześcijan w 60 krajach poddawanych jest dyskryminacji, doznaje aktów przemocy, a niekiedy ginie z powodu wyznawania swojej wiary. Czyni to z chrześcijan najbardziej prześladowaną grupę społeczną na świecie.

Największy problem mają z pewnością chrześcijanie z Bliskiego Wschodu. Przykładem niech będzie Egipt. Rewolucji i kontrrewolucji w tym kraju towarzyszą nieustannie pogromy niknącej w zastraszającym tempie mniejszości koptyjskiej, która żyje w Egipcie od początku nowoczesnej historii tego państwa. Koptowie, którzy za czasów Mubaraka byli w miarę bezpieczni, są dziś dyskryminowani prawem, a ich kościoły regularnie płoną. Odpowiedzią jest masowa imigracja chrześcijan z Egiptu: według danych rządowych ciągle mieszka tam nieco ponad 5 mln Koptów, ale ich liczba spada z miesiąca na miesiąc.

Podobnie jak w Egipcie za czasów Mubaraka, chrześcijańskie wspólnoty w Iraku i Syrii rozwijały się w miarę bezpiecznie za czasów władzy Saddama Husajna i Baszira al Assada. W obu krajach ich położenie staje się tym bardziej dramatyczne, im silniej postępuje ofensywa radykalnej armii Islamskiego Państwa (IS). Na terenach kontrolowanych przez IS chrześcijanie stają wobec wyboru: przejście na islam albo opłacanie specjalnego podatku od innowierców – jizya. Trzecim wyjściem, najczęściej stosowanym, jest opuszczenie miast i wiosek, w których chrześcijanie żyją od czasu, kiedy św. Tomasz (ten „niewierny” apostoł) wraz z kuzynem zakładali tu pierwsze wspólnoty.

Jeszcze przed obecną ofensywą IS prawie dwie trzecie irakijskich chrześcijan uciekło z kraju, w którym za czasów Saddama Hussajna stanowili 7 proc. ludności. 750 tys. to może niewiele jak na kraj liczący ponad 32 mln ludzi, ale w latach dyktatury partii Ba’ath chrześcijanie, którzy nie wtrącali się do polityki – takich była zdecydowana większość – mogli bezpiecznie żyć, a symbolem ich statusu była postać Tarika Aziza, chrześcijańskiego ministra spraw zagranicznych w rządzie „rzeźnika z Bagdadu”.

Traktowanie czasów okrutnych dyktatur, które pochłonęły życie tysięcy ludzi, jako okresu „złotego wieku” dla chrześcijan w krajach arabskich wygląda kłopotliwie, ale – jakkolwiek to brzmi – reżimy te faktycznie chroniły chrześcijan przed radykalnym islamem.

Zresztą samo zjawisko radykalnego islamu, którego celem miałoby być prześladowanie i mordowanie chrześcijan, jest stosunkowo młodym zjawiskiem. Przez wieki poddani imperium osmańskiego żyli jeśli nie w harmonii, to w pewnej równowadze społecznej, w której było miejsce dla mniejszości chrześcijańskiej.

Rozpad imperium, a zwłaszcza rozwój radykalnego islamu w drugiej połowie XX w. zmienił wszystko. Chrześcijanie stali się celem ataków radykałów, a ich reakcją jest zwykle ucieczka. Jeszcze sto lat temu jedną czwartą ludności Lewantu stanowili chrześcijanie, dziś w tym regionie jest ich zaledwie 12 mln na 180 mln mieszkańców.

Opuszczone miasto, zamknięta księgarnia, spalone świątynie

Eksodus chrześcijan nigdzie nie postępuje tak szybko jak w Syrii. Teoretycznie w tym kraju toczy się wewnętrzna wojna muzułmańska (między sunnitami a odłamem szyitów zwanym alawickim), ale to chrześcijanie, jako protegowani Assada, płacą kolektywną karę. Efekt jest taki jak wszędzie: ucieczka do obozów w Turcji, Iraku, Jordanii, a potem dalej, jeśli się da. Smutnym przykładem tego, jak wojna wpływa na chrześcijan w regionie, jest historia wielotysięcznej ormiańskiej wspólnoty z Aleppo, która niemal w całości porzuciła domy i przeniosła się do Erywania.

Szczególny los przypada chrześcijanom palestyńskim. Tych mieszkających w Izraelu chroni prawo dające mniejszościom wyznaniowym pełnię swobód. Jednak większość z dwudziestotysięcznej garstki chrześcijan w Izraelu to Arabowie, którzy podlegają ograniczeniom w dziedzinie praw obywatelskich i praw własności, wynikających z ich narodowości. Innymi słowy: w Izraelu nie ma dyskryminacji na tle religijnym, natomiast istnieje, i to silna, na tle etnicznym. Dodatkowo w samym Izraelu regularnie dochodzi do ataków żydowskich radykałów na chrześcijańskie kościoły i inne obiekty w odwecie za rzekome wspieranie przez nich Hamasu. Gwoli ścisłości trzeba dodać, że tego typu ataki są potępiane przez władze, a ich sprawcy ścigani i karani.

Na terytoriach Autonomii Palestyńskiej chrześcijanie stanowią zaledwie 2 proc. ludności i podlegają tym samym ograniczeniom, co inni Arabowie. Na granicy Zachodniego Brzegu i Wschodniej Jerozolimy żyje obecnie około 200 chrześcijańskich rodzin rozdzielonych granicą – co jest szalenie symptomatyczne. W rządzonej przez radykalny islamski Hamas Gazie sytuacja nielicznych chrześcijan jest jednak znacznie gorsza. Ostatnią chrześcijańską księgarnię w mieście Gaza zamknięto w 2007 r., a jej właściciel został zamordowany. W 2013 r. zamknięto pięć szkół chrześcijańskich – powodem był dekret Hamasu nakazujący prowadzenie wszystkich szkół według zasad koranicznych.

A przecież oprócz Bliskiego Wschodu jest jeszcze Iran czy Sudan, gdzie odrzucenie islamu karane jest śmiercią. Jest Nigeria, gdzie w trzech stanach na północy kraju szaleje islamska grupa zbrojna Boko Haram, regularnie dokonująca ataków na kościoły i mordująca chrześcijan. W Butanie i na Sri Lance katolicy padają ofiarą buddystów, w Indiach w ubiegłym roku hinduiści zaatakowali co najmniej 150 kościołów. Raporty dotyczące cierpień chrześcijan na świecie z roku na rok stają się coraz dłuższe.

Kogo nie chroni polityczna poprawność

Dyskryminacja i prześladowania chrześcijan nie są, oględnie mówiąc, najpopularniejszym tematem medialnym. Bez porównania bardziej nośne są np. prześladowania gejów w Ugandzie czy Iranie albo barbarzyńskie gwałty na kobietach w Indiach. Dzieje się tak zapewne dlatego, że cierpienie chrześcijan nie łamie wyznaczanych na Zachodzie ram politycznej poprawności. Chrześcijanie są tu traktowani nie jak ofiary, ale raczej jako źródło opresji. Wielu Europejczyków uważa, że przez 2 tys. lat to chrześcijanie nieustannie prześladowali i mordowali innowierców, a dziś religia powoli schodzi ze sceny – i słusznie, bo we współczesnym świecie nie ma miejsca na przesądy. Problem w tym, że mimo wszystko nie schodzi wystarczająco szybko, a fakt, że są ludzie gotowi znosić okrutne cierpienia za wiarę, której termin przydatności do życia rzekomo minął w dostatnim świecie, powoduje co najwyżej zakłopotanie.

Owszem, cierpienie chrześcijan może na moment wzruszyć i wywołać zainteresowanie mediów – przykładem niech będzie niedawna informacja o Sudance, która w ostatniej chwili uniknęła ukamienowania za rzekomą apostazję (piszę „rzekomą”, bo Meriam Yahia Ibrahim Ishag twierdzi, iż została wychowana przez chrześcijańską matkę i nigdy nie była muzułmanką). Jednak jej historia działa według uniwersalnej zasady: że każde ludzkie cierpienie wzrusza, zwłaszcza odpowiednio pokazane w telewizji. Rzadko towarzyszy temu natomiast refleksja (czy akcja medialna) na temat rzeczywistych problemów chrześcijan w wielu miejscach na świecie.

Współczesne standardy medialne i ignorancja ludzi wobec rzeczywistego obrazu chrześcijaństwa w świecie to ważne, ale nie jedyne przyczyny braku empatii wobec losu prześladowanych za wiarę w Chrystusa. Ostatnie 20 lat niezwykle agresywnej polityki Zachodu, zwłaszcza USA, na Bliskim Wschodzie i w kilku innych miejscach, gdzie żyły do niedawna liczne mniejszości chrześcijańskie, przekonują niektórych, że chrześcijanie sami są sobie winni. „Gdyby się tam nie pchali, nie cierpieliby” – w tej wersji ofiary prześladowań muzułmanów czy buddystów płacą cenę za agresję wojskową, kulturową, gospodarczą dokonaną przez chrześcijański rzekomo Zachód. Paradoks polega na tym, iż zachodni chrześcijanie, z wyjątkiem Amerykanów i kilku innych społeczeństw, powoli zaczynają stanowić mniejszość w swoich ojczyznach, a z pewnością nie radykalizują się w obronie wiary w dalekich krajach.

Co więcej: chrześcijanie cierpiący za wiarę nie odpowiadają na prześladowania zamachami terrorystycznymi, zabójstwami wrogich polityków czy paleniem meczetów. Zwykle uciekają, jak Meriam Ibrahim, szukając spokoju w innej części świata. To wszystko sprawia, że ich cierpienie jest mało widoczne i rzadko słyszalne. Poszukiwanie spokoju i życie w wierze jest niemedialne.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dariusz Rosiak (ur. 1962) jest dziennikarzem, twórcą i prowadzącym „Raport o stanie świata” – najpopularniejszy polski podkast o wydarzeniach zagranicznych (do stycznia 2020 r. audycja radiowej „Trójki”). Autor książek – reportaży i biografii (m.in. „Bauman… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 32/2014