Całość, fragment

W 1972 roku w renomowanej serii Państwowego Instytutu Wydawniczego Powieści XX wieku ukazała się w przekładzie Teresy Jętkiewicz Willa pod Gwiazdą Wieczorną (tytuł oryginału Der Gehülfe), powieść nieznanego u nas pisarza szwajcarskiego Roberta Walsera. Można było w pierwszej chwili pomyśleć, że wydawnictwo chce po prostu przekonać czytelników do nowego autora, umieszczając jego książkę w towarzystwie dzieł Prousta, Manna, Kafki, Joyce’a czy Virginii Woolf.
 /
/

Po trzydziestu trzech latach na naszych półkach stoi już siedem tomów prozy owego Szwajcara - poza pierwszym wszystkie tłumaczone przez Małgorzatę Łukasiewicz, która w 1990 r. wydała także małą monografię Walsera. I wiemy już, że umieszczenie jego powieści w prestiżowej serii nie było pomyłką ani nadużyciem. Z dzisiejszej perspektywy Walser okazuje się autorem ważniejszym od wielu szacownych postaci, których wśród autorów “Powieści XX wieku" znajdziemy (nie mam oczywiście na myśli wcześniej wymienionych).

W ubiegłorocznych grudniowych “Książkach w Tygodniku" ukazał się obszerny esej Juliusza Kurkiewicza o Walserze, więc tylko przypomnę podstawowe fakty. Przyszły pisarz urodził się w 1878 r. w szwajcarskim Biel, w niezamożnej i wielodzietnej rodzinie; jednym z jego braci był wybitny scenograf i ilustrator Karl Walser. Robert wcześnie zaczął zarabiać na życie, pracował m.in. jako urzędnik bankowy i ubezpieczeniowy, pomocnik adwokata, kopista, a nawet lokaj, i wciąż borykał się z kłopotami finansowymi. Przez kilka lat mieszkał w Berlinie, jednym z centrów ówczesnego europejskiego życia artystycznego, gdzie osiedlił się Karl. Debiutował wierszami jako dwudziestolatek, pierwszą książkę - zbiór krótkich utworów - wydał w roku 1904, po niej ukazały się m.in. powieści “Rodzeństwo Tanner" (1907, wyd. polskie 1984), wspomniana już “Willa pod Gwiazdą Wieczorną" (1908) i “Jakub von Gunten" (1909, wyd. polskie 1988), tom wierszy oraz kilka tomów prozy, z których większość mamy już po polsku; ostatnim była “Róża" z 1925 r.

Wiele utworów Walsera - w tym znane z tytułów powieści - zaginęło, inne zachowały się w mikrogramach, czyli w zminiaturyzowanych, przypominających szyfry rękopisach, które zaczęto odczytywać dopiero po jego śmierci. Od 1929 r. dotknięty chorobą psychiczną pisarz przebywał w szwajcarskich zakładach leczniczych, najpierw w Waldau, później w Herisau, gdzie zakończył życie w pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia 1956 r. Mimo że wśród admiratorów jego prozy znaleźli się Kafka, Musil, Hesse i Benjamin, doceniony został dopiero po śmierci, zwłaszcza gdy w latach 60. ukazały się jego dzieła zebrane.

Książka obecnie wydana - jak zawsze w świetnym przekładzie Małgorzaty Łukasiewicz - jest trzecim tomem Walsera opublikowanym przez Świat Literacki; poprzednie to “Dziwne miasto. Historie i rozprawki" (2001) oraz “Mały krajobraz ze śniegiem. Małe poematy. Utwory prozą. Mała proza" (2003). “Niedzielny spacer" obejmuje trzy ostatnie zbiory próz, które pisarz sam ułożył i przygotował do druku: “Życie poety" (1917), “Krainę jezior" (1919) i wspomnianą “Różę". Są dość zróżnicowane: w pierwszych dwóch wielokrotnie powraca charakterystyczny dla Walsera motyw wędrówki, odwołujący się - często przewrotnie - do tradycji niemieckiego romantyzmu, przy czym “Krainę jezior" wyróżnia długość kolejnych narracji oraz intensywność, nawet zmysłowość opisów natury. “Róża" natomiast, którą autor nazwał “najbardziej niewychowaną" i “najbardziej młodzieńczą" spośród swoich książek, fragmentarycznością, skrótowością i zaskakującymi skojarzeniami zbliża się do poetyki nadrealizmu.

Zawsze jednak kluczem jest niezwykły język, niby szyba o zmiennej przejrzystości, przez którą oglądamy świat. Złudna prostota i naiwny zachwyt - niektóre akapity brzmią jak cytaty z powiastek drukowanych w pismach ilustrowanych, sam autor się zresztą do podobnej tradycji wprost odwołuje - podszyte są w tych obrazkach dyskretną ironią. Opisywana w najdrobniejszych szczegółach rzeczywistość okazuje się zagadką, w gładkiej powierzchni idylli nagle zieje groźna szczelina. Zdania wydają się przezroczyste, a równocześnie każde niepokoi i przykuwa uwagę.

“Pisarze nie powinni uważać się za wielkich tylko dlatego, że lgną do wielkości, powinni raczej dochodzić do znaczenia przez drobiazgi" - mówi narrator prozy zatytułowanej “Policzek i inne sprawy", karcąc jakby sam siebie za to, że w swych rozważaniach zatrzymał się na chwilę nad męką Chrystusa. Bo u Walsera nie ma wielkich, scalających tematów - jest zawsze fragment, chwila, czasem rodzaj epifanii. Opowieść o świecie nieciągłym, który nie tylko nie daje się objąć, ale który być może sam już rozpadł się niby strzaskane lustro, choć w chwilach uniesienia wciąż żywimy nadzieję, że stanowi on Całość. (Świat Literacki, Izabelin 2005, s. 392.)

Lektor

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 36/2005