Był sobie chłopiec

W przypadku „Kampera” lekkość bytu jest nieznośna, bo dojrzała dziewczyna i chłopięcy chłopiec doświadczają jej w zupełnie różny sposób.

11.07.2016

Czyta się kilka minut

Kadr z filmu „Kamper”. Marta Nieradkiewicz i Piotr Żurawski / Fot. www.ars.pl
Kadr z filmu „Kamper”. Marta Nieradkiewicz i Piotr Żurawski / Fot. www.ars.pl

To nie jest film, który można by nazwać pokoleniowym zwierciadłem dzisiejszych polskich trzydziestolatków – ani w znaczeniu manifestu, ani społecznej diagnozy. Choćby dlatego, że jego bohaterowie mieszkają w stolicy, we własnym, choć kupionym przez rodziców mieszkaniu, bez typowych prekariackich lęków. Debiutujący w kinie Łukasz Grzegorzek zwraca się z kamerą w kierunku tych najbardziej wyluzowanych bywalców modnych knajp na placu Zbawiciela czy Powiślu. I pyta, dlaczego nie są szczęśliwi.

Tytułowy Kamper pracuje przy testowaniu gier komputerowych, ale jak na geeka przystało, zarobkowanie potrafi łączyć z chłopacką zabawą. Jego żona Mania próbuje rozkręcić własny biznes gastronomiczny, choć prędzej niż po kredyt do banku zwróci się o pożyczkę do swoich rodziców. Ci ostatni, będąc w wieku Kampera i Mani, mieli już pewnie poważną pracę i dzieci. Tymczasem wspólne życie współczesnych młodych małżonków upływa na wygłupach, przekomarzankach i drobnych przyjemnościach. Przychodzi jednak ten moment, kiedy jego żarty przestają być dla niej zabawne. To najciekawszy wątek filmu Grzegorzka: młoda kobieta, która próbuje iść do przodu, potyka się o mało ambitnego „chłopaczka w szortach”.

Kamperem nazwał reżyser swego bohatera nie bez kozery. Ma kojarzyć się z tym, co tymczasowe i prowizoryczne. Jak turystyczne auto do spania czy foodtruck, z którego sprzedaje się tanie i szybkie jedzenie. Gdzieś w tle oglądamy środowisko innych dorosłych dzieciaków – otoczonych nowoczesnymi zabawkami, walczących z wirtualnymi smokami. Grzegorzek nie próbuje wyszydzać takiego stylu życia. Dla wielu trzydziestolatków majstrowanie przy wirtualnych bajkach „dla gimbusów” nie jest szczytem marzeń – oznacza życiową konieczność, ale też odmowę wejścia w korporacyjny kierat. W przypadku Kampera to jeszcze coś innego: próba zadekowania się przed dorosłością i nowymi wyzwaniami. Dramatyzując rzeczywistość (zazdrością, zdradą, ucieczką), stara się odreagować własny bezwład. W pewnym momencie będzie próbował go przezwyciężyć i przepisać swoje doświadczenia na samodzielnie stworzoną grę komputerową.

Grzegorzek poszukuje odtrutki na fałszywy, instagramowy świat rodzimych komedii romantycznych. Lecz choć nakręcił film o hipsterach, to niekoniecznie dla samych hipsterów, lubujących się, jak wiadomo, w rozmaitych niedopowiedzeniach, porozumiewawczych mrugnięciach i różnej maści dziwacznościach. „Kamper” stawia na mały realizm, zaś przekaz zostaje wyartykułowany jak najbardziej wprost. O życiowym nieogarnięciu głównego bohatera słyszymy z ekranu kilkakrotnie, a energetyczna hiphopowa piosenka autorstwa Pezeta bez ogródek nawiązuje do tego, co wydarzyło się między parą głównych bohaterów.

Jeśli wierzymy w ich obawy i rozterki, to przede wszystkim za sprawą aktorów, wpuszczających w dopięty i nazbyt dosłowny scenariusz sporo świeżego powietrza. Piotr Żurawski dobrze wygrywa dwuznaczny urok niedojrzałości – to nieznośne, a zarazem jakoś pociągające zaabsorbowanie sobą w wykonaniu dorosłego chłopca. Marta Nieradkiewicz wydobywa ze słodkiej, prostolinijnej Mani coraz większe skupienie i świadomość sytuacji. Niewymuszona nonszalancja młodych aktorów kojarzy się z niezależnym kinem amerykańskim spod znaku Noah Baumbacha czy Andrew Bujalskiego. W ich filmach również sporo mówiło się o dylematach wczesnej dorosłości, która próbuje godzić konformizm z niezależnością, potrzebę stabilizacji z lękiem przed stagnacją, i woli za bardzo nie wychylać się w przyszłość.

W przypadku „Kampera” owa lekkość bytu okazuje się jeszcze bardziej nieznośna, bo dojrzała dziewczyna i chłopięcy chłopiec doświadczają jej w zupełnie różny sposób. Jeśli nawet film powtarza w tym miejscu współczesną mantrę pokolenia 30+: o niecierpliwych, zbyt wymagających kobietach i wiecznie niegotowych mężczyznach, trafia w czuły punkt. Któż z nas nie zna takich związków – niezależnie od wieku i stanu posiadania tkwiących latami w mentalnym kamperze. ©

„KAMPER” – reż. Łukasz Grzegorzek. Prod. Polska 2016. Dystryb. M2 Films. W kinach od 15 lipca.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 29/2016