Chrześcijański gentleman

Stanisław Stomma był człowiekiem dzielnym. Chcąc jednym słowem określić charakter Stacha, nie znajduję - mimo jego filigranowej postaci i skłonności bynajmniej nie marsowych - słowa lepszego niż dzielność.

31.07.2005

Czyta się kilka minut

W redakcji "Tygodnika Powszechnego": ks. Józef Tischner, Stanisław Stomma i Jacek Woźniakowski /
W redakcji "Tygodnika Powszechnego": ks. Józef Tischner, Stanisław Stomma i Jacek Woźniakowski /

Pomijam z konieczności wileńskie “Odrodzenie", potem AK, wreszcie w Krakowie bardzo trudną w tamtych czasach próbę wstąpienia do seminarium. Bo poznałem Stacha dopiero wtedy, kiedy rodziło się środowisko “Tygodnika Powszechnego" i “Znaku", związane taką przyjaźnią i ufnością, że nie zdołały ich naruszyć żadne spory. Stach był współtwórcą i najstarszym uczestnikiem tego środowiska, ja byłem wówczas w najlepszym razie praktykantem. Podam więc skrawki kilku wspomnień.

Stefan Swieżawski wprowadzał nas w krystaliczne, racjonalne struktury ortodoksji tomistycznej. Stach stanął jakby z boku, może dzięki Marianowi Zdziechowskiemu, mocniej polegając na św. Augustynie, jako prekursorze egzystencjalizmu, niż na wielkich scholastykach.

Znacznie później i na zupełnie innym terenie ulubionej wędrówki Stacha pod wiatr, jakże uporczywie trwało jego przekonanie, że głupota i nikczemność polityków mają granice. Słynne głosowanie sejmowe w pojedynkę było dla Stommy głębszym dramatem niż tylko pięknym aktem cywilnej odwagi, bo oznaczało koniec jego wiary, na tym etapie historii, w szansę współdziałania z ludźmi odmiennych przekonań. Mężne gesty mało Stacha obchodziły, ale widziałem, z jak niefrasobliwym męstwem wyruszał toczyć najtrudniejsze i najbardziej ryzykowne rozmowy, jeśli sądził, że mogą się okazać owocne.

A przecież pragmatyzm Stommy podbity był mocną podszewką romantyczną. Myślę, że historiografia stosunków polsko-niemieckich dotychczas nie w pełni doceniła pionierską, upartą, skromną i ogromną pracę Stommy nad rozwojem tych stosunków, szeregu jego działań pragmatycznych, sterowanych wyobraźnią romantyczną.

***

Może to starcza zaćma, ale w porównaniu z ludźmi stojącymi wraz ze Stanisławem Stommą u kolebki “Tygodnika" i “Znaku" lub wspierającymi dalszą działalność tych pism ludzie dzisiejsi wydają się pod pewnymi względami niepokojąco do siebie podobni; albo różniący się sztucznie, na siłę. Ich reakcje, sposoby wyrażania się, style ich zachowań widzi się jak przez uniformizującą mgłę. Brakuje dojmująco w dzisiejszym świecie osób dobitniejszych, ich bliskości i zarazem odrębności.

Co te osoby, których już nie ma wśród nas, dzieli od czasu, w którym my jeszcze żyjemy? Jedną cechę nazwę, nie najważniejszą zapewne, ale frapującą: wstręt do wulgarności. Dziś snobujemy się nieraz na wulgarność. To nudne i monotonne. Tamten wstręt do wulgarności przejawiał się rozmaicie: u Stacha Stommy jako naturalna repulsja wobec wszelkiego tabu, niemal pruderyjny wstręt do zapaskudzania wyobraźni, języka, do niechlujstwa manier. Jego staroświecka kurtuazja, jakby wyszkolona przez Podkomorzego z “Pana Tadeusza", miała sens, bo szła w parze ze sprężystą nieustępliwością przekonań.

Wstręt do wulgarności to w praktyce życiowej tamtych ludzi (jakżeby się pragnęło zaszczepić podobną praktykę ludziom dzisiejszym) wstręt do łapczywości, do karierowiczostwa, do samochwalstwa i w końcu do samolubstwa. Myślę, że kardynał Newman, zastanawiając się, jaką osobą winien być chrześcijański gentleman, byłby wobec Stacha Stommy pełen podziwu.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 31/2005

Artykuł pochodzi z dodatku „Stanisław Stomma (1908 – 2005)