Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Beskid Sądecki, a w nim wieś ukryta w taki sposób, że jadąc z Nowego do Starego Sącza, należy wiedzieć, kiedy odbić w lewo. Spokojnie, nakieruje nas tabliczka. Należy zlokalizować Łazy Biegonickie, pokonać podjazd, na skrzyżowaniu odbić w lewo, a kiedy znajdziemy się już przy tablicy „Żeleźnikowa W.”, to przed nami malownicza część rowerowej wyprawy. Mijamy: cmentarz, kościół pod wezwaniem Michała Archanioła, szkołę podstawową, sklep, ubojnię, mój rodzinny dom i kilkaset metrów dalej, trzymając się ulicy św. Jana Pawła II, asfaltem w górę, docieramy do krzyżówki. Uff. Tu uwaga – nie jedziemy prosto, tam, gdzie kusi nas tabliczka „Żeleźnikowa M.”, ale odbijamy w prawo, w stronę ściany lasu na horyzoncie. Po lewej miniemy Sowinę (tak od zawsze wołaliśmy na najwyższe wzniesienie wsi) i już niewiele dzielić nas będzie od leśnej gęstwiny, w której przetestujemy – nareszcie! – nasz MTB. Po przejechaniu przez las dotrzemy do polany. Tu warto się zatrzymać i rozejrzeć. Jeśli będziemy mieć szczęście, las będzie oddawać wilgoć i rozegra przed nami spektakl mgieł. I tu należy zdecydować, co dalej. Jeżeli wybierzemy się w prawo (w dół), to miniemy Maliniki (kilka domów, jeden z nich jest mi szczególne bliski) i droga poprowadzi nas w stronę Popowic, ku linii Popradu. Jeżeli w lewo (pod górę), to czeka nas poważne kardio i oszałamiające okoliczności przyrody. Niech Pasmo Jaworzyny Krynickiej nam sprzyja.
CZYTAJ DODATEK "TP" NA WAKACJE: WŁÓCZYKIJ KULTURALNY 2022>>>